Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest Pt gru 20, 2024 3:28 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1005 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26 ... 34  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł: Re: Broad Peak
PostNapisane: Pn cze 03, 2013 3:27 pm 
Zasłużony

Dołączył(a): Cz maja 21, 2009 9:10 am
Posty: 243
Panie Skibicki, w,k,u,r......ć to pan potrafisz.

Trochę chodziłeś po pagórkach, jednak wysokości pow. 4000m są panu obce, o zimowych alpejskich wędrówkach nie wspomnę, ale tutaj wymądrzasz się jak "zwykła stonka"

Zadam proste pytanie; po licho pan jątrzy ten smutny temat.

Ileż to smutnych tragedii wydarzyło się w ostatnich 20 latach. Gdzie prawda (jest),i często była "zamiatana pod dywan". Gdzie w wówczas pan był ? Od kiedy jest pan taki odważny (intelektualnie ?) a Newsweek stał się dla pana rzetelnym górskim pismem informacyjnym ?

Trudno ocenić, czy fakt nieudzielenia pomocy partnerowi, w warunkach ekstremalnych, nie wynikał z obawy o własne życie. Dlaczego "stonka" chce oceniać takich ludzi, siedząc wygodnie przy telewizorze.

Oni tam byli, czy ktoś ich lubi czy nie, to nie ma znaczenia. Dla każdego żyjącego uczestnika tej wyprawy jest to dramat (fakt, każdy z nich, przeżywa go na swój sposób inaczej) czy tutaj, jakby nie było na forum górskim, potrzebne jest wałkowania tego smutnego tematu?
Kto tego chce? Ja, on, oni - chyba nie ?
Jednak "stonka" chce wiedzieć "wszystko i o wszystkich " - powodzenia.

Gdyby tutaj wypowiadał się pan H. o kontynuacji tego programu, to bym go zrozumiałbym, bo nagle urywa mu się zbyt na swoje produkty, ale "dolinkowy pisarz" ? chce znać prawdę o ludziach ...........nieciekawych ? , którzy byli w ciekawych miejscach.

23 strony o nienawiści, zazdrości, potępieniu i ludzkich słabościach, a tylko dlatego, że mamy wspólna górską pasję ? , dajemy się podpuszczać przez "stonkę" jak długo jeszcze ciągnięty będzie ten temat?

viking

ps, Panie Skibicki, ile razy pan zabierał głos w tym temacie 10-15-20 razy?
Czy one wniosły cokolwiek mądrego w tym temacie ? oto jest pytanie.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Broad Peak
PostNapisane: Pn cze 03, 2013 4:13 pm 
Kombatant

Dołączył(a): N maja 04, 2008 2:55 pm
Posty: 371
Lokalizacja: Łódź
viking59 napisał(a):
Panie Skibicki, w,k,u,r......ć to pan potrafisz.
...po licho pan jątrzy ten smutny temat.

Jeśli kogoś wku...ia cytowanie, to jest jego wyłączny problem.
Mam jeszcze na podorędziu cały artykuł z dzisiejszego Newsweek'a... jak komuś mało.
Ani słowem się wypowiedziałem na "ten smutny temat", bo uważam że za mało... wręcz nic prawie nie wiemy o szczegółach ataku na BP, więc najpierw trzeba uważnie przeczytać opinię komisji PZA i to tę ostateczną, a nie tylko wstępną, a i potem się zastanowić nad każdą własną wygłaszaną opinią...
I dlatego moje wypowiedzi "niczego nie wnoszą", czyli nijak nie można się do nich przyczepić. Podejrzewam, że to właśnie wk..wia.
viking59 napisał(a):
...jak długo jeszcze ciągnięty będzie ten temat?

Aż nabędziemy przekonania, że wszystko co miało być powiedziane, zostało powiedziane. Póki co jesteśmy bardzo daleko od celu. Czy się to komuś podoba, czy też nie...
PHZ korzystał, jak się okazuje, z pieniędzy budżetowych i każdy obywatel ma prawo domagać się wyjaśnień w tej sprawie.
Nie da się powiedzieć: nic się nie stało, bo się stało. A cisza nad grobem nie ma nic wspólnego w pokrzykiwaniu, by pozamykać pyski...

_________________
Na świecie nie ma miejsc nieciekawych,
Natomiast ludzie... owszem, są.
http://www.turystyka.skibicki.pl


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Broad Peak
PostNapisane: Wt cze 04, 2013 4:13 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Śr sty 20, 2010 3:38 pm
Posty: 1827
Lokalizacja: Wolne Miasto Nowa Huta
Zygmunt Skibicki napisał(a):
PHZ korzystał, jak się okazuje, z pieniędzy budżetowych i każdy obywatel ma prawo domagać się wyjaśnień w tej sprawie.


Proponuje aby każdy obywatel przed komentarzami najpierw wybrał się zimą na 8tys

_________________
Moje Tatry

Życie jest piękne. To ludzie są pojebani.

"Słabe stopnie są jak puszczalska dziewczyna. Jak im zaufasz to ci dadzą, a jak nie, to będą częściej zdradzały." - Mechanior


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Broad Peak
PostNapisane: Wt cze 04, 2013 7:23 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): N paź 05, 2008 8:16 pm
Posty: 1359
Lokalizacja: silesia
Mamy wolność słowa w Polsce to niech się i "stonki" wypowiadają, choćby miały cytować tylko jednostronne opinie.
Panie "stonka" - powiedz Pan wprost, że to co Pan cytujesz to Pan w głębi serca myślisz - a nie zasłaniaj się Pan cytatami bo tak każdy potrafi.

_________________
I was blind but now I can see...


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Broad Peak
PostNapisane: Wt cze 04, 2013 8:42 pm 
Kombatant

Dołączył(a): N maja 04, 2008 2:55 pm
Posty: 371
Lokalizacja: Łódź
viking59]...tutaj wymądrzasz się jak "zwykła stonka"[/quote]
[quote="batmik napisał(a):
Panie "stonka"...

Ktoś tu próbuje przyczepić mi miano "stonki" - niech mu będzie. Inwektywy zawsze najdokładniej określają tego, kto nimi rzuca, więc mi to... mała rybka.
batmik napisał(a):
...powiedz Pan wprost, że to co Pan cytujesz to Pan w głębi serca myślisz...

To, co ja na ten temat myślę, napisałem już kilka razy i nie ma sensu powtarzać kolejny raz tylko dlatego, że się komuś akurat zachciało...
batmik napisał(a):
...nie zasłaniaj się Pan cytatami bo tak każdy potrafi.

Jak widać nie każdy...
Ba, nie każdego to akurat bulwersuje...
A wnerwieni...? Cóż, muszą poczekać, aż im się kogoś uda wyprowadzić z równowagi i wtedy sobie poużywają tego, co akurat w nadmiarze... mają.

_________________
Na świecie nie ma miejsc nieciekawych,
Natomiast ludzie... owszem, są.
http://www.turystyka.skibicki.pl


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Broad Peak
PostNapisane: Wt cze 04, 2013 10:44 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): N paź 05, 2008 8:16 pm
Posty: 1359
Lokalizacja: silesia
Zygmunt Skibicki napisał(a):
Inwektywy zawsze najdokładniej określają tego, kto nimi rzuca

A Pan jesteś psychologiem Panie Z. Skibicki? Czy zwyczajnie uważa się Pan za takiego?

_________________
I was blind but now I can see...


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Broad Peak
PostNapisane: Wt cze 04, 2013 10:46 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 29, 2006 3:34 am
Posty: 14942
Lokalizacja: Ząbkowska, róg Brzeskiej
Lukasz_ napisał(a):
Zygmunt Skibicki napisał(a):
PHZ korzystał, jak się okazuje, z pieniędzy budżetowych i każdy obywatel ma prawo domagać się wyjaśnień w tej sprawie.


Proponuje aby każdy obywatel przed komentarzami najpierw wybrał się zimą na 8tys

To nie jest dobry argument. Nie chodzi nawet o te publiczne pieniądze, chodzi o "zasady" które powinny być "zasadniczo niezmienne".
Tym nie mniej, po tragedii myślałem, że coś napiszę "po miesiącu", teraz myślę że słuszną jest rzeczą poczekać na komunikat końcowy komisji PZA.

_________________
Widzisz lewaka, nie stój z boku, reaguj!! Pamiętaj, lewactwo karmi się obojętnością i bezczynnością.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Broad Peak
PostNapisane: Wt cze 04, 2013 10:56 pm 
Kombatant

Dołączył(a): N maja 04, 2008 2:55 pm
Posty: 371
Lokalizacja: Łódź
grubyilysy napisał(a):
...teraz myślę że słuszną jest rzeczą poczekać na komunikat końcowy komisji PZA.

No to jeszcze trochę poczekamy...
Podejrzewam, że opinia zapowiedziana na 8-go czerwca nie będzie komunikatem końcowym, czy ostatecznym - mniejsza o nazwy...

_________________
Na świecie nie ma miejsc nieciekawych,
Natomiast ludzie... owszem, są.
http://www.turystyka.skibicki.pl


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Broad Peak
PostNapisane: Śr cze 05, 2013 9:52 am 
Swój

Dołączył(a): Śr maja 22, 2013 12:46 pm
Posty: 44
Lokalizacja: Myślenice
Wywiad z Adamem Bieleckim ze strony Onetu:
Cytuj:
NEWSWEEK: Co poszło na Broad Peaku nie tak, że zginęli Maciej Berbeka i Tomasz Kowalski?

ADAM BIELECKI: Wciąż się zastanawiam, analizuję. Myślę, że ja z tej góry wciąż jeszcze do końca nie zszedłem. Straciłem przecież dwóch przyjaciół. Razem z Arturem Małkiem długo dyskutowaliśmy, co można było zrobić, żeby do tego nie doszło. Żaden z nas nie ma wątpliwości, że na takiej wysokości zimą w trakcie ataku szczytowego jeden drugiemu nie jest w stanie pomóc. Po prostu fizycznie nie jest w stanie.

Nie mógł pan na kolegów poczekać?

