... jak powiedzieliśmy, tak zrobiliśmy. Rzuciliśmy wszystko i udaliśmy się w kierunku Ustrzyk Górnych o godzinie 3:45. Prognozy pogody zapowiadały dość dobre warunki od mniej więcej 9 rano. Na szlaku byliśmy już o 6:45. Na parkingu termometr pokazywał całe 5.5 stopnia, co nas szczególnie nie martwiło. Zakładaliśmy, że po wejściu na Połoninę Caryńską będzie coś widać. Rzeczywistość okazała się nieco brutalna, gdyż po wyjściu z lasu pojawiła się jedynie mgła i zaczęło wiać - i to dość mocno! Na samej połoninie wiatr w porywach do 100km/h, czapki z głów - i to dosłownie! Schodząc w kierunku miejscowości Brzegi spotkaliśmy dwóch turystów, którzy zapytali tylko, czy dalej też są tak "genialne" warunki i każdy poszedł w swoją stronę. Im niżej, tym lepsza widoczność, jednak wraz z upływem czasu pojawiła się nadzieja, że gdy podejdziemy na Wetlińską, może w końcu doświadczymy jakichś widoków. Przy parkingu szybki popas i w górę. Słońce coraz mocniej dogrzewało, ale tylko do czasu można było odczuć, że jest to sierpień. U góry ponownie mocny wiatr, jednak w końcu jakieś widoki. Zawrócić mieliśmy planowo spod Chatki Puchatka, która obecnie jest zamknięta ze względu na remont, a w zasadzie budowę nowego obiektu, jednak sił było na tyle, że pognaliśmy w kierunku Osadzkiego Wierchu, gdzie nastąpiło spożycie płynu niskoprocentowego o objętości 0,5l, a następnie udaliśmy się w drogę powrotną do Brzegów, a później busem do Ustrzyk Górnych na parking.
Mimo niezbyt gościnnych warunków, udało się przejść ponad 25 km i pooddychać górskim powietrzem.




