mazeno napisał(a):
przyrzad - najczesciej kubek (co staram sie scigac na rzecz przyrzadow typu bd atc lub reverso).
bd atc i reverso - oba są połączeniem płytki przewodnickiej i - jak najbardziej - kubka asekuracyjnego.
Na ściance to zasadniczo można zapomnieć o funkcji płytki i przyjąć, że to tylko takie rodzaje kubka.
Innymi słowy - kubek to taki przyrząd asekuracyjny, acz kubki bywają całkiem różne i pewnie jedne kasują linę szybciej inne wolniej.
Są jeszcze inne parametry kiedy używac jakich. Z powodów podanych niżej lubię gdy partnerzy asekuruja mnie z kubków z wąskimi rowkami...
mazeno napisał(a):
nie uzywac kubkow (i innych podobnych waskokrawedziowych przyrzadow),
Znaczy w kontekście powyższego jak rozumiem - uważać jakich kubków się używa. Swego czasu było bardzo głośno w kontekście kasowania liny o problemach z Reverso 1.
mazeno napisał(a):
nie blokowac przy ostatniej wpince
Tego to tak po prawdzie nie rozumiem.
Może dlatego że jeszcze na jesieni ważyłem 106kg
.
Pewnie odpadnięcie bez bloku nieco poprawia żywotność liny, ale raz że Twoja teza wynikła z Twoich obserwacji nie wydaje mi się wystarczająco udowodniona, dwa że "ogólne zasady bezpieczeństwa" nakazują mi ograniczone zaufanie do asekuranta, w związku z czym komenda "blok" pozwala mi się upewnić, że asekurant się nie zagapi, jak mu moimi 106kg zafunduję mały teścik umiejętności asekuracji.
mazeno napisał(a):
asekurowac dynamicznie do konca.
Jak dla mnie kwestia dyskusyjna. Asekuracja ma byc przede wszystkim pewna i bezpieczna, a dopiero potem łagodna dla liny. Poza tym nauczyłem się nazywać asekuracją dynamiczną coś innego niż zapewne tutaj masz na myśli - mianowicie asekurację z wypuszczaniem liny, co na ściance jest zasadniczo aberracją. Ty natomiast zapewne masz na myśli "podskok". I ów podskok jest dla mnie kwestia jednak dyskusyjną, ja akurat nie lubię "podskakujących asekurantów".
Otóż ja jako asekurant po komendzie "blok" najczęściej robię ruch w dokładnie odwrotnym kierunku - nie skaczę,tylko raczej siadam. Nie wiem, może i skraca to życie liny, ale skraca także długość lotu, co najczęściej poprawia humor wspinającemu.
A tak w ogóle.
Nie mogę się nadziwić, nikt nic nie napisał o... myciu liny. Z moich obserwacji - to jest to, co wydłuża zycie liny tak ze dwa razy.
Ale to też pewnie kwestia dyskusyjna - z powodu tezy o wymywaniu impregnacji, tym bardziej szkoda, że w artykule zalinkowanym przez leppego nic o mysiu nie napisali.
Ja myję moje liny po KAŻDEJ wspinaczce "outdoor" i co jakiś czas po używaniu ściankowym (też się brudzi, trochę od brudu a głównie od magnezji).