Niektórzy sądzą, że można komuś pomóc samą obecnością albo tym, że się założy rak, poda leki. Takie działania mogą jedynie zwiększyć komfort psychiczny umierającego. Nie uratują mu życia. Są – jeśli o to chodzi – bez znaczenia. Jeśli ktoś nie jest w stanie sam podać sobie leku czy założyć rak, to znaczy, że nie będzie w stanie iść przez wiele godzin, by dojść do obozu. Nie można mi stawiać zarzutu, że zostawiłem partnerów, których życie można było uratować.

Przecież zostali.

Zimą w tak wysokich górach jest system zero-jedynkowy. Możesz iść i żyć. Albo możesz zostać i razem umrzecie. Zarówno ja, jak i Artur mamy poczucie, że dla chłopaków zrobiliśmy wszystko, co było w naszej mocy. Próbowałem jeszcze przed świtem wyjść z obozu, szedłem w ich kierunku. Ale uszedłem nie więcej niż kilkadziesiąt metrów. Chciałbym mieć siłę, żeby pójść ich szukać następnego dnia. Ale i wtedy nie byłem w stanie tego zrobić. Taką próbę podjął Artur i też zawrócił. Naprawdę nie było możliwości. Żałuję, że nie byłem w stanie zrobić więcej.

Niektórzy podejrzewają, że może nie przez przypadek przestroił się panu telefon podczas zejścia ze szczytu. Może pan specjalnie nie łączył się z bazą, żeby nie trzeba było czekać na resztę zespołu.

Strasznie to krzywdzące i przykre. Czy ktoś się zastanowił, jak ja to odbieram?

Jak?

Przecież nie jestem psychopatą, który nic nie czuje. To zastanawiające, że nigdy zarzutów nie słyszę wprost – jeżdżę przecież na prelekcje, nie zamknąłem się w domu, wychodzę do ludzi, opowiadam im o wyprawie i widzę…

Podziw?


Nie chodzi o podziw. Mam poczucie, że żyję w rozdwojonej rzeczywistości: ci, którzy stają ze mną twarzą w twarz, nie stawiają mi zarzutów. Słyszę je za plecami, czytam na forach. Czuję, że powstał jakiś front przeciwko mnie. Nie bardzo mam nawet możliwość, żeby porozmawiać z moimi oponentami, bo oni są anonimowi.

Nie wszyscy. Maciej Pawlikowski, który dokonał pierwszego zimowego wejścia na Czo Oju, krytykuje pana otwarcie. Jego zdaniem to, co pan zrobił na Broad Peaku, to świadectwo skrajnego egoizmu, braku jakiejkolwiek empatii. Uważa, że to pana dyskwalifikuje jako partnera wspinaczkowego.

Pan Pawlikowski jest z Zakopanego, skąd pochodził Maciek Berbeka. Właśnie z Zakopanego jest najwięcej ataków na mnie. Zaproponowałem: przyjadę, opowiem, jak było, to może być otwarte spotkanie, prelekcja, stanę twarzą w twarz z tymi, którzy stawiają mi zarzuty. Odmówiono. To jest dla mnie bolesne. Ale i zrozumiałe. Oni tam są w okresie żałoby po stracie. Wszyscy jesteśmy w żałobie. A ona ma kolejne fazy: szok, zaprzeczenie, rozpacz. Później pojawia się poczucie straty, agresja… Stąd te próby znalezienia winnego. Ja to rozumiem. Maciek był im bliski, a mnie nie znają. Nawet nie chcą poznać, bo kogoś, kogo się nie widziało, łatwiej krytykować. Zabrakło odrobiny empatii dla mnie, dla mojej rodziny, która to, co się dzieje, bardzo przeżywa.
komisja badająca to, co się stało na Broad Peaku, zastanawia się, czy nie przyjrzeć się innym wyprawom, w których brał pan udział. Nieoficjalnie wiem, że niektórych jej członków zaniepokoiła pewna prawidłowość: pan szybko wchodzi, potem schodzi, nie oglądając się na partnerów.

Rozmawiałem z komisją i jedyne pytania, jakie padały, dotyczyły tego, co się stało na Broad Peaku. To jest zadanie tej komisji. Bardzo by mnie zdziwiło, gdyby zaczęła zajmować się czymkolwiek innym.

A jednak było wcześniej kilka wypraw, które mogą rodzić pytania. Na przykład Makalu: trzech himalaistów weszło na szczyt, pan jako pierwszy. Trzeci pobłądził. Później miał go pan sprowadzić do niższego obozu, ale go pan zostawił.

Przyznaję: popełniłem wtedy błąd. Zemścił się brak doświadczenia. Wydawało mi się, że nie jestem w stanie bardziej mu pomóc – wypił całą moją herbatę, zjadł zapasy żeli, które miałem. Szedł bardzo powoli, torowałem mu drogę. W końcu uznałem, że skoro i tak idzie po moich śladach, bardziej się przydam, jeśli nie będę czekał, tylko zejdę do obozu i wrócę, wniosę mu tlen. Zszedłem, wziąłem butle, ale okazało się, że nie jestem w stanie z nimi iść pod górę. Źle oceniłem własne siły. Bałem się, że jak wyjdę z obozu, utknę gdzieś, czekać mnie będzie biwak pod gołym niebem, którego prawdopodobnie nie przeżyję. Makalu to była zresztą nauczka nie tylko dla mnie.

Pańscy towarzysze po zejściu mieli takie odmrożenia, że trzeba im było amputować palce.

Ja tam odebrałem lekcję na całe życie. Wiem, że w ten sposób jak tam już nigdy i nigdzie się nie zachowam. Tak to traktuję, w kategorii nauczki, błędu. Miałbym do siebie duże pretensje, gdyby ktoś na Makalu stracił życie.

A Gaszerbrum? Szliście z Januszem Gołębiem na szczyt, pan jak zwykle pierwszy. Nie ma chyba teraz w polskim himalaizmie człowieka silniejszego i szybszego niż pan. Tylko jest problem,
że nikt nie wytrzymuje pana tempa. Od Gołębia dzieliło pana jakieś 40 minut drogi, o wiele za dużo. Nie miał o to do pana pretensji?


Żadnych. To byłoby wręcz niestosowne, gdyby miał. W ataku szczytowym w takich warunkach nie ma możliwości poczekania na partnera nawet 10 minut. Na takie rzeczy można sobie pozwalać latem, nie zimą. Zresztą na Gaszerbrum, przed atakiem szczytowym, Janusz zostawił mnie w obozie trzecim, co niemal skończyło się odmrożeniami. Miałem do niego pretensje, czułem się zostawiony. Ale było, minęło. Podczas ataku na szczyt cały czas mieliśmy kontakt wzrokowy. Schodziłem szybciej, jednak jak tylko wyszło słońce, co jakiś czas siadałem, obserwowałem, jak schodzi. Dopiero gdy byłem pewien, że najgorsze już za nim, zszedłem do obozu, żeby zająć się gotowaniem wody. Gdy doszedł, była gotowa, mógł się napić. Tutaj nie mam sobie nic do zarzucenia, wszystko szło sprawnie, po partnersku.

W ubiegłym roku zdobył pan z Krystianem Dziurokiem Piz Bernina w Alpach Szwajcarskich. Potem on zginął. Pan z nim szedł jako przewodnik czy jako kolega?

Umówiliśmy się, że po prostu on pokrywa koszty i ja z nim jadę.

Nie zauważył pan, że leci w przepaść?

Samego wypadku nie widziałem. Szedłem pierwszy, torowałem drogę, to był przypadek, że ja przeszedłem teren, a Krystian nie przeszedł, ten śnieg pod nim zleciał. To była czysta loteria. Gdy się odwróciłem, zobaczyłem, że w tym miejscu, w którym był Krystian, urywają się ślady.

Nie asekurowaliście się?

Wspólnie, podkreślam wspólnie, podjęliśmy decyzję, że nie używamy liny. Jeśli chodzi o zasady sztuki wspinaczkowej, nie mam sobie nic do zarzucenia. Jako człowiek cały czas myślę, że mogliśmy się jednak związać liną. Albo mogliśmy wcześniej zawrócić. Mówią, że jestem terminatorem, ale wtedy na pewno nim nie byłem, bardzo źle się czułem.

Mówił pan jego rodzinie, że spadł między godziną 10 a 12. Nie wie pan, kiedy dokładnie to się stało?

Tam były tak złe warunki, że nie było czasu patrzeć na zegarek. Takie rzeczy nie są istotne, gdy się walczy o życie. I gdy jest się w szoku po śmierci partnera. Ja nawet nie jestem pewien, czy w ogóle miałem przy sobie zegarek.

Telefonu też pan nie miał.


Mój się rozładował, Krystian dał mi swój, bo on nie bardzo mówił po angielsku, więc miałem to zrobić ja, w razie gdyby trzeba było porozumieć się z ratownikami.

Akcja ratunkowa nie była możliwa?

Lokalni specjaliści twierdzili, że nie.

Łączył się pan z ratownikami zaraz po tym, jak partner spadł?

Tak.

W telefonie jest ślad, że numer alarmowy został wybrany dopiero dobę po wypadku.

Niemożliwe.

A do rodziny Krystiana zadzwonił pan po dwóch dniach.

Byłem uwięziony w nieogrzewanym schronisku, bez picia, jedzenia, mocno wychłodzony, czekałem, aż przyleci śmigłowiec i mnie ściągnie. Nie miałem zasięgu. Korzystałem tylko z numeru alarmowego. Dopiero gdy znalazłem się w szpitalu, wykonałem telefony do swojej rodziny, żeby powiedzieć, że żyję. I do rodziny Krystiana, by powiedzieć, że nie żyje. Ale ostro mnie pani pyta.

Zadaję tylko te pytania, których inni być może nie chcieli stawiać otwarcie.

Bardzo się cieszę, że w końcu ktoś o tym wszystkim ze mną porozmawiał.


Źródło: http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/nie-mog ... omosc.html


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Broad Peak
PostNapisane: Cz cze 06, 2013 9:28 am 
Nowy

Dołączył(a): Cz cze 06, 2013 9:22 am
Posty: 1
Dzięki za wywiad. Bardzo ciekawy. Pewnie był dla niego bardzo trudny.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Broad Peak
PostNapisane: Cz cze 06, 2013 9:51 am 
Kombatant

Dołączył(a): Cz sty 05, 2012 9:26 am
Posty: 320
Gościu - kolejne forum i kolejne próby prostackiego promowania przez ciebie jakiejś książki.. Może się jeszcze na forum buddystów zarejestruj..


