Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest Pt gru 20, 2024 9:22 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 205 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5 ... 7  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostNapisane: So lis 03, 2007 11:14 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 03, 2005 1:09 pm
Posty: 22107
don napisał(a):
Jeśli to nastąpi to dopuszczam możliwość pozostawienia samotnie kogoś na szlaku, oczywiście dobrze zaopatrzonego , starając się nie tracic z nim kontaktu wzrokowego czy telefonicznego, lub w dość ruchliwym miejscu( np rozstaj szlaków na progu Dolinki za Mnichem).


Samotność została zakłócona przez grupę pingwinów.

_________________
"Stary jestem, mam sklerozę, czas umierać" 09.IX.2006 - rozstaj dróg w Dolince za Mnichem

"Stałem się nowym użytkownikiem ale ten nowy też musi posta napisać"


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: So lis 03, 2007 11:17 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 03, 2005 1:09 pm
Posty: 22107
don napisał(a):
Coś, co jest dla jednego łatwe fizycznie i psychicznie, dla drugiego stanowi problem( wybaczcie Ł.... i U...). Presja grupy powoduje , że osoby które nie czują sie pewnie "przekraczają" swoje możliwości.


Wybaczam 8) Ale z drugiej strony jakby nie Wasze towarzystwo to wtedy bym raczej wrócił z Żółtej Sciany i nie ujechał Konia. Krótko mówiąc przedewszystkim byłem pewny pomocy. To nie chodziło o presję grupy.

_________________
"Stary jestem, mam sklerozę, czas umierać" 09.IX.2006 - rozstaj dróg w Dolince za Mnichem

"Stałem się nowym użytkownikiem ale ten nowy też musi posta napisać"


Ostatnio edytowano So lis 03, 2007 11:27 am przez Łukasz T, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: So lis 03, 2007 11:25 am 
Zasłużony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lip 17, 2006 9:25 pm
Posty: 249
Markiz napisał(a):
No i chyba jest oczywiste, że jeśli np. upadnę i złamię nogę na szlaku a w bezpośredniej bliskości jest czasami i kilkadziesiąt ludzi to ktoś mi przyjdzie z pomocą. Czy to zbyt trudne do zrozumienia dla "grubegoiłysego"

tu musze zaprotestowac
ostatnio przy bardzo ruchliwym szlaku spotkałam kogoś ze złamana ręką mimo ze szło wiele osób nikt nie pomógł
skąd ta pewność ze ktoś przyjdzie, wogóle sie zainteresuje?
druga sprawa byłam świadkiem tego jak ktos udziela pomocy osobie która zasłabła. Wyglądało to tak ze nieprzytomnej pakowali jakieś tabletki nasercowe do ust bo to na pewno serce! :x

wracając do tematu sama wielokrotnie w górach jestem sama
bynajmniej nie na krótkich wypadach do dolinek
co prawda raczej są to warunki letnio-jesienne, ale każda wyprawa w góry jest ryzykowna, nie ma co sie oszukiwac cześci wypadków da się uniknąc.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: So lis 03, 2007 11:27 am 
Stracony

Dołączył(a): Śr wrz 19, 2007 8:59 pm
Posty: 18072
Lokalizacja: Zachodnie Pomorze/Poznań
No i drogi Gustawie - na nic Twoje wysiłki aby próbować poszukiwać konsensusu, porozumienia itd. Nasz zacny korwinista, podobnie jak jego mistrz i nauczyciel przyłapany podczas prawyborów w Wrześni na chamskim potraktowaniu niepełnosprawnej dziewczynki ze wszystkiego znajdzie wyjście - trochę na zasadzie ze starego kupletu alimenciarza - "ja nie winien, ona winna, ona dawać nie powinna". Wiadomo też, że ów mistrz najchętniej się posługuje metodą tak zwanego "wmawiania dziecka w brzuch" oraz przypisywania przeciwnikowi poglądów lub słów, których tamten w ogóle nie wypowiedział. Jak wiadomo, jest to metoda wielce skuteczna bo ludzie są zazwyczaj leniwi i komu się będzie chciało zaglądać do kilku wstecz numerów tygodnika, czy kilkunastu dziennika a tutaj do postów z wczorajszego dnia lub jeszcze bardziej prehistorycznych czasów, czyli np. z przed trzech dni. To tylko maniacy, tacy np. jak ja - prawda Grubyiłysy, to potrafią. No i Grubyiłysy gdzieś tam wygmerał, że coś tam nazwałem głupotą. No i mamy cię bratku, zatarł ręce, uczeń Janusza, teraz jesteś w szambie, bo ja tu zaraz napiszę, że napisałeś "głupek" i to w odniesieniu do wszystkich forumowiczów, co cię tu skaże na wiekuiste potępienie i ogólne obrzydzenie a może nawet skłoni do pohukiwań typu - wykopać gnoja, ban trollowi itd. A Grubyiłysy za tym tęskni bo jego "pozycja" znakomitego asa i pierwszego wspinacza (nawet, k.urwa na Brytanie pisze, z samym Starostą dyskutuje) została zakwestionowana przez jakiegoś profana z nad morza, w dodatku starego pierdziela, któremu czas już do trumny. Sprawię Ci przykrość, Grubyiłysy, czuję się nieźle, a do trumny mi chyba dalej niż Szanownemu Panu Grubemuiłysemu do np. zrobienia wariantu do wariantu wariantu wariantu R na Mnichu, co jak wiadomo jest marzeniem każdego łojanta i w czym się zawiera owe tak opiewane przez Grubegoiłysego "piękne życie"

