25 sierpnia. Ostatni dzien. Idziemy na czołówke zrobic jakas kombinacje i przecwiczyc zjazd awaryjny. Dokumentacja topo-przewodnikowa raczej kiepska bo mamy tylko Cywe, ale instruktor zna ten rejon cale szczescie, chociaż dawno go tu nie było. Na podejściu towarzystwo, które jak widac za bardzo się nami nie przejmowalo. Z reszta w tym miejscu nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz widze sarny lub jelenia. To jest ich jakas dobra miejscowka.

Pora spac czy wstawac?!

Plan jest taki: 2 wyciagi Szarego Zaciecia, potem pseudo-trawers rzekomo latwym terenem, który miał prowadzic szefo i dalej już Starek-Uchmański. Ponizej spreparowalem przebieg naszych manewrow. Cztery wyciagi i trzy zjazdy.

Nikt się nie kwapi żeby isc pierwszy wiec zgłaszam się nieśmiało ;P W sumie zostaliśmy troche wpuszczeni w maliny bo wiadomo było, ze raczej czysto nie wyjdziemy tego co nam zaserwowano. Cywa oznaczyl fragment jako VII? jednak po przejsciu instruktor wycenil go obiektywnie na przyjemne VI+. Do zaciecia szlo mi dobrze, na wejściu nawet tez gdy w przybloku założyłem rocksa i zdążyłem się w niego wpiąć. Na moje wątpliwości, ze nie wyjde dostalem instrukcje, ze mam sobie radzic jak się da, wiec lonza z tasmy, A0 i takie tam ;P Troche to trwalo, bo czasem musialem odzyskac troche sprzętu, który założyłem wczesniej i znow się wdrapywac do gory. I prawda jest, ze jak już zaczniesz haczyc to pozniej ciezko się przestawic na klasyke. Nawet o tym nie myslisz po prostu tylko ciśniesz do konca

Tak wiec pierwszy wyciag zostal pokonany w stylu V+ A1. Sciągam towarzyszy ze stanu zjazdowego Grey Stone’a.

Zamotany! Ale pełzne w gore!
Kolejny wyciag zaczyna się niewinnie, znow troche mokro, troche żelaza, przyjemnie jest. Do czasu przewieszki za VI+. Pierwszy przelot na przelamaniu wpinam się, drugi już za przlamaniem również, do 3 zabraklo sil i umiejetnosci

Tak zaczęło mnie wybierac ze wziąłem blok a pozniej jeszcze złapałem się eksa. Ten fragment z kolei zostal oceniony jako syte bulderowe VI+ trudniejsze od poprzedniego. Hmmm wiec po raz kolejny widac ze cyfra cyfrze rowna nie jest

Przed cruxem.
Dalej trawers do Starka, który prowadzil instruktor mialo być latwo, podobno za IV+, i znow jakas prawie pionowa plytka bez stopni. Albo tak, jak były stopnie to nic na rece i na odwrot, Do tego zaszła mchami, dalo się słyszeć: „To ma być IV+? Nie dalbym temu nawet V+!” haha, a my „Dawaj, dawaj!” Potem jakies trawy i ruszajce się kamloty. Trawers był tak czujny ze Evi się ześlizgnęła idac do gory. Jakos się udało. Dalej Evi prowadzi calkiem przyjemne V+ ze Starka, również troche mokre, pod koniec eksponowany trawers pod koniec którego mamy półwiszący stan.

I dalej zaczela się kiepscic pogoda. Przynajmniej nam się tak wydawalo jak i wielu innym zespolom wszak prognozy mówiły, ze w koncu po poludniu mialo zaczac padac a chmury na to ewidentnie wskazywaly. Robimy diagonalny zjazd do Grey Stone’a, który prowadzi instruktor. Musial troche przehaczyc po drodze żeby się tam dostac. Pozniej ja. Miałem najprościej bo już wszystko gotowe, Evi trudniej bo musiala zebrac przeloty. Ale tez i jest duzo lzejsza wiec wszystko tak jak powinno być.

Kurdupel i park linowy

Aaaa no i prawie zapomniałem. Na poprzednim wyciągu Evi tak zasadza frienda, ze klne jak szewc. Nie można mechanikow ściągać na maksa bo w koncu jakiegos nie wyjme, musi się tego nauczyc, a asekuracja zakladana w pospiechu w trudnosciach powinna być tak samo dobra jak zakladana na luzie. Wszak usłyszeliśmy, ze dobry wspinacz to taki, który się szybko wspina i jednoczesnie dobrze asekuruje.
Podsumowujac dzien wspinaczkowy – te sciezki na czolowce, zima, w całości, to musi być naprawde super mocna przygoda za M7. Mam cicha nadzieje, ze uda się tam wrócić z zapasem kiedys. Na zejściu zatrzesienie jagód. Mnostwo i olbrzymie! Także mam zaraz cale uwalone rece i buzie. Ale zaraz zaraz, przeciez tego chyba nie wolno robic w parku? „Powiem, ze się przewróciłem w krzak”, „A co z buzia?”, „ Aha, powiem ze wpadłem ryjem”