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Broad Peak
PostNapisane: Cz cze 06, 2013 10:35 am 
Swój

Dołączył(a): Śr maja 22, 2013 12:46 pm
Posty: 44
Lokalizacja: Myślenice
Yanas napisał(a):
Gościu - kolejne forum i kolejne próby prostackiego promowania przez ciebie jakiejś książki.. Może się jeszcze na forum buddystów zarejestruj..

Nie wiem czy powyższy post był skierowany do mnie, ale pragnę zaznaczyć, że nie mam nic wspólnego z promowaniem żadnej książki.

LigeiRO napisał(a):
Nie, to raczej do fajfusa123 :mrgreen:



A to przepraszam ;-)


Ostatnio edytowano Cz cze 06, 2013 10:58 am przez Tete1988, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Broad Peak
PostNapisane: Cz cze 06, 2013 10:46 am 
Stracony

Dołączył(a): Cz lut 22, 2007 9:12 pm
Posty: 3329
Nie, to raczej do fajfusa123 :mrgreen:

Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Broad Peak
PostNapisane: Cz cze 06, 2013 12:25 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N paź 23, 2005 9:18 pm
Posty: 2116
Wylecieli już do Pakistanu szukać ciał?


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Broad Peak
PostNapisane: Wt cze 11, 2013 8:50 am 
Kombatant

Dołączył(a): N maja 04, 2008 2:55 pm
Posty: 371
Lokalizacja: Łódź
PZA na swej stronie napisał(a):
Komunikat Zespołu ds. Broad Peak
źródło - http://www.pza.org.pl/news.acs?id=1944782

W związku z powtarzającymi się w mediach informacjami o tym, że na najbliższym Walnym Zjeździe Sprawozdawczo-Wyborczym PZA, będzie przedstawiony raport końcowy Zespołu PZA ds. zbadania okoliczności i przyczyn wypadku na zimowej wyprawie na Broad Peak, w imieniu Zespołu informuję, że nie przewidujemy w tym terminie naszego wystąpienia.

Prace Zespołu nie są jeszcze skończone. Zespół planuje zakończyć prace nad wstępną wersją raportu do końca czerwca br. Jednak z uwagi na to, że w czerwcu wyrusza wyprawa Jacka Berbeki na Broad Peak, Zespół postanowił, że końcowa wersja raportu zostanie przekazana Zarządowi PZA po zapoznaniu się z wynikami wyprawy Jacka Berbeki.

Piotr Pustelnik

_________________
Na świecie nie ma miejsc nieciekawych,
Natomiast ludzie... owszem, są.
http://www.turystyka.skibicki.pl


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Broad Peak
PostNapisane: Wt cze 11, 2013 9:13 am 
Kombatant

Dołączył(a): N maja 04, 2008 2:55 pm
Posty: 371
Lokalizacja: Łódź
wp.pl napisał(a):
Krzysztof Wielicki: wyprawa na Broad Peak to porażka
źródło - http://media.wp.pl/kat,1022955,wid,1571 ... omosc.html

- Porażka - tak ocenił zimową wyprawę na Broad Peak jej kierownik Krzysztof Wielicki. - To zawsze jest porażka dla kierownika, kiedy ktoś nie wróci z wyprawy. A na Broad Peaku zginęło dwóch wspinaczy. Nie umiem się z tym pogodzić, bardzo to przeżyłem, tym bardziej że Maciek Berbeka był moim przyjacielem - mówi Wielicki.

- Gdybym miał wtedy z Bieleckim i Małkiem jakąkolwiek łączność, to kazałbym im zaczekać na pozostałą dwójkę - mówi "Newsweekowi" Wielicki.

Z Broad Peak schodzili kolejno Adam Bielecki, Artur Małek, Maciek Berbeka i Tomek Kowalski. - Znam środowisko wspinaczy i raczej nie zdarza się, żeby ktoś, ot tak, zostawił kogoś w górach. Próbuję zrozumieć, co spowodowało, że Adam i Artur nie myśleli o Maćku i Tomku, tylko o sobie - mówi Wielicki. Zaznacza jednak, że nie ma do nich pretensji, ale jest zły, że nie łączyli się z bazą.

- Największe pretensje mam o to do Berbeki, Jak go spotkam w piekle albo w niebie, to go zrugam - powiedział. - Był najbardziej doświadczony, gdyby nawiązał łączność, podjęlibyśmy jakąś decyzję - tłumaczył.

- Maciek się do mnie nie odzywał. Myślę, że musiał być skrajnie wyczerpany. Nie włączał telefonu, bo wiedział, że nikt mu nie pomoże. Myślał pewnie: muszę zejść do obozu. Dlatego nie zaczekał na Kowalskiego - opowiadał kierownik wyprawy.

Stwierdził też, że Tomek nie był do uratowania. - Godzinę po tym, jak wszedł na szczyt, wiedziałem już, że dla niego ta wyprawa skończy się tragicznie - powiedział. - Za każdym razem, gdy się z nim łączyłem, mówił: "Nie dam rady". Pytałem o rękawice, mówił, że ma białe dłonie. Nie umiał powiedzieć, czy je zgubił. To typowy objaw zaburzeń - relacjonuje. - Wiedziałem, że Tomek umiera, nic nie mogłem zrobić - mówił.

_________________
Na świecie nie ma miejsc nieciekawych,
Natomiast ludzie... owszem, są.
http://www.turystyka.skibicki.pl


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Broad Peak
PostNapisane: Wt cze 11, 2013 9:29 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pn lip 10, 2006 7:11 pm
Posty: 907
Lokalizacja: Białystok
Zygmunt Skibicki napisał(a):
viking59]...tutaj wymądrzasz się jak "zwykła stonka"
"batmik napisał(a):
Panie "stonka"...
Ktoś tu próbuje przyczepić mi miano "stonki"


Panie Zygmuncie myślę, że po prostu pomylił Pan adres, gdyż co by Pan nie robił, to nie pasuje Pan do tego Forum.
Kiedyś gdy tylko nieco kojarzyłem Pana nazwisko, to myślałem "o! fajny gość" zna się na górach. Po jakimś czasie spostrzegłem, że Pan również "zna się" na kajakach, rowerach, marszach, marszach z kijkami, itd, itp, itd, itp........... Ktoś kiedyś powiedział, że osoba znająca się na wszystkim nie zna się na niczym.
Pana działalność na tym forum, a szczególnie w Tym wątku odbieram jako zwykłe działanie obliczone na PR Pana osoby.
Szczerze polecam Panu inne forum: http://skibicki.pl/forum/ Myślę, że Pan tam się odnajdzie, czego serdecznie życzę. :)

_________________
Marek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Broad Peak
PostNapisane: Śr cze 12, 2013 7:31 am 
Stracony

Dołączył(a): Pn paź 17, 2005 5:35 pm
Posty: 7568
Lokalizacja: z lasu
viking59 napisał(a):
ps, Panie Skibicki, ile razy pan zabierał głos w tym temacie 10-15-20 razy?
Czy one wniosły cokolwiek mądrego w tym temacie ? oto jest pytanie.
marek_2112 napisał(a):
Panie Zygmuncie myślę, że po prostu pomylił Pan adres, gdyż co by Pan nie robił, to nie pasuje Pan do tego Forum.


Panie Viking, Panie Marek, Panie i Panowie

Co do tematu wniosły Wasze narzekania???? Śmiem twierdzić, że mniej niż wywiad z Wielickim czy Czerwińską podlinkowane przez ZS.
I śmiem twierdzić, że ich słowa są ciekawsze niż Wasze a na pewno są to ludzie w których słowa warto się wsłuchać.

Ja sobie siedzę, czytam wywiady jestem zadowolony, że ktoś mi je w necie wyszukuje - a Wy swoje "i poco to komu", i "wqrwiasz mnie Pan" i "idź Pan sobie" - jak jakieś stare baby.

Już skończcie z tym marudzeniem, macie argumenty to je dawajcie, macie cytaty, wywiady na poparcie swojej tezy - dawajcie, linkujcie - każdemu wolno. Ten nie pasuje do forum bo zamieścił zdjęcia zwłok, tamten nie bo bluźni siamten nie bo cytuje, sramten ma inne poglądy - qrva jest kilka innych forów gdzie każdy jest tego samego zdania - tam wszyscy pasują do siebie.

Na wielu forach panuje opinia , że nad tym grobem ma być cisza - idźcie więc może sobie tam pomilczeć.
Sam w wielu miejscach mam odmienne poglądy niż ZS, ale tak samo pasuje on do tego forum jak każdy inny. Dzięki temu w ogóle jest tu o czym poczytać w odróżnieniu do większości forów górskich gdzie wszyscy do wszystkich pasują i poklepują się po plecach a admin z modem pełnią funkcje cenzorów.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Broad Peak
PostNapisane: Śr cze 12, 2013 9:34 am 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz gru 09, 2010 10:28 am
Posty: 487
W najnowszym "Tygodniku Powszechnym" wywiad z Krzysztofem Wielickim. Niestety na chwilę obecną jest on tylko na papierze, albo za pay-wallem, więc nie da się go tu wrzucić. Ściągnąłem sobie wczoraj na kundla i byłem pod dużym wrażeniem. Może kogoś zainteresuje zapowiedź.
Cytuj:
Na szczyt weszła czwórka, do Polski wróciło dwóch. Maciej Berbeka i Tomasz Kowalski 5 marca zginęli przy zejściu z ośmiotysięcznika, a w Polsce od tamtego dnia trwa krytyka organizatorów i kierujących wyprawą, a także zdobywców, którzy wyprawę przeżyli. W niedzielnej wypowiedzi dla RMF FM Adam Bielecki (część środowiska zarzuca mu, że postąpił nieetycznie, schodząc samotnie z Broad Peaka i nie interesując się losem kolegów) mówi o decyzji dotyczącej ataku szczytowego tak: „Miałem takie poczucie, że skoro Maciek Berbeka, najbardziej doświadczony uczestnik tego ataku, ponad 50-letni, mówi: »Idziemy, damy radę«, to gdzie ja, młody szczyl wspinaczkowy, będę mu mówił, że nie damy rady. Co więcej, było to też w jakimś sensie zobowiązujące, że skoro Maciek uważa, że jesteśmy w stanie to zrobić, to tym bardziej ja jestem w stanie to zrobić (…) Ja podejmowałem decyzję za siebie, czy chcę iść do góry czy nie. Decyzję za zespół podejmował lider wraz z Maćkiem Berbeką”.