Kolejna z metod mistrza Mikkego tak gorliwie powielana przez jego wiernego ucznia to doczepienie się do drobnego szczegółu. Ja np. napisałem, że narciarz łamiący nogę na stoku Kasprowego raczej tam nie zamarznie na śmierć a Grubyiłysy natychmiast przytoczył przykład kogoś tam przysypanego (oczywiście nie podał kiedy to się stało, bo np. data z 1923 roku by nie pasowała do dowodu, zresztą z 1952 roku też, ważne aby Grubyiłysy wyszedł, mówiąc po boksersku, z ciosem). To jest uniwersalna netoda - jak ja bym np. powiedział, że przejście z pokoju do kuchni jest mniej niebezpieczne niż przez skrzyżowanie, na którym akurat wysiadły światła, to Grubyiłysy natychmiast przytoczy przykład kumpla, kumpla swojego wuja, którego żona miała szajbę na punkcie polerowania parkietu i tenże kumpel kumpla wuja Grubegoiłysego wywinął kozła niosąc wazę z zupą z kuchni do pokoje i doznał skomplikowanego złamania kości udowej lewej nogi, otwartego złamania kości promieniowej prawej ręki a w dodatku strzaskana waza przecięła mu na pół oba pośladki a wylana zupa spowodowała oparzenia trzeciego stopnia na brzuchu i co gorsza na tym czymś poniżej brzucha. No i co - Grubyiłysy wygra spór bo przecież każdy rozsądny człowiek zrozumie, że takiego rozmiaru obrażeń ciała trudno doznać nawet wpadając pod TIR-a.
Na deser pozostawiam sobie prawdziwy przysmak z repertuaru zarówno naszych przewspaniałych polityków, nawet tych bardziej znanych od Korwina, którego poparcie zawsze jest w granicach tzw. błędu statystycznego. Jak wszyscy pamiętają, Jarosław Kaczyński przybity przegraną, której się nie spodziewał od razu ustawił Tuska w kompanii z redakcją Faktów i Mitów oraz mordercami księdza Popiełuszko - wiadomo, po takiej rekomendacji żaden uczciwy Polak a już szczególnie Grubyiłysy Tuskowi ręki nie poda, wręcz z obrzydzeniem odrzuci i splunie pod nogi warcząc przy tym - s.p.ierdalaj ty Donaldu Tusku. "Pożenienie" z mordercami księdza Popiełuszki to jeden z takich uniwersalnych "kluczy" aby zgnoić każdego, na którego zgnojenie akurat jest zapotrzebowanie. Takim "kluczem" może być również zasugerowanie czytelnikom, że oto ten zdegenerowany k.utas robił sobie żarty z Jana Pawła II. No i Grubyiłysy to natychmiast zastosował, dodając,niejako przy okazji, aby podeprzeć swą tezę uwielbienia samotnych wycieczek, że oto Jan Pawł II samotnie przeszedł Orlą Perć. Drogi, kochany, nieoceniony Grubyiłysy, Ty ozdobo wszelkiego brytaństwa - strzał kulą w płot. Szczegółowe iterinarium wszystkich wypraw tatrzańskich było publikowane i tak jak je pamiętam nie było w nim żadnego wejścia szczytowo-graniowego w Tatrach Wysokich, Ojciec Święty był raczej fanem Tatr Zachodnich. No i jeszcze jedno, miał także w Swoim dorobku znacznie istotniejsze i godne wspomnienia a i naśladowania osiągnięcia.
A tak w ogóle to jestem Ci wdzięczny, Grubyiłysy - mogłeś przecież np. napisać, że w swych tekstach wyraźnie się wzoruję na Jerzym Urbanie a w dodatku na pewno byłem jednych z zaufanych czekistów Feliksa Dzierżyńskiego. Że nie było mnie wtedy na świecie, a co to za przeszkoda jak się chce kogoś opluć, kto tam się wyznaje na datach. Ważnym jest opluć przeciwnika, nawet absurdalnie - zawsze coś przylgnie, dziadek z Wehrmachtu. (Aha - informuje Grubegoiłysego - mój Ojciec służył w wojsku Cesarza Wilhelma. wprawdzie trochę później był w Powstaniu Wielkopolskim, odsieczy Lwowa a nawet zawędrował aż za Berezynę ale to wszystka pecha przy tym Wehrmachcie)

Żegnam Cię Wyznawco Korwina, nie zamierzam więcej z Tobą dyskutować, szkoda mojego czasu na takiego drobnego paszkwilanta.

_________________
Mój kanał na YouTube: https://studio.youtube.com/channel/UC7G ... DING%22%7D
Zapraszam


Ostatnio edytowano So lis 03, 2007 1:52 pm przez Markiz, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: So lis 03, 2007 11:41 am 
Stracony

Dołączył(a): Śr wrz 19, 2007 8:59 pm
Posty: 18072
Lokalizacja: Zachodnie Pomorze/Poznań
Anetka napisał(a):
Markiz napisał(a):
No i chyba jest oczywiste, że jeśli np. upadnę i złamię nogę na szlaku a w bezpośredniej bliskości jest czasami i kilkadziesiąt ludzi to ktoś mi przyjdzie z pomocą. Czy to zbyt trudne do zrozumienia dla "grubegoiłysego"

tu musze zaprotestowac
ostatnio przy bardzo ruchliwym szlaku spotkałam kogoś ze złamana ręką mimo ze szło wiele osób nikt nie pomógł
skąd ta pewność ze ktoś przyjdzie, wogóle sie zainteresuje?
druga sprawa byłam świadkiem tego jak ktos udziela pomocy osobie która zasłabła. Wyglądało to tak ze nieprzytomnej pakowali jakieś tabletki nasercowe do ust bo to na pewno serce! :x

wracając do tematu sama wielokrotnie w górach jestem sama
bynajmniej nie na krótkich wypadach do dolinek
co prawda raczej są to warunki letnio-jesienne, ale każda wyprawa w góry jest ryzykowna, nie ma co sie oszukiwac cześci wypadków da się uniknąc.


Masz rację Anetko - chodzenie wśród innych ludzi jest szalenie niebezpieczne - złamiesz lewą rękę - to Ci złamią jeszcze prawą usiłując nastawić tą lewą. Zasłabniesz od nadużycia piwka a napasą Cię jakimiś truciznami. W dodatku mogą jeszcze zrobić coś brzydkiego, no wiesz co, jesteś już chyba dużą dziewczynką. Straszna hołota teraz na szlakach, zbóje, mordercy i gwałciciele.
Dlatego masz rację - tylko samotnie na puste szlaki. Szczególnie teraz w zimie. Jak np. wybierzesz się w jakieś zadupie słowackich Tatr Zachodnich i tam złamiesz nogę to nikt Cię nie będzie niepokoił. Najpierw zaśniesz, potem będziesz miała piękne sny (ponoć takie się ma przy zamarzaniu), potem Cię śnieg przysypie i dopiero gdzieś w maju lub czerwcu jakiś przypadkowy turysta znajdzie Twoje cokolwiek zmacerowane zwłoki. Coż to wszystko jednak znaczy wobeć uroków samotnej wyprawy, jak sama piszesz "bynajmniej nie w dolinki".

