Rohu napisał(a):
To i ja pogratuluję. Kawał drogi. Myślę, że jakbyś z 10 kilo zrzucił

to pewnie dałbyś radę całość zrobić.
Jest nadzieja.
Po drugiej turze wakacji moja waga spadła do 99. Myślę że to trochę efekt rozpuszczenia się zakwasów po Tatrach, po prostu waga spadła, ale w organiźmie było ciągle dużo wody.
Poza tym kombinuję ze współpracą z dietetykiem.
kefir napisał(a):
powodzenia na przyszłość
Dzięki, miałem już nie próbować, ale....
Może wariant "zwykły", ze schronami.
zephyr napisał(a):
to i ja się przyłącze do gratulacji

Dzięki!
zephyr napisał(a):
Taktyka z dwoma plecakami ciekawa ale trzeba przez to robić więcej km co znacznie zużywa cenne zapasy energii.
Sprawa jest dyskusyjna, dość skomplikowane zagadnienie fizjologiczne.
To chyba kwestia balansowania na progu zmęczenia tlenowego/beztlenowego mięśni. Ja z cięższym plecakiem dochodziłem dość szybko do "ściany", natomiast z minimalnym obciążeniem mogę "chodzić godzinami". No! Tak prawie.
Natomiast można się zastanawiać, czy to aby nie jest jednak inny styl od noszenia plecaka cały czas ze sobą. To jednak coś co należy umieścić między "z depozytami" a "czystym stylem", jakim bez wątpienia jest nie oddalanie się od plecaka na odległość więcej niż powiedzmy godziny (wejście nas jakąś iglicę przy plecaku na przełęczy). Mimo wszystko jednak znacznie bliżej "czystego", zwłaszcza że zwyczajowo przy depozytach nikt nie wliczał czasu założenia depozytów do "czasu przejścia", poza tym plecak a depozyt to jednak jakby co innego, podejrzewam, że niejeden depozyt rozdziobały w końcu ptaki.