Odnosząc się w wywiadzie dla „Tygodnika Powszechnego” do tej wypowiedzi, Krzysztof Wielicki, kierownik wyprawy, wybitny himalaista, pierwszy zdobywca Mount Everestu zimą, mówi: „Być może chłopcy podejmowali decyzję powodowani autorytetem Berbeki. Ale Bielecki mówi o jedno zdanie za dużo. Nie wyznaczałem nikogo do podejmowania decyzji, a sam zasiewałem w zespole wątpliwości co do kontynuacji ataku szczytowego”.

Wielicki ujawnia kulisy newralgicznych momentów ekspedycji na Broad Peak. Mówi, że wcześniej nie dokonywał ustaleń, jaka jest nieprzekraczalna godzina odwrotu (przypomnijmy: Berbeka, Kowalski, Małek i Bielecki osiągnęli szczyt tuż przed zmrokiem), ani nie próbował zatrzymywać atakującej czwórki. Na pytanie Bartka Dobrocha i Przemysława Wilczyńskiego, jaka jest w takim razie rola kierownika na wyprawie, odpowiada: „Na pewno nie polega ona na zawracaniu ze szczytu. Zresztą, mogłem sobie zawracać, i tak pokazaliby mi »wała«”.

Kierownik wyprawy na Broad Peak poddaje w wątpliwość legendę, wedle której 58-letni, doświadczony Maciej Berbeka zginął dlatego, że niósł pomoc swojemu młodszemu koledze Tomaszowi Kowalskiemu. „Bałbym się budować jakąkolwiek legendę, bo jednak Maciek miał linę, a przecież nie poczekał, nie związał się (podczas zejścia, w okolicach przedwierzchołka Rocky Summit – przyp. red.) z Kowalskim. Ale nie powiedziałbym też, że Kowalskiego zostawił. Jeśli jesteś na granicy życia i śmierci, nie istnieje pojęcie pozostawienia. Najbardziej prawdopodobne, że był tak kompletnie wyczerpany, że zaczął już działać instynkt samozachowawczy”.

Krzysztof Wielicki opowiada „Tygodnikowi” o rozmowach (w tym nierejestrowanych na dyktafonie) z Tomaszem Kowalskim, a także o tym, jaka jest przyszłość Polskiego Himalaizmu Zimowego, w ramach którego działała wyprawa na Broad Peak. Ujawnia, że programowi, na który dotacje wstrzymało już ministerstwo sportu, grozi również wycofanie się strategicznego sponsora, PKN Orlen. Przyszłość Wielickiego? „Przez chwilę po tragedii miałem wątpliwość, czy to ma sens. Myślałem o Maćku i o tym, że w pewnym wieku – a ja jestem starszy od niego – trzeba bardziej szanować swoje życie. Pewnie, że życie trzeba szanować zawsze, ale tutaj chodzi o większą ostrożność. Masz ponad 60 lat, nie jesteś z żelaza, to już są sprawy związane z wiekiem” – mówi himalaista. Jednak na pytanie dziennikarzy, czy pojedzie na kolejna wyprawę, odpowiada: „Jeśli opadną emocje, nie wykluczam, że pojadę na K2”.

http://tygodnik.onet.pl/30,0,80581,wola ... tykul.html
Jakub napisał(a):
Wylecieli już do Pakistanu szukać ciał?
Jeszcze nie. Wylatują 16 czerwca prawdopodobnie.
http://www.sportowefakty.pl/alpinizm/36 ... owalskiego

_________________
"Podstawowym celem człowieka powinno być unikanie prostaków i ludzi bez poczucia humoru. Bo życie jest za krótkie"
Andrzej Zawada


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Broad Peak
PostNapisane: Śr cze 12, 2013 9:47 am 
Kombatant

Dołączył(a): Pt mar 26, 2010 11:21 am
Posty: 546
Lokalizacja: Kraków
http://forumextremum.pl/wywiady/gora-to ... r-cz1.html wywiad z Arturem Hajzerem - zdecydowanie warto przeczytać.

Cytuj:
W latach osiemdziesiątych, w złotej erze tego polskiego himalaizmu, o etyce górskiej się oficjalnie rozmawiało, czy zasady były wyłącznie niepisane?
O etyce górskiej się bardzo dużo rozmawiało i w ogóle himalaizm był bardzo na cenzurowanym. A ten okres „złotym okresem polskiego himalaizmu” został nazwany długo po. W mojej świadomości ten okres nie miał nic wspólnego ze złotem…

A jak się jawi w pana świadomości?
Jawi się jako końcowa, czarna seria, której takim mocnym akcentem był rok osiemdziesiąty dziewiąty. Wypadek na przełęczy Lho La na Evereście, gdzie zginęło pięciu alpinistów, a przeżył tylko wspominany Marciniak. Na Lhotse zginął Kukuczka, potem Wanda Rutkiewicz. To był wielki huk, który zamknął tę epokę. Prawie z każdej wyprawy ktoś nie wracał.

Jestem świadkiem historii tamtych czasów i mówię z pełną odpowiedzialnością: był mocny atak mediów na środowisko. Media wprost pisały, że himalaiści bez chwili refleksji idą po trupach do celu i były mocne polemiki oburzonych himalaistów z dziennikarzami. Pamiętam jak dzisiaj taki nagłówek: „Wando, nie rzucaj rękawicy, bo sobie odmrozisz palce”.

Szalę goryczy przechylił wypadek Andrzeja Czoka na zimowej wyprawie na Kanczendzongę. Wtedy Andrzej Zawada zwołał taki, można powiedzieć, etyczny szczyt gliwicki. Spotkanie wspinaczy z całej Polski w Gliwicach. Byłem na tym spotkaniu, nawet zarejestrowałem je na kasecie VHS, która niestety przepadła… Jest za to sprawozdanie z tego szczytu w formie pisanej, w wydawnictwie Bularz – „Szczyt Gliwicki”.

Toczyła się wtedy dyskusja, analiza rozmaitych sytuacji, próba weryfikacji, definiowania jakichś zasad. W szczegółach tego nie zreferuję, ale konkluzję można postawić taką, że jeżeli ktoś uważa, że żyjemy w jakichś trudnych, kryzysowych czasach, a kiedyś to było świetnie, były wzorce, autorytety, to absolutnie się myli. Według mojej oceny kiedyś było gorzej, a teraz jest lepiej. I absolutnie nie mamy co narzekać, utyskiwać czy sypać głowę popiołem, że jesteśmy jakimś dziwnym pokoleniem.


Szacun za brak idealizowania czasów, kiedy było się pięknym, młodym i trawa była bardziej zielona.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Broad Peak
PostNapisane: Śr cze 12, 2013 10:03 am 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz gru 09, 2010 10:28 am
Posty: 487
Z tego grona to chyba tylko Hajzer i Wielicki zdają się pamiętać, jak bardzo po bandzie niektórzy szli w latach osiemdziesiątych. Dobrze, że chcą z tego wyciągać wnioski.

_________________
"Podstawowym celem człowieka powinno być unikanie prostaków i ludzi bez poczucia humoru. Bo życie jest za krótkie"
Andrzej Zawada


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Broad Peak
PostNapisane: Cz cze 13, 2013 5:31 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pn kwi 20, 2009 11:34 pm
Posty: 1491
Lokalizacja: zdecydowanie za daleko
Obszerny wywiad:
Cytuj:
Ryszard Gajewski o Broad Peaku: Katastrofa moralna w cieniu tragedii 13.06.2013 14:53

http://off.sport.pl/off/1,111379,140952 ... ign=FB_Off

_________________
wiśnia jest wiśnia


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Broad Peak
PostNapisane: Cz cze 13, 2013 8:14 pm 
Stracony

Dołączył(a): Pn paź 17, 2005 5:35 pm
Posty: 7568
Lokalizacja: z lasu
Luiza napisał(a):
Obszerny wywiad:
Cytuj:
Ryszard Gajewski o Broad Peaku: Katastrofa moralna w cieniu tragedii 13.06.2013 14:53

http://off.sport.pl/off/1,111379,140952 ... ign=FB_Off
Grubo...


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Broad Peak
PostNapisane: Cz cze 13, 2013 8:41 pm 
Kombatant

Dołączył(a): N maja 04, 2008 2:55 pm
Posty: 371
Lokalizacja: Łódź
Kaytek napisał(a):
Grubo...

Nie wiem, czy grubo, ale z pewnością mocno obrązawiająco.
Kopiuję, bo niektóre liki ostatnio lubią się... zrywać.
sport.pl napisał(a):
Ryszard Gajewski o Broad Peaku: Katastrofa moralna w cieniu tragedii
źródło - http://off.sport.pl/off/1,111379,140952 ... ign=FB_Off

- Cały problem polskiego himalaizmu ukazał się przy Broad Peaku. Nie można kompletować ekipy z grona turystów himalajskich. Żeby atakować ośmiotysięczniki w zimie kalendarzowej trzeba spędzić w górach wiele lat. I nie można zostawiać partnera. Bielecki i Małek mają to na sumieniu - mówi himalaista, TOPR-owiec i przewodnik górski Ryszard Gajewski.

Ryszard Gajewski z Maciejem Berbeką znał się od dziecka. 12 stycznia 1984 roku dokonali razem pierwszego zimowego wejścia na Manaslu. Później przez wiele lat pracowali razem w TOPR-ze.

Maciej Berbeka i Tomasz Kowalski zaginęli 6 marca 2013 roku na zboczach Broad Peaku. Dzień wcześniej wraz z Adamem Bieleckim i Arturem Małkiem jako pierwsi wspinacze w historii zdobyli szczyt zimą. Berbeka miał 58 lat.

Ryszard Gajewski: Nasi ojcowie byli razem w TOPR, wspinali się w Tatrach. Jeździliśmy na kolonie pracownicze do Fromborka. W podstawówce chodziliśmy do jednej klasy. Byliśmy w harcerstwie. To ja konspirowałem z Maćkiem, gdy zaczynaliśmy się wspinać.

Mama nie chciała puszczać Maćka w góry? Jego Ojciec zginął podczas zejścia z Dent d'Hérens w Alpach Pennińskich.