_________________
Mój kanał na YouTube: https://studio.youtube.com/channel/UC7G ... DING%22%7D
Zapraszam


Ostatnio edytowano So lis 03, 2007 1:24 pm przez Markiz, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: So lis 03, 2007 11:55 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt paź 14, 2005 9:18 am
Posty: 3112
Lokalizacja: z Manczy
Markizie!
Jestem pod wrażeniem płodności.
Tylko zaczynam mieć problem. Przyjmuje twoje poglądy. O czym my teraz będziemy dyskutować? :lol:

_________________
"Posekaj, posekaj"


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: So lis 03, 2007 12:44 pm 
Stracony

Dołączył(a): Śr wrz 19, 2007 8:59 pm
Posty: 18072
Lokalizacja: Zachodnie Pomorze/Poznań
don napisał(a):
O czym my teraz będziemy dyskutować?


A na przykład nad wyższością drogi przez Jaworzynkę nad drogą przez Boczań (lub odwrotnie). Pasjonujący temat, stały punkt programu na wszystkich forach górskich. Powiadam Ci Brachu, sama rozkosz jak się wiaruchna za łby bierze a rozmaite gzuby robią za apostołów wiary w Jaworzynkę (lub Boczań). Nie mów, że tego nie znasz.
PS.
A tak przy okazji, Ty, Don, jesteś Jaworzynkowiec czy Boczanista?
No i czy wiesz co to gemela? Wiesz, wiesz, Poznaniaku. Tu też w licznych wątkach. Prostuj drogi Pańskie, tyś tu lider.
:lol:

_________________
Mój kanał na YouTube: https://studio.youtube.com/channel/UC7G ... DING%22%7D
Zapraszam


Ostatnio edytowano So lis 03, 2007 12:46 pm przez Markiz, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: So lis 03, 2007 12:46 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 03, 2005 1:09 pm
Posty: 22107
Markiz napisał(a):
A tak przy okazji, Ty, Do jesteś Jaworzynkowiec czy Boczanista?


Janek jesteś do tyłu - Jaworzyno - Boczań. Poszukaj na tym Forum. Znajdziesz :lol: :wink:

_________________
"Stary jestem, mam sklerozę, czas umierać" 09.IX.2006 - rozstaj dróg w Dolince za Mnichem

"Stałem się nowym użytkownikiem ale ten nowy też musi posta napisać"


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: So lis 03, 2007 12:48 pm 
Stracony

Dołączył(a): Śr wrz 19, 2007 8:59 pm
Posty: 18072
Lokalizacja: Zachodnie Pomorze/Poznań
Łukasz T napisał(a):
Janek jesteś do tyłu - Jaworzyno - Boczań.


Czyli tzw. Żleb Wściekłych Węży? Znam, znam, raz się dałem nabrać, cholerne pokrzywy.
:lol:

_________________
Mój kanał na YouTube: https://studio.youtube.com/channel/UC7G ... DING%22%7D
Zapraszam


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: So lis 03, 2007 12:50 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 03, 2005 1:09 pm
Posty: 22107
Nie. Bardziej w lewo. Ale "wojna" na Forum była piękna :lol:

_________________
"Stary jestem, mam sklerozę, czas umierać" 09.IX.2006 - rozstaj dróg w Dolince za Mnichem

"Stałem się nowym użytkownikiem ale ten nowy też musi posta napisać"


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: So lis 03, 2007 1:17 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt lip 10, 2007 9:34 pm
Posty: 2527
Lokalizacja: mazowieckie/małopolskie
Markiz, jesteś niemożliwy :rofl_an:
A ja zgodzę się z 'Krzyśkiem', że racji i sensu można doszukać się w postach jednego i drugiego, ale chyba bardziej skoncentrowaliście się na siarczystych ripostach niż na szukaniu 'obiektywnej' prawdy.

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: So lis 03, 2007 1:20 pm 
Stracony

Dołączył(a): Śr wrz 19, 2007 8:59 pm
Posty: 18072
Lokalizacja: Zachodnie Pomorze/Poznań
Miałem nie pisać już o Grubymiłysym. Ale muszę. Tak wymaga sprawiedliwość i poczucie przyzwoitości. Zapoznałem się mianowicie z postami Grubegoiłysego na Brytanie. Pierwsze gratulacje - ani jeden w szambie czyli Hyde Parku, wszystkie w wspinaczkowym. Czytałem, czytałem, oczy przecierałem ze zdziwienia, nawet drugą kawę sobie zrobiłem bom myślał, że się jeszcze dobrze nie obudziłem. Dlaczego? Bo pod wszystkimi mógłbym się bez większych rozterek podpisać a pod niektórymi nawet oboma rękami (ręcami jak by powiedziano w moim rodzinnym Poznaniu). Np tymi w wątku o asekuracji. No i ma Grubyiłysy moje wielkie uznanie (a i flachę dobrego trunku przy ew. spotkaniu) za powiedzenie paru "ciepłych" słów temu tępemu krawężnikowi, Hansiowi czyli "koniowi liofilizowanemu". Byłem cały happy!

Ale aby Grubyiłysy nie wpadł w zbytnią dumę to i mała łatka z postu z tego forum. Pisze mianowicie Grubyiłysy, że się urodził po tym jak Długosz zmarł. Nowy młody chłopiec z niego i pewnie dlatego czasami taki "wyrywny" - może mu przejdzie. Ja też jestem młodszy od Długosza, o dokładnie sześć równych lat. Bo się urodziłem tego samego dnia i miesiąca co Długosz i mamy pewnie tego samego Patrona, Jana Gwalberta. Bardzo jestem z tego dumny, bo to była wielka postać, przeor klasztoru w Cluny podczas wielkiego soboru, ponoć animator jego uchwał. A dowiedziałem się o tym w dość zabawnych okolicznościach bo stałem przed Palantem w kolejce do zameldowania się w recepcji do Murowańca i z racji tego wypiliśmy potem po piwku (nie, nie - żadnej wspólnej liny, za wysokie progi). Ale gdzie ta "łatka"? A no bo "grubyiłysy" coś pokręcił z okolicznościami śmierci Długosza, jakby pasując Palanta na prekursora żywcowania. Ja wiem akurat lepiej bo tego fatalnego 2 lipca 1962 roku byłem na Hali Gąsienicowej. No i pamiętam dokładnie te rozmowy wieczorem w "kapliczce" przy sali jadalnej. Wszyscy wiedzieli, że instruktorom zdarzało się z pośpiechu czasem "pożywcować" przy kursantach. Ale nie przecież się zabijać na tak "nędznej" (w oglądzie "łojantów") drodze. No i pamiętam wnioski a szczególnie wypowiedź dyżurnego TOPR-owca (a raczej GOPR-owca) - streszczając do słów - "nigdy tak". Długosz był "bogiem" dla swego pokolenia a szczególnie tych trochę młodszych - niektórzy to zapamiętali, niektórzy nie. Pamiętam doskonale jak Profesor Ryszard Schramm, z którym miałem zaszczyt chodzić do tego samego Liceum (choć oczywiście w innych latach) zebrał swoich górskich wychowanków na jednym z zjazdów absolwentów Marcinka - "żyjecie - powiedział - to znaczy, że się dobrze asekurowaliście". Jak się asekurować samotnie, drogie koleżanki i koledzy? Autoasekuracja? Wolne żarty!!!

