W zeszłym roku zabrałam na Giewont moich Rodziców, którzy z górami nie mają nic wspólnego. Szczególnie moja Mama - żadnego sportu, kondycja taka sobie, ogromny lęk wysokości. Udało się. Ale czy powtórzyłabym tę wycieczkę? Chyba jednak nie. Po pierwsze dlatego, że dla osoby, która nie jest przygotowana i nie ma predyspozycji taka wycieczka może być średnią przyjemnością. Jak się nie było nigdy w górach wysokich, to ciężko przewidzieć swoją reakcję. Już widziałam to przerażenie w oczach i zatory na szlaku.. Po drugie - częściowo szlak jest jednokierunkowy, więc jeśli komuś się nie spodoba, to ciężko zawracać. Po trzecie - tłumy, tłumy, tłumy - naprawdę źle się tak chodzi i robi się niebezpiecznie - mi ktoś niemal strącił sporej wielkości kamień na głowę, udało się uniknąć uderzenia w ostatniej chwili - a wszystko przez przepychanie się "turystów" na szlaku. Do tego robią się zatory i nieraz czeka się i z pół godziny na możliwość przejścia. Po czwarte - to wcale nie taki łatwy szlak, jak by się wydawało po frekwencji... Turyści tam walą i ludziom się wydaje, że to takie proste wejście. A tak nie jest, choćby dlatego, że skały w szczytowej partii są mocno wyślizgane i przy deszczu robi się już niemiło. Sama widziałam, jak o mało nie doszło do wypadku w takiej właśnie sytuacji.
Może lepiej więc wybrać "na dzień dobry" jakąś inną trasę? Na przykład na Kasprowy? Też piękna panorama ze szczytu, po co stać w ogromnej kolejce do wyciągu?
I potwierdzam dobrą radę - szpilki zostawić na dole!
Na skałach średnio się sprawdzają
I pamiętajcie, że pogoda może się szybko zmienić. Poczytajcie, co trzeba wziąć ze sobą...