Przez pierwsze dwa lata liny, haki, uprzęże leżały u mnie, żeby jej nie denerwować. Wychodziliśmy na wspinaczkę cichaczem. Gdy z Maćkiem polubiliśmy zimę zaczęło się trudniejsze wspinanie i wszystko się wydało. Np. dokonaliśmy pierwszego przejścia komina Węgrzynowicza w jeden dzień, za co dostaliśmy naganę w Klubie Wysokogórskim (KW). Sportowo było to duże osiągnięcie, ale liczyliśmy tylko po 17 lat i nie mieliśmy odpowiednich uprawnień. A zimowa wspinaczka była dostępna tylko dla pełnoletnich.

Podczas wypraw w Himalaje też spędzał pan z Berbeką dużo czasu.

I po trzy miesiące. Maciek był rozsądny i spokojny, ale zawsze coś wymyślił, żeby się można było śmiać i żeby było miło. Miałem nadzieję, że na stare lata będziemy siadać na ławeczce i wspominać.

Jakim wspinaczem był Maciek?

Miał specyficzną właściwość. Jak szliśmy na dole, zostawał z tyłu, a my darliśmy w górę. Ale im wyżej, to on dalej utrzymywał to swoje tempo, a my szliśmy coraz wolniej. Na wysokości 7500 - 8000 m był bardzo mocny. On zdychał na dole, my na górze. I to też go pchało na Broad Peaku.

Przez te 25 lat dużo pan rozmawiał o Broad Peaku z Maćkiem?

Bardzo mało. Maciek nie opowiadał. Nosił to w sobie, ale się nie uzewnętrzniał. Był rozżalony, że nie powiedzieli mu prawdy (dostał informację z bazy, ze jest na szczycie, a był na przedwierzchołku - przyp. red.). Prawda zawsze smakuje, a z kłamstwa robią się zadry. Po 25 latach jak dostał propozycję ponownego wejścia na Broad Peak, to coś w nim się odezwało. Nigdy nie miałem takiej presji. Pamiętam, jak wspinaliśmy się z Maćkiem na Annapurnę południową ścianą. Po 45 dniach w bazie powiedziałem, że mnie wejście już nie interesuje. Obraziłem się na górę, bo za długo się broniła. A jak się broni, to trzeba się grzecznie wycofać. Ile można adorować? A Maciek wyszedł.

A jakim był przewodnikiem?

Opiekuńczym, dowcipnym. Potrafił z każdym znaleźć wspólny język, punkt wyjścia do dyskusji. Dlatego ludzie tak lubili z nim chodzić. Umiał dostosować się do temperamentu klienta. Po śmierci Maćka na Broad Peaku osoby, dla których był przewodnikiem, błyskawicznie zebrały dużą kwotę i przekazały ją żonie. Obecnie dbają o rodzinę Maćka.

Dlaczego w skład tegorocznej wyprawy weszło tych czterech ludzi?

Bo to byli jedyni chętni. Z czwórki na Broad Peaku najsilniejszy był Adam Bielecki, ale gorzej u niego z techniką. Przeglądałem wykazy przejść członków wyprawy. Są słabe. Oczywiście poza wykazem Maćka. Bielecki ma najlepszy, ale i tak to nie są mocne rzeczy. Trochę w Tatrach, trochę w Alpach. Połowa tych dróg to miejsca, gdzie ja, stary facet, chodzę z dobrymi klientami. Np. hydraulikami, prawnikami, lekarzami, urzędnikami z ministerstwa, menagerami, prokuratorami i dentystami. Chcą spędzić miło czas, dostać trochę adrenaliny. Nie mają ambicji być sztandarowymi postaciami polskiego himalaizmu.

Bielecki chodził też na rosyjskie siedmiotysięczniki.

Pamiętam, że kiedy w latach siedemdziesiątych szliśmy na Pik Lenina zobaczyliśmy grupę rosyjskich kucharek. Szły szybciej niż my. Na co dzień przygotowywały posiłki dla jednej z wypraw i były w obozie od miesiąca. Z nudów chodziły po okolicy. A że miały kilka dni wolnego, to stwierdziły, że pójdą na Pik Lenina. 7100 m. I nas, jeszcze nie dzielnych, ale już wspinaczy, psychicznie dobiły.

No dobrze, ale tam też są trudne drogi, nie trzeba iść za kucharkami.

Ale w wykazie Bieleckiego są normalne drogi. Kiedy jechaliśmy na Mount Everest to każdy miał 20-30 biwaków w zimie w Tatrach, gdzie było do minus 30 stopni. Dzięki temu dla nas noc, to nie były bramy piekieł. Kiedy Bielecki na Broad Peaku zobaczył, że zaraz będzie ciemno, uciekł. Dla niego noc bez namiotu to tragedia. A przecież przy dzisiejszym sprzęcie spokojnie można wykopać dziurę, siąść. Jak się ktoś boi, to sobie zakłada plecak na głowę, żeby mieć wrażenie, że jest w namiocie. To bardziej psychiczna sprawa. Różnica między namiotem, a jego brakiem gdy byliśmy z Maćkiem na Manaslu (8163 m) wynosiła 2-3 stopnie, w namiocie mieliśmy - 35. Odczuwa się wiatr, który cię bije, zwala, wychładza, to wszystko.

Co jeszcze pana nie przekonuje do Adama Bieleckiego?

Np. sprawa łączności. Bielecki miał rozstrojone radio. Z Jurkiem Kukuczką w 1980 r., kiedy szliśmy nowa drogą na południowej ścianie Everestu, stosowaliśmy podobne zagrania. Kierownik Andrzej Zawada wołał nas przez radio, a my nie mieliśmy ochoty z nim rozmawiać, bo akurat walczyliśmy w ścianie na wysokości 8200 m, w dużych trudnościach. Wieczorem w namiocie tłumaczyliśmy: Andrzej radio się zepsuło, przestroiło, baterie siadły. Adam Bielecki mówił też, że wymiotował 12 razy. Lekarz, powiedział mi, że po tylu razach człowiek jest tak odwodniony, że może tylko leżeć. Mówił, że było bardzo zimno.

Przed reportażem Wojciecha Królikowskiego o Berbece prowadząca studio w TVP 2 powiedziała, że temperatura wynosiła -40.

W innym wywiadzie też padła taka temperatura. W informacjach, które dostawałem z PHZ temperatura nie przekraczała - 30. Mam to wydrukowane. Nawet Wielicki stwierdził, że warunki były świetne. Na konferencji powiedział nawet, że to ”Hawaje.” Zmiana zachodzi w tempie geometrycznym. Podejrzewam, że z początkiem przyszłego roku będzie się mówiło, że na Broad Peaku wiało z prędkością 60km/h. Wielu z tych, którzy wracają z wypraw wyolbrzymia trudności. Tak to już jest.

Jak słyszałem, co oni opowiadali o ataku szczytowym, to byłem pełen podziwu, jak można tak ściemniać. Wiatr na Broad Peaku wiał z prędkością ok. 15 km/h. Gdy byłem na Manaslu osiągał prędkością ok. 90 km/h. Oni szli, my poruszaliśmy się na czworakach, czasem czołgaliśmy się. Rzucało nami na lewo i prawo. Temperatura na Broad Peaku wynosiła - 28, -30, my mieliśmy ok. - 37. Oni na szczycie byli pół minuty, my ponad półgodziny. Kto im naopowiadał o tym, że powyżej 7800 m jest strefa śmierci? Przecież tam da się żyć, tylko nie więcej niż 48 godzin.

Trafili w okno pogodowe. Nie było zagrożenia, że podczas ataku mogą się poważnie odmrozić. Nie było obawy, że wiatr strąci kogoś z grani. Grań, porównując zdjęcia z zimy autorstwa Bieleckiego i z lata, które znajdziemy, np. na stronie Kingi Baranowskiej, wygląda podobnie.

Adam Bielecki powiedział na konferencji, że kiedy stanął na Rocky Summit, to nie wiedział dokąd iść.

To dziwne. Każdy alpinista zanim zaatakuje szczyt, powinien mieć topografię w małym palcu. Tak jak narciarze uczą się na zawodach rozkładu tyczek, tak my zapamiętujemy przebieg grani. Wiemy, gdzie trzeba iść, gdzie zejść. Dla mnie to, że wołał przez radio do Wielickiego, który kiedyś tam był, świadczy o braku kwalifikacji.

Himalaiści często powtarzają, że góra w lecie i w zimie wygląda inaczej.

Podczas zimowej wyprawy na Everest, tej samej, podczas której Cichy i Wielicki zrobili pierwsze zimowe wejście, przyjrzałem się najwyższemu szczytowi Ziemi. To była skalna góra. W lecie, kiedy wspinałem się z Kukuczką, Czokiem i Chrobakiem na południowej ścianie Everestu, droga była śnieżna. To cała różnica. Wiatr wypycha śnieg w doliny. Tu na wys. 7500-8000 m nie było dużej różnicy. Nie sposób zgubić się na grani. Przebiega tą samą drogą. Czasami trzeba obejść tylko jakiegoś śnieżnego ''żandarma'', ale to jest sprawa pierwszego, który wytycza drogę.

Pierwszy szedł Bielecki.

Kondycje ma dobrą, ale nie uważam go za herosa. Herosem był Kukuczka. Jeśli nie straciłeś do niego więcej niż 15 minut, to znaczyło, że byłeś dobry. Jeśli straciłeś godzinę między obozami, powinieneś potrenować.

Mówi Pan, że Bielecki nie jest taki mocny. Ale wyszedł na dwa niezdobyte zimą ośmiotysięczniki.

Na świecie patrzą na to bardziej trzeźwo. Wiedzą, że część zespołu porzuciła słabszych, a to nie jest mile widziane. Polski himalaizm powinien się teraz uczyć od czeskiego.

Mówi pan o Antoninie Beliku i Vicie Auermuellerze, którzy przerwali atak szczytowy, by pomóc himalaiście z Tajwanu, który zleciał ze zbocza Broad Peaku. Mieli 300 metrów do szczytu. Ale to było w lecie.