_________________
Mój kanał na YouTube: https://studio.youtube.com/channel/UC7G ... DING%22%7D
Zapraszam


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: So lis 03, 2007 3:07 pm 
Kombatant

Dołączył(a): Pn paź 10, 2005 9:36 pm
Posty: 600
Lokalizacja: Rybnik
Bardzo lubię chodzić sam.
Nie muszę dostosowywać tempa do innych, nie muszę się do nikogo odzywać (a to też ma znaczenie) - generalnie nie jestem obciążony konsekwencjami wynikającymi z chodzenia w grupie.
Chodzę sam coraz częściej także dlatego, że zmuszają mnie do tego okoliczności. Moi znajomi nie zawsze mogą, nie zawsze chcą, a mi ciężko czekać, tłumaczyć i dostosowywać się do kogoś, kiedy wiem, że już mogę spakować plecak i ruszać w drogę.

Owszem, jakieś ryzyko wynikające z faktu samotnego chodzenia jest brane przeze mnie pod uwagę, ale mogę je tylko zniwelować do minimum, zachowując wszelkie zasady ostrożności i bezpieczeństwa.

_________________
http://www.flickr.com/photos/marchew/sets


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: So lis 03, 2007 4:30 pm 
Stracony

Dołączył(a): Śr wrz 19, 2007 8:59 pm
Posty: 18072
Lokalizacja: Zachodnie Pomorze/Poznań
marchew napisał(a):
Owszem, jakieś ryzyko wynikające z faktu samotnego chodzenia jest brane przeze mnie pod uwagę, ale mogę je tylko zniwelować do minimum, zachowując wszelkie zasady ostrożności i bezpieczeństwa.


Byłbym się skłonny zgodzić co do tego sposobu w odniesieniu do okresu letniego oraz terenów dość licznie uczęszczanych, sam to wielokrotnie praktykowałem.
Natomiast mam zapytanie co rozumiesz przez zachowywanie zasad ostrożności bezpieczeństwa:
- w lecie - w odniesieniu do takich gór jak np. Gorgany czy niektóre mniej znane pasma Słowacji
- w zimie - wszelkie tj. i Tatry i Beskidy

Uprzedzając odpowiedź:
- telefon komórkowy nie jest żadnym zabezpieczeniem albo bardzo niewystarczającym z uwagi na znane dobrze problemy z zasięgiem w np. Tatrach oraz awaryjność (dwa lata temu dwuletni telefon z nową baterią odmówił mi posłuszeństwa - nie wiem, może dlatego, że był włożony w kieszeń nieprzemakalnej ponoć kurtki a szedłem w deszczu przez kilka godzin - w każdym razie stało się to bezpośrednio po tym)
- mogę Cię skontaktować z ratownikiem GOPR z okolic Gorców a ten Ci opowie w jakim stanie znajdowano w tych stronach zwłoki samotnych turystów.

_________________
Mój kanał na YouTube: https://studio.youtube.com/channel/UC7G ... DING%22%7D
Zapraszam


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: So lis 03, 2007 5:41 pm 
Kombatant

Dołączył(a): Pn paź 10, 2005 9:36 pm
Posty: 600
Lokalizacja: Rybnik
Cytuj:
Natomiast mam zapytanie co rozumiesz przez zachowywanie zasad ostrożności bezpieczeństwa

Generalnie chodzi o to, by zabezpieczyć się na wypadek kontuzji, upadku itp. Trzeba umieć wezwać pomoc, choć nie zawsze jest to możliwe - dlatego tak ważna jest ta druga osoba, która oczekuje na info od nas, gdy zejdziemy z gór. No i trzeba jakoś przetrwać czas na przyjście pomocy - a do tego potrzeba prowiantu i ciepłych rzeczy. Uściślając - choć absolutnie nie wyczerpuje to tematu:

- Dokładne zaznajomienie się z przebiegiem planowanej trasy;
- Oszacowanie czasu przejścia;
- Poinformowanie bliskiej osoby, tak by w razie wypadku lub zaginięcia potrafiła przekazać ratownikom odpowiednie informacje; oraz oczywiście utrzymywanie kontaktu z tą osobą podczas wycieczki lub umówienie się na konkretną godzinę;
- Prowiant - prawie zawsze zabieram więcej jedzienia i picia niż potrzeba; termos z gorącą herbatą przyda się np. podczas nieoczekiwanego kibla lub w przypadku oczekiwania na pomoc;
- Znajomość zasad pierwszej pomocy oraz metody wzywania pomocy; co za tym idzie, potrzebny jest także zestaw odpowiednich medykamentów;
- Odpowiedni ubiór, nie tylko zimą. Latem też może przypiździć i przewiać człowieka na wskroś;
- Naładowany telefon komórkowy, mimo że nie jesteś Janku jego fanem ;).

