Dziku napisał(a):
kakamber napisał:
Oto dolina Glen Fairy na Skye, "highlight" naszej podróży
ojoj teraz mi szkoda.. byliśmy stosunkowo blisko Skye i od początku było to w planach ale jakoś nie dotarliśmy..
W takim razie muszę dodać swoją króciuteńką relację z dwóch dni naszej wyprawy.
Czytając przewodnic Pascala po Szkocji, od razu skreśliłam Skye, bo prom za drogi, a most nie po drodze. Po dotarciu do
Mallaig (zachodnie wybrzeże) trasą West Highland Railway nie miałysmy dalszych planów na ten dzień. Miałysmy lekki zastój (dosłownie i w przenośni). I tak sobie stojąc na dworcu, wybiega z toalety pewien męzczyzna:
- Idziecie na prom?
- ...? Nie?
- Ok Mężczyzna wrócił do toalety, my oddaliłyśmy się kawałek od dworca, nie wiedząc, gdzie dalej iść. Po ok. 30 sek. wróciłam biegiem pod drzwi toalety. Po chwili:
-
Wie pan może, ile kosztuje prom na Skye?
- Ok 3 funtów.
- O, świetnie! To może się jeszcze zastanowimy, dziewczyny?
- Ale prom odpływa za 4 minuty...
- (porozumiewawcze spojrzenie)... BIEGIEM!
Zdążyłyśmy dosłownie na ostatnią chwilę, a myślałam, że się zabijemy wbiegając z tymi plecakami po mokrej i wąskiej kładce na prom.
Na Skye spotkało nas tyle życzliwości, że możnaby to opisywać godzinami. Powiem w skrócie:
W
Armandale (na Skye), gdy opadła euforia i znowu nie wiedziałyśmy, co dalej (ominęłam rodział "Skye" w przewodniku
) pewien pan powiedział nam, gdzie możemy przenocować . Co więcej, zadzwonił do właściciela owego "
accomodation", który przyjechał po nas samochodem.
Przemiły Starszy Pan zlitował się nad nami, i zamiast 7 funtów od osoby, chciał tylko 10 funtów za wszystkie trzy. Za trzy łóżka, z telewizją, kuchnią itd, itd.
Oto nasz luksusowy apartament, zwany "
accomodation for backpackers":
Pomimo tego, że Przemiły Starszy Pan nas przestrzegał przed używaniem gazu ("może wybuchnąć") byłysmy najszczęśliwcze na świecie. (Padał deszcz, miałysmy mokry namiot, który się lekko stopił po tym, jak go wrzuciłyśmy do suszarki, a na półce stały puszki groszku do wzięcia [jak się później okazało, radioaktywnego ->
])
Dzień później, przemierzając autostopem, z południa na północ wyspę Skye, dowiedziałyśmy się od pewnego Buddysty że Miły Starszy Pan jest znanym w okolicy gwałcicielem.
Ten sam Buddysta zlitował się nad nami, i powiedział, że chętnie zaprosi nas, "dziewczęta z Europy wschodniej", do swojego [luksusowego] hostelu.
Wieczorem narysował nam tajemniczą mapkę do doliny, która zwie się
Glen Fairy. Mówił, że dla wielu jego gości jest to "highlight" na tle całej podróży po Szkocji. Nie spodziewałyśmy się niczego wielkiego, ale po godzinnej wędrówce przez pastwiska (nie było żadnych ścieżek) szczęki nam opadły.
Niestety widziałyśmy inne ciekawe góry na Skye tylko z daleka, nie starczyło nam na nie czasu (żeby dobrze zwiedzić Skye potrzeba co najmniej dwóch tygodni, tak nam mówili
)