Obojętne. Dla mnie czeski himalaizm jest wyżej niż polski, którego kiedyś sam byłem uczestnikiem. Mówię o moralnej ocenie. Na wysokości 7700 m dwóch Czechów potrafi pomóc obcemu Tajwańczykowi. Podejrzewam, że wielu polskim wspinaczom to nie mieści się w głowie. Kiedyś dawaliśmy przykład. Na Nanga Parbat na 7800 m Zbigniew Trzmiel potrafił wyjść po Krzysia Pankiewicza z namiotu. I to ponad 100 w burzy śnieżnej. Pawłowskiego sprowadzali z Nanga Parbat z połamaną nogą. Na Broad Peaku 40 lat temu w burzy wrocławianie 2 dni szukali trzech kolegów.

Bieleckim mówił, że schodził szybko, bo bał się biwaku w nocy.

Bo moim zdaniem na nieszczęście pierwsze wyjście na 8000 m miał z Hajzerem. Zobaczył, że ludzi, z którymi się wychodzi, można porzucić. Mimo że szczyt był łatwy. Droga normalna na Makalu. Gdyby nie akcja Szerpów, zginęłoby kilka osób. Skończyło się na poważnych odmrożeniach. Maciejowi Stańczakowi amputowano 9, a Tomaszowi Wolfartowi cztery palce. Nie było komisji. To był początek nieszczęść.

Po ostatniej wyprawie mam maila od Karima, pakistańskiego uczestnika, który pisze o nieetycznym zachowaniu Bieleckiego. O Wielickim napisał pozytywnie. Dalszej korespondencji nie było. Ktoś widocznie zablokował Karima.

Pod Broad Peakiem nie było jednak Hajzera, tylko Wielicki.

Został wplątany w tę sytuację, chyba był takim ''malowanym'' kierownikiem. Jego rola była symboliczna. Dużo decyzji podejmował mailami i smsami Artur Hajzer. Tak jest ustawiony program Polskiego Himalizmu Zimowego. Pan Hajzer rządzi, reszta wykonuje polecenia. Wielicki po wyprawie trzymał wersję Hajzera. Doszło do tego, że w rozmowie do dokumentu Wojciecha Królikowskiego zaczął atakować Maćka Berbekę.

Do Krzyśka, z którym spędziłem dwa miesiące w namiocie pod zimowym Everestem, czułem zawsze sympatię, ale jego zachowanie po wyprawie na Broad Peak jest koszmarne. Wrócili w sobotę i zamiast pojechać do rodzin tych, co zginęli, czekał pięć dni. Nawet nie przywiózł ich dokumentów i telefonów.

Sam jako kierownik wyprawy, na której był wypadek, pierwszą rzeczą jaką robiłem to spotykałem się nie ze swoją rodziną, tylko z tymi, którzy stracili męża, ojca, syna, brata. Bo oni czekali na informację, co działo się przed śmiercią, co mówił zmarły, jak się zachowywał, jakie były jego ostatnie chwile. To obowiązek i nie ma żadnych ale.

Jaka jest rola kierownika na takiej wyprawie, naprawdę Wielicki nie miał wiele do powiedzenia?

Miał coś do powiedzenia ale przed atakiem. Potem było już za późno.

To co może, a czego nie może kierownik?

Jedyną rzeczą, której nie może, to wysłać na szczyt alpinisty, który nie chce. Wszystko pozostałe może. Mógł podzielić zespoły i tak powinien był zrobić. Nie puszczać całej czwórki.

W jaki sposób podzielić?

Jedni idą jednego dnia, drugi zespół następnego dnia.

Okno pogodowe było wąskie.

Cały czas się tym zasłaniają, że skoro jest najlepszy moment, to wszystkim trzeba dać szansę. Andrzej Zawada zablokował nam wejście nową drogą na Everest '80 - weszli tylko Jerzy Kukuczka i Andrzej Czok. Poczuliśmy się dotknięci. Chrobak, ja i Wróż chcieliśmy iść naszą nową drogą. Chrobak mi później opowiadał, że Zawada na te nasze prośby powiedział, że nie może puścić więcej niż jednego zespołu.

Bał się o was?

Nie! Jeśli więcej niż jeden zespół dokonałby powtórzenia nowej drogi, to zostałaby pewnie uznana za łatwą.

Nie mogliście iść mimo braku zgody kierownika?

Zawada wtedy kazał znieść zdobywcom wyposażenie obozu, żeby nie przyszło komuś do głowy atakować. Ja już nigdy nie pojechałem z Zawadą, bo miałem do niego o to wielkie pretensje. Ale jak patrzę z perspektywy lat to go rozumiem. Mógł to zrobić. Jego prawo.

Wielicki zdecydował jednak, że wszyscy idą razem.

I konsekwencje były takie, że kiedy Tomek i Maciek stanęli na wierzchołku, to się rozkleili. Jest coś takiego, że jeżeli tworzymy zespół i nagle ta mocniejsza część ci ucieka i zostajesz sam, to psychicznie siadasz. Małek i Bielecki mają to na sumieniu. Tomek osłabł kompletnie. Maciek był słaby z racji wieku i doświadczenie tu nie mogło pomóc. Czekał, bo musiał sprostać konsekwencjom tragedii. Został z nim do samego końca. Postąpiłbym tak samo. Nie wyobrażam sobie, że można opuścić umierającego partnera. Jeśli nie mogę mu pomóc, zmusić go, żeby wstał i szedł, to zostaję z nim. Jestem mu to winien.

Od początku było wiadomo, że Wielicki nie będzie atakował szczytu, ma 63 lata. Z Berbeką sprawa nie była jasna choć miał tylko 5 lat mniej. Można jechać w takim wieku?

Gdy oglądamy filmy, gdzie wspina się Wielicki, to widzę, że wieku nie da się oszukać. To, że Maciek Berbeka wyszedł tak wysoko mając 58 lat, jest dla mnie zaskakujące. Nie wierzyłem, że on przekroczy 7500 m. Kiedy zobaczyłem jego zdjęcia po pierwszym ataku, to byłem pewny, że nigdzie dalej już nie pójdzie. Jak się dowiedziałem, że atakuje drugi raz, to zacząłem się martwić.

Z relacji wynika, że do Rocky Summit Berbeka ciągnął całą grupę. Czyli był mocny.

Do przełęczy. Maciek miał mocną głowę i to, że tak szybko szedł, to było psyche. Poza tym całe życie chodził w rakach. To bardzo istotne. Chodził lepiej od reszty grupy. Poza tym miał z góra swoje porachunki. Też mam kilka gór, na których chciałbym być, ale pogodziłem się z tym, że już nie pójdę, bo jestem za stary. Po drodze wydarzyło się za dużo rzeczy. Uczestniczyłem w poważnym wypadku, gdzie zginął mój przyjaciel.

O kim pan mówi?

O Marku Danielaku. W 1988 roku przed zimową wyprawą na Nanga Parbat pojechaliśmy w Andy do Kolumbii. Cała śnieżno-lodowa bariera zerwała się na nas kiedy kończyliśmy 800-metrową ścianę. Marek poleciał. To na mnie tak podziałało, że przez pięć lat nie chodziłem po górach. Nawet się przeprowadziłem do Krakowa. Po latach wróciłem do Zakopanego, ale do himalaizmu sportowego się już nie włączałem.

Proszę mi wytłumaczyć, na czym pana zdaniem polega dziś problem z polskim himalaizmem.

Cały problem ukazał się przy Broad Peaku. W polskim himalaizmie działają dwa strumienie. Jeden to turystyka himalajska, czyli wychodzenie na ośmiotysięczniki drogami najłatwiejszymi. Drugi, to himalaizm sportowy, który teraz w zasadzie nie istnieje. Czy słyszał ktoś ostatnio, żeby Polak wszedł na ośmiotysięcznik nową drogą? Co to za sukces wejście na Makalu drogą normalną? To turystyka. Od paru lat nawet wejście na K2 droga klasyczną nie jest sukcesem sportowym. Oglądałem film Adama Bieleckiego ze szczytu. Na wierzchołku był z 21 wspinaczami! Wyszedł i zszedł drogą normalną. Dzień później na szczyt wszedł były burmistrz Pragi i to doceniam.

Trudności w Himalajach i Karakorum wynikają również tego, że trzeba torować w górę i w dół. Ale tylko wtedy, kiedy robimy nowe drogi, gdzie nikt nie chodzi i jesteśmy skazani tylko na siebie. W latach osiemdziesiątych wchodziło się na K2 innymi, trudniejszymi drogami.

Jak porównać w takim razie wasze wyprawy z wyprawami Polskiego Himalaizmu Zimowego?

Idea Polskiego Himalaizmu Zimowego jest słuszna, podoba mi się. Ale nie ma ludzi. Żeby ją zrealizować, trzeba zaczynać od podstaw. Nie można kompletować ekipy z grona turystów himalajskich, ewentualnie ze skiturowców.

Już ostatni, majowy atak na Dhaulagiri pokazał, że nie byli przygotowani do wejścia. Nieźle poszło Agnieszce Bieleckiej, jest mocna, zadziorna. Niestety jej brat odpowiada w dużej części za zniszczenie PHZ. Chyba za wcześnie dostał ”Kolosa” i woda sodowa uderzyła mu do głowy - bardzo częsty przypadek w sporcie.

Znów wracamy do Bieleckiego. Dlaczego rysuje pan postać potwora?

Mówiąc o nim, musimy pamiętać o kilku sprawach. Makalu - zostawił do spółki z Hajzerem dwóch partnerów - efekt poważne amputacje palców. Zszedł do obozu poniżej po tlen, ale go nie wniósł bo się zmęczył, za to szybko zbiegł do bazy.

Na Gasherbrumie I uciekł Januszowi Gołębiowi jeszcze przed zdobyciem szczytu. Rozmawiałem niedawno z Gołębiem. Opowiadał o tym zimowym wejściu. Był wkurzony i rozżalony. Jak Bielecki miał problem z żołądkiem to Gołąb czekał. Kiedy trzeba było sprawdzić drogę, Janusz poszedł w prawo i krzyknął, że nie tędy droga. Wtedy Bielecki od razu ruszył w drugą stronę. Nie poczekał też na szczycie, nie zrobili sobie razem zdjęć. A to ważne. Pokazać, że zrobiliśmy to razem. Janusz chciał po wyprawie porozmawiać z kimś o Bieleckim, zgłaszał się do Hajzera, ale rozmowy nie było.