_________________
http://www.flickr.com/photos/marchew/sets


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: So lis 03, 2007 6:04 pm 
Stracony

Dołączył(a): Śr wrz 19, 2007 8:59 pm
Posty: 18072
Lokalizacja: Zachodnie Pomorze/Poznań
marchew napisał(a):
oraz oczywiście utrzymywanie kontaktu z tą osobą podczas wycieczki lub umówienie się na konkretną godzinę;


W jaki sposób jeśli komórka zawiedzie. Alarmowanie przez osobę bliską jest względnie skuteczne o ile ta osoba czeka w Zakopanem. Jeśli natomiast np. w Warszawie lub Szczecinie to będzie w zimie pomocna do odszukania zwłok.

marchew napisał(a):
Naładowany telefon komórkowy, mimo że nie jesteś Janku jego fanem

Przeciwnie. Nie rozstaję się z nim i jest to konieczność wynikająca z mojej sytuacji osobistej w domu na nizinach. Ale zdaje sobie sprawę z jego niedoskonałości. Np. na terenie b. województwa koszalińskiego wszyscy główni operatorzy mają swoje białe plamy. W górach jest jeszcze gorzej bo obszary białych plam są zmienne (nie wiem dlaczego)

_________________
Mój kanał na YouTube: https://studio.youtube.com/channel/UC7G ... DING%22%7D
Zapraszam


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: So lis 03, 2007 6:42 pm 
Kombatant

Dołączył(a): Pn sie 27, 2007 10:51 pm
Posty: 397
Lokalizacja: R.Ś.
Markiz napisał(a):
W jaki sposób jeśli komórka zawiedzie.

nie widzę przeszkód aby umówić się z tą bliską osobą na telefon DO konkretnej godziny po dojściu do schroniska czy jakichś ludzkich zabudowań (jeśli trasa takowe przewiduje). Jak padnie komórka zawsze można poprosić obsługę schroniska, czy można skorzystać z telefonu...

Też chodzę sama po górach. Od kilku lat sama po Beskidach, od roku sama po Tatrach. I zawsze w okresie pozazimowym. Wcześniej po górach chodziłam przede wszystkim z rodzicami. I tu mam pewien problem, bo mam rodziców, którzy znają góry bardzo dobrze, a co za tym idzie zawsze przed wyjazdami wysłuchuję wykładów odnośnie planu trasy i wszystkiego do czego da się przyczepić. Często mnie to irytuje, ale z drugiej strony jak się postawić w ich sytuacji, to im się nie dziwię. Są rodzicami.
Kilka osób w tym wątku powiedziało już, że po założeniu rodziny poziom ryzyka im się zmniejszył. Widzę po moich rodzicach, że to prawda (wg ich opowiadań z przeszłości i tego co robią teraz).
Jeśli chodzi o wiek do samotnego chodzenia, to jednak bardziej od wieku liczy się to pewne doświadczenie i stopniowe poznanie gór, a nie rzucanie się od razu na głęboką wodę. Zresztą liczy się też na równi z doświadczeniem - rozsądek. Może być osoba 17-letnia, która trochę już w życiu zeszła i wie jak góry wyglądają, co może się stać. A może być 30-letni koń bez wyobraźni...
Zanim pojechałam sama w Tatry zrobiłam z rodzicami dużą część Tatr. Po kolei stopniowali mi trudności, aż w końcu się rozdzieliliśmy.

Nie widzę w samotnym chodzeniu niczego strasznego pod warunkiem, że zachowa się pewien poziom zdrowego rozsądku i środki bezpieczeństwa.
A chodzę sama bo
maniek napisał(a):
lepiej samemu niż wogóle


Moi znajomi z wszystkich gór najbardziej lubią oglądać wydmy w Łebie
:roll:

_________________
"...góry wciąż obiecują to samo: zapomnieć, zrealizować się, być szczęśliwym. A życie upływa na przygotowaniach do tych cudownych chwil pełnych szczęścia."

http://picasaweb.google.pl/jaaga83


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: So lis 03, 2007 6:57 pm 
Kombatant

Dołączył(a): Cz lis 03, 2005 4:00 pm
Posty: 572
Lokalizacja: Poznań
Ale się towarzystwo rozdyskutowało :D

Moje zdanie jest wyjątkowo proste, z przyczyn towarzyskich głównie, nie chodzę sam, grupy >3 najczęściej.
Zdarzyło mi się kilka razy odbijać od drużyny , nawet na cały dzień co można nazywać chodzeniem samemu.
Tak jest mi dobrze. Nie jestem typem samotnika w górach ani w podróżach.
Ale cenię samotników i wielu bardzo ciekawych takich podróżników spotkałem.
W zasadzie największych odkryć dokonali zdeterminowani SAMOTNICY , którzy ewentualnie na przyczepkę pociągnęli kogoś za sobą.
ONI byli jednak motorem i mózgiem wypraw.

Kwestia bezpieczeństwa to druga sprawa , obgadana przez przedmówców.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: So lis 03, 2007 7:11 pm 
Stracony

Dołączył(a): Śr wrz 19, 2007 8:59 pm
Posty: 18072
Lokalizacja: Zachodnie Pomorze/Poznań
EgonT napisał(a):
W zasadzie największych odkryć dokonali zdeterminowani SAMOTNICY , którzy ewentualnie na przyczepkę pociągnęli kogoś za sobą.
ONI byli jednak motorem i mózgiem wypraw.


Przepraszam, ale o jakich odkryciach mówimy?

Czyżby o tym z wierszyka Sztaudyngera:

Kolumb odkrył Amerykę,
Historia wspomina go czule.
Jan odkrył więcej odkrywszy Ludwikę,
Bo narzaz obydwie półkule.

W tym wypadku pełna zgoda i raczej należy takich odkryć dokonywać samemu. :lol:

_________________
Mój kanał na YouTube: https://studio.youtube.com/channel/UC7G ... DING%22%7D
Zapraszam


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: So lis 03, 2007 8:57 pm 
Kombatant

Dołączył(a): Cz lis 03, 2005 4:00 pm
Posty: 572
Lokalizacja: Poznań
Markiz napisał(a):
EgonT napisał(a):
W zasadzie największych odkryć dokonali zdeterminowani SAMOTNICY , którzy ewentualnie na przyczepkę pociągnęli kogoś za sobą.
ONI byli jednak motorem i mózgiem wypraw.


Przepraszam, ale o jakich odkryciach mówimy?

Czyżby o tym z wierszyka Sztaudyngera:

Kolumb odkrył Amerykę,
Historia wspomina go czule.
Jan odkrył więcej odkrywszy Ludwikę,
Bo narzaz obydwie półkule.

W tym wypadku pełna zgoda i raczej należy takich odkryć dokonywać samemu. :lol:


Mam Ci wymienić poważnie (bo jeżeli tego nie potrafisz to troszkę lekcji historii w podstawówce opuściłeś)

Mogę też porzucać kabaretem jak Ty, ale nie ten temat i ten czas.

