Gustaw napisał(a):
Kilometry pustkowi i wrzosowisk ...
między innymi to chciałem rzec, ale później przeedytuję post i odpowiem dokładnie - jeśli będę miał wolną chwilkę, a nie będę podk....ny jak teraz.
Edit. Może teraz:
Kolego mac ap na początku wyjaśnię kilka spraw, a później zadam Ci kilka pytań odnośnie polskich gór – bo po nich na pewno się poruszasz i odpowiesz na nie bezbłędnie.
1) O Szkocji w czasie gdy się tam wybierałem w języku polskim było bardzo mało informacji.
2) Informacje były rozbieżne
3) Nie bardzo wierzę, że którekolwiek z tych informacji były w jakiś konkretny sposób potwierdzone
4) Nie było w jęz. Polskim przewodnika, a mapy zamawialiśmy via net.
5) W Maju w górach Szkocji spotyka się turystów na WHW i Ben Navis i w Forcie Wiliams. Gdzie indziej nie ma turystów (są ich minimalne ilości).
6) Na WHW i w Forcie Wiliams nie ma problemów ze znalezieniem noclegów w odległości kilku godzin marszu – więc tu nie ma co się w ogóle zastanawiać.
7) Pod Ben Nawis biwakowałem w miejscu, które wskazał mi autochton – podobno oni też tam się rozbijają
8) Bardzo ciężko jest się zorientować co jest czyjąś doliną, a co państwową, gospodarze nie mają nic przeciw rozbiciu się na pastwisku – a mieszkają czasami dzień drogi od pastwiska. Często są budowane charakterystyczne murki świadczące o zmianie właściciela, lecz ciągną się one kilometrami, specjalnie dla turystów są porobione kładki, żeby mogli sobie spokojnie przez nie przechodzić, ale własciciela trzeba by pewnie czasem szukać ze dwa dni.
9) Na terenach poza WHW nie spotkaliśmy nikogo, dosłownie NIKOGUŚKO. Wystarczy, że podążasz górami równolegle do WHW a nie szlakiem (co na pewno jest dozwolone) i nie robisz żadnego wrażenia, ani dobrego ani złego na Brytyjczykach.
10) Po co się przejmować przepisami jeśli sami miejscowi o nich nie wiedzą, a nawet jeśli wiedzą to mają je w nosie i ich nie respektują?
Edit:
11) Złe postrzeganie Polaków wynika śmiem twierdzić nie od spokojnych Polaków gotujących Travellunch przy rozbitym gdzieś na wrzosowisku namiocie tylko od zachlanych ryjów w pociągu z Prestwick do Glasgow (sam się za nich wstydziłem).
W Niemczech i Holandii Sam niejednokrotnie przeparkowywałem samochód na drugi koniec stacji benzynowej, żeby nie stać koło złotej polskiej młodzieży.
W knajpie rzadko się zdarzało, spotkał Polaka który miał dopełnione wszystkie formalności związane z pracą i pobytem (pracowałem w Holandii jeszcze przed wejściem Polski do Unii), a mnie po takich dwóch miesiącach tłumaczenia, że nie mogę kogoś przenocować i że nie mogę komuś załatwić "lewej" ani "prawej" pracy Polacy zaczęli sami wq...ć swoją bezmyślnością.
To, co wyżej napisałem - to są problemy które stawiają nas w złym świetle, a nie namiocik na wrzosowisku. Gdy wędrowaliśmy po Szkocji jeszcze wszyscy uśmiechali się słysząc, że jesteśmy z Polski - teraz nie wiem. Na pewno nie zmieniła się ich opinia za sprawą turystów górskich.
Poczytaj sobie wątek o noclegach w lasach w Polsce – i sprawdź, czy Polacy (My - użytkownicy tego forum) chodzący po polskich górach znają (znamy) przepisy i udziel mi kilku odpowiedzi które mnie nurtują, bo dla mnie wiele spraw jest niejednoznacznych...
http://forum.turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?t=1842
Edit.
Pytania przeniosłem do wątku powyżej.