Dalej. Na Piz Berninie, najwyższym szczycie Alp Wschodnich, zostawił klienta w trudnym dla niego terenie - partner zginął. Bielecki poszedł tam jako przewodnik. Podobno mimo złych prognoz wyszli w góry. Nie byli związani liną. To nie jest trudna grań, ale ja nawet na łatwych graniach wiążę się. Gdy na jednym ze spotkań ktoś zapytał Bieleckiego o tę śmierć himalaista odpowiedział, że gdyby byli związani liną, to byłyby dwa trupy. Idiotycznie.

Na Broad Peak porzucił trzech słabszych partnerów jeszcze przed szczytem - dwóch zginęło - nawet nie poczekał w obozie na wynik poszukiwań Karima tylko pomknął do bazy. Małek został i za to ma plus.

Małek tłumaczył, że stracił siły za Rocky Summit, gdy poleciał za Bieleckim, który przyspieszył.

Małek poleciał za Bieleckim, bo był pod jego wpływem. W Tatrach zrobił jeszcze mniej od Adama, trochę drytoolingu w podwórkowych zawodach. Nie ma doświadczenia. Żeby atakować ośmiotysięczniki w zimie kalendarzowej trzeba spędzić w górach wiele lat. Oba Gaszerbrumy zostały zrobione w zimie kalendarzowej, oba zostały zrobione w oknach, czyli bardziej letniej pogodzie. Trzeba jednak pamiętać, że inny wymiar ma wejście Urubki, Moro i Richardsa 2 lutego, a inne wejście Bieleckiego i Gołębia w marcu. Zresztą Janusz Gołąb nie uważa, aby wejście w zimie było jakimś strasznym koszmarem, ja uważam po Manaslu podobnie. Kolejna sprawa, to teoria Hajzera, że nie wychodzi się w nocy. Też nie jest prawdziwa. My z Maćkiem Berbeką, kiedy zdobywaliśmy Manaslu, wyszliśmy w nocy i wróciliśmy w nocy.

Leszek Cichy, pierwszy zimowy zdobywca Everestu, powiedział, że Małek i Bielecki fizycznie nie byliby w stanie sprowadzić do obozu Berbeki i Kowalskiego, gdyby się coś stało.

Pawłowski miał złamaną nogę na Nanga Parbat, a udało się go sprowadzić. Kowalski, który miał deteriorację, już przed szczytem szedł powoli. Maciek Berbeka to widział i szedł z nim, a Bielecki pobiegł na szczyt. Ani jego, ani Małka nie interesowało, że Kowalski czuł się źle. Złamali podstawowe reguły. Po wejściu na szczyt uznali, że są już tyle przed nimi, że nie będą czeka. Kowalski był słabszy, powinni byli o niego dbać.

Od przełęczy do Rocky Summit szli związani.

Tak mówią. Wiem, co widzę na zdjęciach. Grań jest łatwa. Za chwilę tam w lecie będzie tłum ludzi, bo góra uważana jest za stosunkowo prostą. Hajzer zawyża trudność tej grani, żeby zapobiec pytaniom typu: dlaczego oni na nich nie poczekali? Tu też są pewne niekonsekwencje. Jeśli coś jest trudne, to samemu w nocy nie przejdziesz. A Bielecki pobiegł sam i się udało. Małek, który jest jeszcze mniej wyszkolony niż Bielecki, też nie miał problemów. Tylko że wykazał się brakiem doświadczenia. Każdy doświadczony wspinacz, który wie, że za chwilę będzie ciemno, a daleka droga przed nim, jeszcze za dnia wyciągnąłby drugą latarkę i zawiesił na szyi. A Małek wymieniał baterię, źle włożył, stracił czas. Członek kadry narodowej powinien taką rzecz przewidzieć.

A Kowalski?

Był najsłabszym wspinaczem. Zrobił cztery szczyty ''Śnieżnej Pantery''. Ale normalnymi drogami. Widziałem na zdjęciach z Broad Peak, że wszędzie, gdzie jest Kowalski, to on leży i odpoczywa. To był sygnał, jeszcze przed przełęczą, że jest nieźle wycieńczony.

Małek powiedział, że schodząc ze szczytu spotkał Kowalskiego, popatrzył na niego i stwierdził, że Tomek jest w lepszej kondycji od niego.

To ja mam filozoficzne pytanie: jak ktoś, kto idzie wolniej ode mnie, ma być w lepszej formie?

Dlaczego Berbeka z nim nie wrócił podczas podejścia albo go nie zawrócił? Był doświadczony, umiał czytać sygnały.

Tego nie potrafię powiedzieć. Musiał to widzieć, ale miał zakodowany ten Broad Peak. W ogóle to, że pojechał w tym wieku, to już było niebezpieczne. To nie był dobry pomysł.

A dlaczego Maciej Berbeka nie używał radia?

Nieprawda, w trakcie zejścia Berbeka rozmawiał z Wielickim. Dowiedziałem się o tym, od rodziny Maćka, która dostała nagrania. W komunikacie było, że Berbeka szedł przed Tomkiem, ale z nagrań wynika, że byli razem.

Ale to może znaczyć po prostu tyle, że Berbeka i Kowalski schodzili razem ze szczytu. A później Maciek poszedł szybciej, a Kowalski został.

Przekaz medialny Krzyśka Wielickiego jest taki, że ma żal do Maćka, że się nie łączył. Ostatni raz miał połączyć się z telefonu Tomka. Nagrania mówią, że schodzą razem. Może na Rocky Summit Maciek trochę Tomkowi zniknął, ale później byli razem, bo w jednym z ostatnich łączeń Tomek powiedział do Krzyśka: Siedzimy z Maćkiem na kamieniu. Krzysiek poprosił Tomka, żeby dał mu Maćka w takim razie. ''Nie chce gadać'' odpowiedział Kowalski. Maciek już taki był.

Jeśli to prawda, że Berbeka szedł z Kowalskim, to co było dalej?

Myślę, że Maciek podczas zejścia ze szczytu zrozumiał, że zostawili go z chorym Kowalskim. Był rozżalony na tę całą sytuację.

Nie mógł krzyknąć do kierownika, żeby jakoś zareagował na to, co się dzieje? Chodziło o życie.

Nie był takim typem, żeby krzyczeć. Pewnie czuł, że to już nie ma sensu. Poza tym psychicznie obaj musieli być dobici.

Po Broad Peaku środowisko wspinaczkowe bardzo się podzieliło.

Dziś himalaizm to turystyka. Nie liczy się styl, tylko to kto był na większej liczbie ośmiotysięczników. Kto ma więcej wejść, ten rządzi. Nieważne, czy chodzi z tlenem czy bez. Osiem tysięcy to osiem tysięcy.

A co jest ważniejsze niż ośmiotysięcznik?

Jest takie przysłowie tybetańskich pielgrzymów: „możesz wejść na górę, jak na kupę kamieni albo jak na święte miejsce. Ale z góry możesz zejść bardziej człowiekiem albo bardziej małpą”.

Kiedy wracaliśmy z zimowego Everestu w 1980 roku jeden z uczestników wyprawy przywłaszczył sobie bardzo stary młynek modlitewny. Andrzej Zawada znalazł winnego i nieszczęśnik po powrocie do kraju został przez zarząd PZA dożywotnio zawieszony, a przez środowisko górskie nawet nie jest wspominany.

Tymczasem na Broad Peaku została złamana zasada, na której oparte jest wspinanie. Partnera się nie zostawia. A tam pozostawiono słabszych. Zginęło dwóch himalaistów. I co robi zarząd PZA, który ma narzędzia, aby zdobywców, którzy przeżyli zawiesić, ewentualnie pomyśleć o sprawie karnej i oczyścić złą atmosferę? Powołuje komisję, na wniosek Artura Hajzera, który sam zgłasza kandydatury.

Skąd pan wie, że Hajzer zgłaszał kandydatów?

Informację taką otrzymałem od Piotra Xięskiego, wiceprezesa PZA. Na moje pytanie o kogoś z doświadczeniem zimowym na ośmiu tysiącach stwierdził, że ja z góry wiem jak było więc nie ma sensu, abym pracował w komisji. Dodał jeszcze, że on nie będzie się włóczył po sądach i woli bardziej ugodowych. Popatrzmy na skład komisji PZA, która bada sprawę: Misio Kochańczyk, miły, ciepły człowiek. Obecnie żeglarz i miłośnik Afryki, krzywdy nikomu nie zrobi. Tak ma. Pustelnik zdobywca 14 ośmiotysięczników. Kilku z tlenem. Nie chodził w zimie. Boguś Jankowski, specjalista od łączności. Byłem z nim pod Everestem w zimie. Nie jest typem wojownika. Dama himalaizmu Anka Czerwińska jest trochę z boku, mimo że zawalczyła jak harcownik przed bitwą [w wywiadzie dla off.sport.pl krytycznie wypowiedziała się o przebiegu ataku na szczyt - przyp. red.], ale w konsekwencji została spacyfikowana. Komisję uzupełnia lekarz Romek Mazik, dyplomata.

Kto pana zdaniem powinien zasiadać w komisji?

Komisja ma odtworzyć to, co się działo, a składa się z ludzi, którzy nie wspinali się zimą. Kto z żyjących dziś był zimą powyżej 8000? Trzech zagranicznych himalaistów: Urubko, Moro i Richards. Czterech, którzy siedzieli na konferencji: Bielecki, Małek, Wielicki i Hajzer. Do tego Leszek Cichy, który obecnie ma własne kłopot związane ze śmiertelnym wypadkiem w Argentynie. No i trzech niezwiązanych z PZA: Janusz Gołąb, Maciek Pawlikowski oraz ja. Hajzer wiedział, że w Zakopanem jest dwóch zdobywców zimowych ośmiotysięczników i kardynalnych błędów nie odpuścimy. Dlatego też nie mogliśmy się znaleźć w komisji.

Tylko z powodu braku powiązań z PZA?

Za dużo wiemy, mało rzeczy by nas przekonało z tego, co opowiadano na konferencji. Mnie kompletnie to nie przekonuje. Ośmiotysięczniki w zimie są dla ludzi nie trzeba być ''kapitanem Planetą'' aby je zdobyć, wystarczy się tylko dużo wspinać i mieć trochę luzu.