PS Twórczość J.I. Sztaudyngera bardzo cenię


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: So lis 03, 2007 10:05 pm 
Stracony

Dołączył(a): Śr cze 20, 2007 5:51 pm
Posty: 10096
Lokalizacja: Moszna
markiz ma całkowitą rację, samotne wycieczki, szczególne zimowe to skrajna głupota .... tylko że ja ... kocham tą głupotę :D


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: So lis 03, 2007 10:29 pm 
Zasłużony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt wrz 26, 2006 6:38 pm
Posty: 188
Lokalizacja: spodchmurykapelusza
zawsze uważałem, że każdy człowiek jest sam kowalem swego losu. idąc samemu (a często chodzę samemu) wiem czym ryzykuję. moja sprawa - do nikgo nie będę mógł mieć później pretensji


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: So lis 03, 2007 10:35 pm 
Stracony

Dołączył(a): Śr wrz 19, 2007 8:59 pm
Posty: 18072
Lokalizacja: Zachodnie Pomorze/Poznań
EgonT napisał(a):
Mam Ci wymienić poważnie (bo jeżeli tego nie potrafisz to troszkę lekcji historii w podstawówce opuściłeś)


Z podstawówki to rzeczywiście mam zaległości bo jakby nie chodziłem do niej zbyt regularnie - a bo to Niemcy budynek na koszary zajęli, a bo to w 1945 roku miejsca w ławce w V klasie nie było (trzech już siedziało, czwarty się nie mieścił) tak, że do VI powędrowałem (mam zatem niepełne podstawowe bo bez III i V a IV tylko pół roku, ale potem był już Marcinek w Poznaniu co Ci chyba powinno coś mówić a tam wtedy jeszcze bardziej niż teraz nie było zmiłuj.
Samotne odkrycia geograficzne - raczej nie znam. Oczywiście, w potocznej mowie jest np. Kolumb czy Vasco da Gama ale, żaden z nich nie był przecież sam. Livingstone też sam nie zaginął a Stanley nie sam go odnalazł, kapitan Cook też nie był jednoosobową załogą. Co innego natomiast jak to rozpatrywać w kontekscie pozycji lidera. Lider jest zawsze, nawet w dwuosobowym zespole. Kwestia tylko czy lider wie, że jest liderem a nie lider, że jest nad nim lider. Przechodząc od odkrywania nowych lądów do tu i teraz czyli wyprawy w góry, np. w Alpy, Karpaty Rumuńskie czy Gorgany lub czarnohora wzgl. Dolomity by powiedzieć o tych najbardziej "chodliwych". Raczej nało kto tam sam jedzie, bardzo często z powodów prozaicznych bo koszt przejazdu samochodowego rozłożony na czterech wygląda przyjemniej niż na jednego czy nawet dwóch, a w dodatku jeszcze polski turysta nawykły do obcowania z górami bombonierkowymi jakimi są Tatry trochę się jednak czuje nieswojo w pasmach gdzie jedna dolina większa niż całe Tatry, tak więc w kupie raźniej. No i tu rośnie funkcja lidera. No i to niekoniecznie musi być ten "fizycznie" najlepszy, raczej ten co potrafi najsprawniej przygotować rzecz logistycznie. To nie znaczy jednak, że to ma coś wspólnego z samotnictwem i jego tu wyraźną apoteozą. Bo choć to XX ma wszystko w głowie - gdzie schronisko, gdzie pole namiotowe, gdzie zostawić auto, gdzie co kupić itd to YY i ZZ też są i jak XX złamie np. nogę to go samego nie zostawią.

Natomiast odnośnie tej apoteozy "samotnego chodzenia". Jeden z moich kolegów z dawnych lat, zarazem jeden z partnerów górskich, facet z dwoma fakultetami - psycholog i socjolog - twierdził zawsze, że samotność w górach (na kajaku, pieszo, rowerem itd) preferują głównie ci co czują się być słabymi (fizycznie) i boją się, że ta ich słabość zostanie w grupie obnażona, a kto chce być cieniasem. To jedna grupa. Natomiast druga to Ci, co mają problemy nie
tyle fizyczne co psychiczne - po prostu mają kiepski kontakt z rówieśnikami i nie tylko - to bardzo często np. szkolni prymusi. Wszak nie lubimy prymusów a prymusi nie lubią nas.
Trzecia kwestia to tzw. "ideolo" - moje pokolenie było nim tak obficie "karmione", że wszyscy mamy uraz na tym punkcie i każdy napuszony tekst (np. w rodzaju "piękne życie") od razu wzbudza podejrzenie, że znowu ktoś chce nam zrobić kuku. I tak było od lat - wpierw to był Anders na białym koniu, w którego przyjazd wierzyli nasi rodzice a nie przyjechał nigdy, potem było "my ZMP, my ZMP, my pracy nie boimy się" a wszyscy tą robotę pieprzyli a zupełnie na samym końcu "prawo i sprawiedliwość" a było jak zawsze, czyli i bez prawa i bez sprawiedliwości. Rozgadałem się.

_________________
Mój kanał na YouTube: https://studio.youtube.com/channel/UC7G ... DING%22%7D
Zapraszam


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: So lis 03, 2007 11:00 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 15, 2007 3:03 pm
Posty: 8796
Lokalizacja: Londyn, kiedyś W-wa, jutro ... ?
Markiz napisał(a):
Natomiast odnośnie tej apoteozy "samotnego chodzenia". Jeden z moich kolegów z dawnych lat, zarazem jeden z partnerów górskich, facet z dwoma fakultetami - psycholog i socjolog - twierdził zawsze, że samotność w górach (na kajaku, pieszo, rowerem itd) preferują głównie ci co czują się być słabymi (fizycznie) i boją się, że ta ich słabość zostanie w grupie obnażona, a kto chce być cieniasem. To jedna grupa. Natomiast druga to Ci, co mają problemy nie
tyle fizyczne co psychiczne - po prostu mają kiepski kontakt z rówieśnikami i nie tylko - to bardzo często np. szkolni prymusi. Wszak nie lubimy prymusów a prymusi nie lubią nas.

Przyznam, że ciekawe ...

