vyrus napisał(a):
Zastanawiam się tylko na jakiej podstawie podejmowana jest decyzja o tym gdzie mają być łańcuchy a gdzie nie.
To będzie post z serii nie wiem, więc się wypowiem, czyli napiszę, co mi się wydaje. Wydaje mi się mianowicie, że może to zależeć od spodziewanego natężenia ruchu i profilu turystycznego osób odwiedzających dany szlak. Przykłady:
a) Rysy vs. Przełęcz pod Chłopkiem
Rysy wiadomo - najwyższy szczyt Polski, o Rysach słyszał każdy, kto skończył podstawówkę (jednocześnie najwyżej prowadzący znakowany szlak w Tatrach, choć o tym już nie wszyscy wiedzą). Część osób pójdzie tam właśnie dlatego, że to fajnie móc powiedzieć "byłem na Rysach". Ruch jest bardzo duży i prawdopodobieństwo pojawienia się turystów "przypadkowych" istnieje. Łańcuchy są i to w ilości przeogromnej.
A tuż obok cicha, niezbyt licznie odwiedzana Przełęcz pod Chłopkiem. Nazywa się jakoś tak niewyględnie i idę o zakład, że 90-parę procent naszego społeczeństwa nie ma bladego pojęcia, że takie miejsce i taki szlak w ogóle istnieją. Zresztą inaczej brzmi "byłem na Rysach", a inaczej "byłem na Przełęczy pod Chłopkiem", hellloooł
. Pod Chłopka chodzą raczej turyści, którzy o Tatrach mają jakieś pojęcie, gdzieś już byli, coś czytali. Łańcuchów brak.
b) Szpiglas vs. Wrota Chałubińskiego
Szpiglasowa jest węzłem komunikacyjnym pomiędzy dwoma pięknymi dolinami, między którymi przejście należy do najpopularniejszych i podstawowych wędrówek tatrzańskich. Część ludzi kieruje się na Świstówkę, część - na Szpiglas. Turyści przypadkowi mogą się pojawić na zasadzie "Którędy to my mieliśmy iść do tego Morskiego Oka? O patrz, jest jakiś żółty szlak". Łańcuchy są.
A tuż tuż Wrota, rzadko kiedy traktowane jako cel sam w sobie, raczej zahaczane przez wytrwalszych piechurów przy okazji Szpiglasu. Pomimo swej nazwy donikąd nie prowadzą, nie stanowią żadnego przejścia. Ludzi zdecydowanie mniej niż na Szpiglasowej. Łańcuchów nie uświadczysz.
c) Świnica vs. Kościelec
Świnica po pierwsze i najważniejsze jest szybko dostępna z Kasprowego, na który od kilkudziesięciu lat kursuje kolejka. Część ruchu na niej na pewno wynika właśnie z faktu istnienia kolejki. Ponadto Świnica jest punktem, od którego można zacząć wędrówkę Orlą Percią lub tylko wybrać się na Zawrat. Świnica stwarza też możliwości ciekawego modyfikowania wycieczki. Można wejść z Kasprowego, zejść do Gąsienicowej, wejść od Gąsienicowej zejść z Kasprowego, wejść z Hali niebieskim, zejść żółtym, pójść na Zawrat, albo z Zawratu na Świnicę. Turyści przypadkowi np. "wysiadłem z kolejki i gdzieś bym poszedł" mogą się zdarzyć. Łańcuchy są.
Nieco inaczej sprawa ma się z Kościelcem. Oczywiście i tak można wjechać kolejką na Kasprowy i stamtąd zacząć wędrówkę, ale żeby wejść na Kościelec, to najpierw trzeba z Kasprowego zupełnie zejść. Kościelec ma tylko dwa dojścia na przełęcz pod szczytem. Na sam szczyt wchodzimy i schodzimy tym samym szlakiem, nigdzie dalej nie możemy się wybrać. To może wpływać na mniejszą atrakcyjność tej góry. Łańcuchów brak.
Może to o to chodzi - łańcuchy są tam, gdzie spodziewany jest duży ruch i obecność osób niewystarczająco przygotowanych do wędrówki tym szlakiem. A może wcale nie i trafiłam jak kulą w płot
. Tak czy inaczej fajnie, że są szlaki bez łańcuchów (ja i tak staram się z nich nie korzystać, gdy nie muszę), zawsze to jakaś różnorodność.