na szafranowce:
zejscie z szfranowki:
a to juz drugi dzien idziemy wzdluz dunajca:
czekamy 45 minut na przejscie przez granice bo na mapie mialem napisane ze jest otwrte od 8, a naprawde jest od 9. niby miala byc taka aktualna ta mapa.
idzie sie milo i przyjemnie, otoczeni majestatycznymi scianami.
w pieninach tez moze spasc na ciebie lawina nawet na tak lightowym szlaku:
sokolica tam bylem dzien wczesniej:
a tu trzy korony:
idziemy czerwonym szlakiem na przelecz pod klasztorna gora:
widok z przeleczy:
tak tak tam idziemy:
podejscie bylo dlugie i bardzo meczace. denerwujace bylo to, ze wedlug mapy mielismy mijac jakies polanki, miala byc jakas "biala skala", szczyt płaśni mial byc niezalesiony i mialo byc cos zwiazane tv ale nic takiego nie bylo wiec przez dluzsza czesc podejscia nie wiedzialem gdzie jestem i nie bylo mi z tym dobrze.
a u juz polany przed przelecza idziemy na czuja troche:
no od przeleczy to byl hardcore:
nie wiadomo jak ten szlak ma isc zadnych znaczkow wiec szlismy na mape i naczuja. ale trzeba bylo isc na zdrowy rozsadek. mapa wskazywala, ze mamy okrazyc szczyt tokarni, ale trzeba bylo isc grzbietem bo trawers zajal nam strasznie duzo czsu i byl dosc niebezpieczny. slisko jak zadko kumpel zaczal zjezdzac w dol. musialem przyjsc do niego dalem mu kijki i wbijalem mocno buty w zmrozony snieg zeby mogl pojsc po moich sladach. pozniej dalej zadnych znaczkow, jak juz znalezlismy jakis slupek ze znakiem to dalej dylematy. na szczescie jakis zmysl orientacji mam i znajdowalismy kolejne slupki pod koniec totalnie stromo. spieszylismy sie by zdazyc przed 16 bo przejscie jest czynne do 16 i sie nie udalo.
i po bateriach
jak schodzilismy to juz bylo dosyc ciemno.
ale pieniny niewatpliwie wymiataja, a szlaki slowackie sa dosyc malo przetarte co sprawia, ze moze byc naprawde ciekawie.