_________________
Obrazek TG


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N lis 04, 2007 12:03 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 29, 2006 3:34 am
Posty: 14942
Lokalizacja: Ząbkowska, róg Brzeskiej
Markiz, dostrzegam w twoich postach jakieś próby nawiązania ze mną kontaktu. Na nieszczęście robisz to w swoim stylu, jedna rękę wyciągasz a z drugiej walisz we mnie błotem.
O nasze porozumienie będzie raczej trudno, bo jeśli twierdzisz że wcale nie nazwałeś mnie głupkiem, to w myśl twojej logiki jestem mędrcem który: notorycznie, niepoprawnie, świadomie, celowo popełnia głupotę, od lat ta samą, a z wiekiem nawet coraz gorszą. Przy czym twój pomysł że nie każdy kto robi głupoty w górach jest głupkiem mnie średnio zadowala. Niestety nie jestem profesorem, nawet Honoris Causa jak A.Lepper, a nawet gdybym był, to nie mówimy o mojej pracy zawodowej czy naukowej, tylko o mojej życiowej pasji, hobby, stylu bycia, miłości i szaleństwie - chodzeniu po górach. Mniej byś mnie zdenerwował gdyby chodziło o cokolwiek innego.
Co do kwestii merytorycznych.
1)
Po pierwsze napisałem że JP II wybrał się a nie że przeszedł OP (znaczy wybrał się skutecznie - przeszedł jakiś fragment). Opis zdarzenia czytałem w książce Stolarczyka. Pamiętam, a czytałem dawno, że akurat był to opis nieco tajemniczy i niejasny, nie mam teraz książki, jak kiedyś znajdę odnajdę ten fragment i zacytuję.
Ale kwestia czy JPII był czy nie był na OP jest drugorzędna. Ważne to, że JP II kilka razy i to będąc już papieżem jednoznacznie wypowiedział się z uznaniem na temat alpinizmu. Było to nazwane jakoś, cytuję z pamięci, "słusznym podejmowaniem wysiłku". I o to głównie chodzi, o starcie dwóch logik, jednej pragmatycznej, "po co się skrobać gdzie nie swędzi", i drugiej nieco nazwijmy to nieco romantycznej "chodzimy po górach bo są". Nie mam specjalnych wątpliwości że pragmatyk, j.e. B16, który niedawno potępił boks zawodowy, nie miałby skrupułów by do tego worka sportów i zajęć potępionych dorzucić jeszcze alpinizm. Znany jest natomiast fragment rozmowy ze spotkania JPII z Casiusem Clay'em w którym wyrażał się z uznaniem o jego stylu boksowania, ale zwracał mu uwagę na zbyt niskie trzymanie gardy...

2)
Co do kwestii która cię zdziwiła. Otóż zgadza się, uważam się za bardzo ostrożnego górołaza. Ale znowu kłania się względność, ta moja ostrożność dla niektórych jest przesadna, a dla innych będzie to skrajna nieodpowiedzialność.
Broniłem na Brytanie prawa do asekurowania się w "łatwym" terenie. PRAWA, nie nakazu i spróbuj ten subtelny szczegół zrozumieć. Jak ktoś chce - niech się asekuruje, a jak ktoś nie chce niech się nie asekuruje. No tak, rzeczywiście liberalizm.. Nie będę potępiał solistów bo ich rozumiem. Zaprotestowałem natomiast, gdy próbowano wywierać jakąś presję na ludzi asekurujących się na łatwych drogach, że niby cieniasy.

3)
Skoro już temat jest jaki jest i prosi się o jakieś meritum, to spróbuję sklecić jakieś meritum. A zatem kilka zasad od grubegoiłysego, mędrca notorycznie popełniającego głupotę samotnych wędrówek w góry, w tym zimą:
A) Zaplanuj dokładnie wycieczkę, przemyśl czy na pewno cię na nią stać. W samotnej wycieczce obowiązują te same zasady co w grupowej, trzeba mieć co najmniej mapę i latarkę, a jak się da to i inne gadżety: kompas, gps itp. Zaplanuj sobie także "punkty kontrolne" i trasy wycofów. Pamiętaj że samotne chodzenie nie jest dla ludzi łatwo wpadających w panikę ani dla niedoświadczonych.
B) Zostaw gdzieś informacje o planowanej trasie i planowanej godzinie powrotu. Uwaga! Dodaj do niej solidny zapas. Nie spiesz się, jeśli się spóźniasz. Trudno, najwyżej ktoś się będzie się denerwował że nie dajesz kontaktu i zaczną cię szukać. Ale twój pośpiech może okazać się znacznie gorszy w skutkach.
C) Postaraj się o możliwość kontaktu, wezwania pomocy. Mogą temu służyć: a) telefon komórkowy, naładowany, najlepiej odporny na wilgoć i niską temperaturę, b) latarka, c) gwizdek. Dla przypomnienia sygnał wezwania pomocy to sześć sygnałów na minutę, ale zwykły wrzask też będzie dobry.
D) Skup sie na tym co robisz.
E) Skup się na tym co robi twój organizm.
F) Postaraj się o zabezpieczenie możliwości przetrwania do czasu nadejścia pomocy. Mogą temu służyć: a) zabezpieczone od wilgoci ciuchy na zmianę b) płachta NRC, c) termos z ciepłą herbatą, d) zapas czekolady i/lub innego żarcia e) środki przeciwbólowe, f) przećwiczona umiejętność budowania jamy śnieżnej

_________________
Widzisz lewaka, nie stój z boku, reaguj!! Pamiętaj, lewactwo karmi się obojętnością i bezczynnością.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N lis 04, 2007 4:08 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 29, 2006 3:34 am
Posty: 14942
Lokalizacja: Ząbkowska, róg Brzeskiej
Markiz napisał(a):
marchew napisał(a):
oraz oczywiście utrzymywanie kontaktu z tą osobą podczas wycieczki lub umówienie się na konkretną godzinę;

W jaki sposób jeśli komórka zawiedzie. Alarmowanie przez osobę bliską jest względnie skuteczne o ile ta osoba czeka w Zakopanem. Jeśli natomiast np. w Warszawie lub Szczecinie to będzie w zimie pomocna do odszukania zwłok.