Zarząd PZA woli wybrać komisję z alpinistów, którzy byli na ośmiotysięcznikach w lecie niż z alpinistów, którzy byli na ośmiotysięcznikach w zimie. Było nas kilkunastu, z czego pięciu nie żyje. Czy ci z tzw. lata wiedzą lepiej, jak jest w zimie? I jeszcze mówią o sukcesie wyprawy.

Sukcesie w cieniu tragedii. Tak konferencję po powrocie wyprawy otworzył prezes PZA Janusz Onyszkiewicz.

I ustawił debatę. Dla mnie tytuł konferencji powinien brzmieć „Katastrofa moralna w cieniu tragedii”. To byłoby fair w stosunku do ludzi, którzy zaczynają się wspinać, uczą etyki i asekuracji. Bo czego dowiedzieliśmy się z wyprawy? Asekuracja jest niepotrzebna. Odpowiedzialność za partnera? Nie ma znaczenia. Ważna jest połowa mojego paznokcia, a nie życie kolegi. Żałuję, że PZA nie zareagowało. Związek broni żyjących kosztem Maćka i Tomka. Gdyby zareagowali po wcześniejszej wyprawie na Makalu, a komisja bezpieczeństwa zbadałaby sprawę i wydała wyrok, nie mielibyśmy tragedii na Broad Peak.

Panowie nigdy się nie lubili z Arturem Hajzerem?

Jeszcze do 15 marca mówiłem o nim, że to mój kolega i trzymałem jego stronę. Kiedy czytałem krytyczne artykuły o programie, to myślałem: Boże, czego oni się czepiają? W ubiegłym roku napisał mi piękna dedykację na swojej książce. Ale kiedy Hajzer zrobił dwie weryfikację opisu ataku szczytowego na Broad Peak, a na koniec, tuż przed konferencją dostaliśmy do ręki kolejną wersję, to mnie krew zalała. Najpierw było, że Bielecki wrócił o 21:10. W materiałach jest 22:10. Chodziło mu o to, żeby zmniejszyć czas między zejściem Małka, który podobno wrócił do obozu o 2:00, a Bieleckim. Z pięciu godzin, zrobiły się cztery. Ludziom można wiele rzeczy wmówić. Np. że na Broad Peaku były dwa zespoły, a nie cztery. Tak to już jest.

Czyli nie oczekuje pan prawdy?

Bielecki, Małek i Wielicki nie powiedzą jak było. Należą do świata czynnych himalaistów i chcą w nim istnieć. Analizując postępowanie Artura Hajzera widzę, ze to jest biznesmen. Uwierzył, że jest tyle wart, co jego publiczny wizerunek. PHZ to jest kontrakt, który łączy się z jego firmą. Hajzer kilka razy powtórzył, jaki profesjonalny i nowoczesny jest to sprzęt.

Nie miał racji?

Miał. Sprzęt jest niesamowity. Buty same w sobie są ciepłe i lekkie. Przy - 25 stopniach nawet nie odczuwa się zimna. Sprawdziłem cztery lata temu na Dhaulagiri. Do tego są wkładki grzewcze na baterie, które trzymają osiem godzin. Później można wymienić baterie. Spokojnie można więc chodzić w potworne mrozy. Kolejną rzeczą, którą sprawdziłem były podgrzewacze. Zakłada się je na rękę. Przez siedem godzin miałem ciepło. Chodzi więc tylko o zabezpieczenie twarzy. Plastry, kominiarki, dobre gogle, żeby nie parowało. Te rzeczy są. Jeszcze nie doskonałe, ale nie ma porównania z naszymi czasami.

To prawda, ale kiedy przypomnę sobie nasze gogle, które mieliśmy z Białego Dunajca... Między szybkami wiało potwornie. Właściwie chroniły tylko przed grudkami lodu, które unosił mocny wiatr. Nic więcej. Człowiek musiał zamykać oczy, kiedy szła fala wiatru. Gdy słabł można było otworzyć oczy, poszukać partnera, który czasami był cztery metry dalej, bo go przerzuciło. Na Broad Peak szli świetnie uzbrojeni, no i bez wiatru - boga zimy.

I pan i Maciej Pawlikowski ostro atakujecie wyprawę. Mówicie, że pojechały osoby nieprzygotowane. Dlaczego nie reagowaliście przed wyprawą?

Mówiłem Maćkowi: nie jedź. Zmieniał temat. Mówił: może wyjdę, może nie, zobaczymy. Myślałem, że jedzie, by pomóc chłopakom w niższych partiach. A po pierwszym nieudanym ataku, kiedy zobaczyłem go na zdjęciu wykończonego, to byłem pewien, że dalej nie pójdzie. I Maciek zaskoczył mnie ostatni raz.

rozmawiał Dominik Szczepański

_________________
Na świecie nie ma miejsc nieciekawych,
Natomiast ludzie... owszem, są.
http://www.turystyka.skibicki.pl


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Broad Peak
PostNapisane: Cz cze 13, 2013 9:30 pm 
Stracony

Dołączył(a): Wt sie 07, 2012 8:56 pm
Posty: 4273
Lokalizacja: Łódź
http://goryksiazek.pl/2013/06/adam-biel ... eak-wywiad


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Broad Peak
PostNapisane: Cz cze 13, 2013 10:00 pm 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 21, 2012 5:49 pm
Posty: 453
Lokalizacja: Kraków
Media zrobiły sobie niezłą pożywkę na tej tragedii. Przynajmniej raz w tygodniu pojawia się jakaś nowa relacja, któregoś z członków wyprawy albo oceny i osądy przeróżnych autorytetów...
Moim zdaniem te kolejne wypowiedzi tylko pogarszają sytuację i całą atmosferę wokoło PHZ.

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Broad Peak
PostNapisane: Cz cze 13, 2013 11:22 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 29, 2006 3:34 am
Posty: 14942
Lokalizacja: Ząbkowska, róg Brzeskiej
Valril napisał(a):
...Moim zdaniem te kolejne wypowiedzi tylko pogarszają sytuację i całą atmosferę wokoło PHZ.

To trochę tak jakbyś napisał: komentarze dotyczące katastrofy smoleńskiej pogarszają atmosferę wokół polskiej polityki.
Innymi słowy: oczywiście, tylko po prostu taka jest sytuacja.

_________________
Widzisz lewaka, nie stój z boku, reaguj!! Pamiętaj, lewactwo karmi się obojętnością i bezczynnością.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Broad Peak
PostNapisane: Pt cze 14, 2013 8:20 am 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 21, 2012 5:49 pm
Posty: 453
Lokalizacja: Kraków
Dyskusja jest potrzebna, tylko czy każdy musi od razu udzielić wywiadu i co poranek sensacyjne nagłówki typu: Odsłaniamy kulisy tragedii na Broad Peak.

A teraz prowadzą ze sobą dyskusję via onet...

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Broad Peak
PostNapisane: Pt cze 14, 2013 8:30 am 
Kombatant

Dołączył(a): N maja 04, 2008 2:55 pm
Posty: 371
Lokalizacja: Łódź
Valril napisał(a):
Moim zdaniem te kolejne wypowiedzi tylko pogarszają sytuację i całą atmosferę wokoło PHZ.

Te wypowiedzi można łatwo podzielić na:
1. "Wszystko było ok..." - wygłaszane przez uczestników wyprawy i spiritus movens PHZ - Artura Hajzera - de facto także czynnego decydenta w sprawach bieżących samej wyprawy.
2. "Sporo było źle..." - głoszone przez himalaistów, którzy byli na porównywalnych wysokościach latem, ale także zimą, a z PHZ na BP nie pojechali.
3. "Zamknąć pyski!" - wypowiadane przez bardzo różnych piewców tzw. "heroizmu himalajskiego", których koronnym póki co argumentem jest: "tylko ci mają prawo się wypowiadać, którzy na takich wysokościach już byli!", czyli de facto przyznający słuszność wyłącznie kwalifikującym się do grupy 1 i 2...

Jak się okazuje, tak zwana "komisja PZA" powstała na podstawie wskazówek personalnych Artura Hajzera, czyli de facto nie może być w pełni miarodajnym źródłem obiektywnej opinii w tej akurat kwestii...

No to sytuacja jest taka:
- z jednej strony mamy zainteresowanych "rozgrzeszeniem" oraz dalszym rozwojem - czytaj: czerpaniem korzyści przez kolejne wyprawy z pieniędzy także budżetowych,
- z drugiej zaś obrońców pierwotnych i nadal jedynych zasad zachowania człowieczeństwa w każdej sytuacji wśród "walczących o wynik sportowy w górach"...

Kto to "wygra" w mediach czy w sądach... nie wiadomo, ale i tak nadal prawdą pozostanie: "Możesz wejść na górę, jak na kupę kamieni, albo jak na święte miejsce. Ale z góry możesz zejść bardziej człowiekiem, albo bardziej małpą"...
Ktoś tu mnie pytał: jakie jest moje osobiste zdanie w sprawie?
Otóż ono jest takie: zgadzam się z teorią Darwina o ewolucyjnym powinowactwie człowieka i małpy. Przypominam, że Darwin i jego kolejni zwolennicy to powinowactwo widzieli i nadal widzą na początku drogi ewolucji, a nie na jej końcu!

Ale, dopóki będą sponsorzy, których naszywki będą na wszystkim, co się tam fotografuje i filmuje, dopóty będą chętni do pozbawionego wszelkich skrupułów wyścigu o tę kasę.
Co o tym wszystkim myśleć?
A... to zawsze było, jest i już zawsze pozostanie w wyłącznej gestii każdego homo sapiens, czy... ledwo sapiens. Jak tam komu pasuje...!

_________________
Na świecie nie ma miejsc nieciekawych,
Natomiast ludzie... owszem, są.
http://www.turystyka.skibicki.pl


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Broad Peak
PostNapisane: Pt cze 14, 2013 8:50 am 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 21, 2012 5:49 pm
Posty: 453
Lokalizacja: Kraków
Jeszcze jest jedna grupa - "W życiu gorszej wyprawy nie widziałem".

Co do komisji to zdaje się, że i Czerwińska i Pustelnik przed powołaniem do tego grona nie należeli do "potakiwaczy" a wyrażali dość jasno swoje stanowiska na temat tego co się tam stało.

Prawda gdzieś tam jest, ale w tej wzajemnej nagonce i rozmowach przez wywiady raz dwa się zagubi.

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1005 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26 ... 34  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL