Beinn Sgulaird nie wpuścił na półtora roku temu, no i dziś postanowiliśmy się zrewanżować. Nie będzie munros pluł nam w twarz, a pogoda miała być bardzo ok.
Była!
Poniżej Loch Creran, które jest fiordem. Czyli przewyższenie munrosa ponad 900m.
Na początek jak ciecie zaparkowaliśmy w złym miejscu i wbiliśmy się w drogę która okazała się prowadzić donikąd. Kosztowało nas to dodatkowe 4km oraz przeświadczenie, że skurczybyk naprawdę nie chce nas wpuścić.
W dolinach powoli zaczynają kwitnąć największe ozdoby Highlandu, rododendrony:
Znaleźliśmy właściwy parking i zaczęliśmy się wbijać - było późno, ale w taką pogodę nie braliśmy pod uwagę żeby zrezygnować.
Wierzcie lub nie, ale taka ilość śniegu pod koniec kwietnia nie jest tu normalna, nawet biorąc pod uwagę że to Benek i jego satelity:
Widoki były boskie a dodatkowego splendoru zawdzięczały faktowi iż byliśmy na prawie wszystkich szczytach w polu widzenia (rejon raz że zajebisty, dwa wciąż wystarczająco blisko żeby zrobić day trip).
No i stało się, zrewanżowaliśmy się za porażkę
Jedna z fajniejszych tras w Szkocji, graniówka Aonach Eagach:
Złaziliśmy na rympał stromym, upierdliwym, piarżysto - skalisto - trawiastym zboczem, przez które jutro będę chodzić jak paralityk, ale przynajmniej na dole (kolejne 7km, tyle że szosą) było całkiem interesująco.
Tzn, napotkaliśmy niesamowicie klimatyczne, nie wiadomo jak stare, w całości omszone murki:
Tajemnicze zwierzęta, co do których zdania były podzielone. Mazio utrzymywał, ze to króliki. Ja wyśmiałam go, że przecież krowy. Na zoomie wyglądało że mam rację i do końca drogi co i rusz rzucałam jakiś błyskotliwy żart na temat wzroku Mazia oraz krowio-króliczych hybryd (cowbitów). Trochę mnie zatkało kiedy po zrzuceniu fotek na kompa okazało się że tam tak naprawdę był kozy
Mniej więcej na tym odcinku zatrzymał się samochód i odziany w outdoor dla klasy wyższej (tweedy, kuse portki, czapka, kumacie klimat) typ z posh akcentem zapytał, czy widzieliśmy może jakiegoś jelenia (teraz można je odstrzeliwać)
Szkoda że po angielsku nie podziałałoby, gdybyśmy mu powiedzieli ze tak, owszem - jednego
Były też przecudne highlandzkie krowiszcza:
Oraz więcej rododendronów:
Oraz - dotąd jestem w szoku - bambus:
Tak to jest autentyczny bambus, Mazio ułamał łodygę (jak stwierdził, żeby bić mnie i koty jak nabroimy), i nadal jestem w szoku jak toto trafiło w szkocki highland
Tak że wycieczka udana i momentami zaskakująca