Powiesz że czepiam się jak zwykle szczegółów, ale trudno - coś zakręciłeś. Nie ma problemu umówić się z osoba bliską na kontakt z komórki powiedzmy 17.00, jeśli nie ma kontaktu - znaczy dzieje się coś złego. Tutaj nie ma specjalnego znaczenia czy osoba do której dzwonie jest w Zakopcu czy w Warszawie, bez problemu zawiadomi TOPR czy GOPR.
Natomiast z autopsji zwracam uwagę na pewien niuans. Zdarza się, że gubimy zasięg a jest 17.00. To problem, bo osoba do której nie dotarł sygnał OK nie wie co się dzieje. Pół biedy jeśli jesteśmy w schronie, gorzej jeśli np. w ścianie. W naturalny sposób powoduje to pośpiech, żeby dać sygnał że jest OK. Pośpiech z kolei może powodować błąd itd. Problem jest, pojęcia nie wiem jak go rozwiązać, poza dawaniem dużego zapasu na termin umówionego kontaktu.

_________________
Widzisz lewaka, nie stój z boku, reaguj!! Pamiętaj, lewactwo karmi się obojętnością i bezczynnością.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N lis 04, 2007 11:01 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 15, 2007 3:03 pm
Posty: 8796
Lokalizacja: Londyn, kiedyś W-wa, jutro ... ?
grubyilysy napisał(a):
Problem jest, pojęcia nie wiem jak go rozwiązać, poza dawaniem dużego zapasu na termin umówionego kontaktu.

Nie wiem jaka jest przyjęta praktyka. Teoryzuję trochę teraz ale mozna by się umówić na kontakty, na przyklad, o okrągłych godzinach a potem po przegapieniu takich trzech sesji mozna rozpocząć alarm. :?: :?

_________________
Obrazek TG


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N lis 04, 2007 12:16 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 29, 2006 3:34 am
Posty: 14942
Lokalizacja: Ząbkowska, róg Brzeskiej
Gustaw napisał(a):
...mozna by się umówić na kontakty, na przyklad, o okrągłych godzinach...

Dobrze że nie co 15 minut. Nie ulega wątpliwości, że bardzo kochasz swoich bliskich :-).

_________________
Widzisz lewaka, nie stój z boku, reaguj!! Pamiętaj, lewactwo karmi się obojętnością i bezczynnością.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N lis 04, 2007 6:30 pm 
Zasłużony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz gru 28, 2006 12:06 am
Posty: 220
Lokalizacja: Gdańsk
Nie mam nic przeciwko chodzeniu po gorach w samotnosci jesli wedruje sie w dobrych warunkach pogodowych latem czy tez zima.W tym drugim przypadku tylko nietrudnym szlakiem( Mam na mysli dolinki- Sucha Gasienicowa np). Biore pod uwage tylko turystow, ktorzy wiedza gdzie ida i po co ida, ktorzy znaja Tatry lepiej niz swoje miasto;))) Od 2 lat jezdze sama w gory (w ogóle od 10 lat), chociaz jestem swiadoma ze za kazdym razem łamie pierwsze podstawowe przykazanie turysty górskiego" Nie wychodź w góry samotnie". Łamie te przykazanie tylko dlatego, ze jakbym miala czekac na kogos komu bedzie pasowal moj termin, to bym chyba nigdy w Tatrach sie nie znalazla;) Podoba mi sie, ze wtedy kiedy moge po prostu pakuje plecak i wyruszam na drugi koniec Polski nie blagajac, zeby sie tej osobie zachciało chcieć :lol: :lol: . Co wiecej, samotne wedrowki nie maja porownania z tymi, podczas ktorych ktos mi towarzyszy...Samotnosc to jest cos pieknego cos na co czekam czasem kilka dobrych miesiecy. Na tych kilka dni zadumy posród skał. Dodatkowo, zdobywanie szczytów w samotności( chociaz na szlaku latem nigdy nie jest sie samotnym, wrecz przeciwnie:)) dostarcza o wiele wieksza dawke adrenaliny niz skakanie po szczytach w grupie;) Pewnie niejeden z Was powie, ze jest to głupotą- możliwe...Jak do tej pory nic mi sie nie stało powaznego. Staram sie zawsze byc ostrożna, zachowywac wszelkie zasady bezpieczenstwa i nie porywac sie z motyka na księżyc.. Zawsze zawiadamiam moje siostre sms-em ktorym szlakiem bede wchodzila/ schodzila.. sama na Orla tez bym nie poszla nawet przy dobrej pogodzie ( ew na Granaty;))) ).. zima czuje respekt juz przy lawinowej trójce( choc nie powiem, ze nie wedruje;)):P ). To by było na tyle w tym temacie. Sorry, ze tak troche bez ładu i skladu ta wypowiedz, ale napisalam co mi na sercu lezało :wink: :wink:

_________________
"Ku mej kołysce wiał od Tatr o skrzydła orle otarty wiatr..."


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N lis 04, 2007 6:55 pm 
Weteran

Dołączył(a): So sty 20, 2007 5:47 pm
Posty: 104
Lokalizacja: Katowice, obecnie America Latina
Markiz napisał(a):
Podobno w rannych autobusach z Krakowa do Zakopanego w weekendowe zimowe dni aż się roi od takich młodych ludzi. Jeśli ma ze sobą narty - nie ma sprawy. Jeśli na plecaku sterczy czekan - to jest to wielu przypadkach granat z wyjętą zawleczką.

Co jeszcze - chciałbym zaprotestować przeciw mówieniu o zimowych drogach łatwych i trudnych. Nie ma łatwych - są tylko trudne i bardzo trudne. Jeśli ktoś mówi, że są łatwe to znaczy, że jeszcze nie dostał po tyłku. W Beskidach również - pogadajcie z GOPR-owcami.


bzdury piszesz, kolego.
pierwsza bzdura to ten granat. sa mlodzi, ktorzy wiedza, ze czekan to nie mlotek, ktorym sie mozna stukac w glowe czy kijek do podpierania, a narzedzie, ktore pozwoli ci zatrzymac sie podczas niekontrolowanego zjazdu.

druga bzdura to kwestia trudnosci.
akurat w gorach sa takie drogi, gdzie trudnosc maleje w zwiazku z oblodzeniem skaly.
przykladow nie trzeba szukac daleko. wiele drog wspinaczkowych w szkocji sa lepsze do zrobienia w zime z uwagi na krucha skale.
to samo dotyczy ziemi ognistej, gdzie wspinalem sie w zimowych i letnich warunkach. zdziwisz sie, ale zima robilem drogi dwa razy szybciej niz latem mimo, iz trzeba bylo podchodzic pod stoki/sciany w glebokim sniegu.

_________________
saludos,
Antek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 205 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5 ... 7  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL