Forum portalu turystyka-gorska.pl

To i ja!
Rysy, 2 lipca 2004r. (Od słowackiej strony.)

Pierwsza była Świnica ale lamersko z Kasprowego na który wjechałem kolejką. Pierwszą górą 2000m na którą wszedłem z dołu to były Granaty wejście i zejście żółtym szlakiem + ten kawałeczek Orlej między Granatami. Działo się to mniej więcej jakieś 12 lat temu dokładnego roku nie pamiętam.

No to w takim wypadku raczej Świnica nie była pierwsza

Ale to tego co po drodzę nie liczę, bo celem głównym była Świnica, ale dobra to tak to Beskid ale i tak to dla mnie się nie liczy bo wjazd kolejką na Kasprowy to jak dla mnie dyskwalifikuje "zdobycie szczytu", równie dobrze mogę pojechać kolejką na Łomnicę na sam szczyt i stwierdzić, że go zdobyłem. Więc oficjalnie ustalmy, że Skrajny Granat będzie pierwszy.

A np. dojechanie busem do Kuźnic nie dyskwalifikuje zdobycia szczytu? A jeśli np. wjadę na Hrebienok a potem wejdę na Lodowy czy Durny to jestem zdyskwalifikowany czy nie? Gdzie jest granica dyskwalifikacji "zdobycia szczytu"?

_________________
'Tatusiu, zostań w samochodzie, a my zobaczymy gdzie zaczyna się nasz szlak.'

To chyba kwestia indywidualna jak kto sobie ustali, każdy idzie po górach dla siebie. Chodziło mi po prostu o to, że te Granaty to był pięrwszy 2000 gdzie trzeba był się namęczyć i wejść z dołu, a nie spacerek z Kasprowego. To znaczy wtedy to pewnie to nie był taki sobie spacerek, ale teraz tak to widzę. Kolejka jest OK ale jak się gdzieś śpieszy albo jak jest bardzo długa trasa potem.

Dla mnie dwutysięcznik może mieć 1900 m. Nie ważne, jak wysoko, ważne jak się czuję na górze. Aby w pełni się cieszyć ze zdobycia, muszą boleć plecy od ciężaru, oczy od słońca i wiatru, nogi od dźwigania cielska, ręce od głaskania skał. A nagrodą za wejście jest zrzucenie plecaka i spożycie piwa (max jednego) z owego plecaka wyjętego no i oczywiście uczta dla zmysłu video.

A nie 1800 ?

To teraz przeprowadź dowód i myślę, że jest duża szansa na Nobla z matematyki...

_________________
Zesraj się, a nie daj się...

Oto dowód empiryczny: czy znasz kogoś, kto wchodząc na dwutysięcznik pokonał różnicę poziomów od startu do wierzchołka równą 2000 m?

Teraz to mylisz dwa pojęcia - wysokość względna i bezwzględna

A żeby było w temacie: u mnie Kopa Kondracka w 1999r czy jakoś tak.

_________________
Nie zaglądam już na forum, kontakt tylko przez maila.

Musiałby wystartować z nadmorskiej plaży

U mnie Świnica w 1980 roku )

Tak... Ja... jeżdżąc znad morza na dwutysięczniki... w sumie to może nawet z lekkiej depresji czasami startowałem... więc pokonywałem od startu 2000 m przewyższenia? I co? Cały dowód empiryczny "psu w dupę"?
Poza tym Kozica ci już napisała gdzie leży twój błąd... ja dodam, ze idąc twoim tokiem rozumowania i tym co pisze Stefan1856 to musiałbyś startować z Raczków Elbląskich albo z dna Bałtyku kilka km od linii brzegowej...

Poza tym jak coś ma 1900 to nie ma 2000 więc nie jest dwutysięcznikiem, czy ci się to podoba czy nie...

_________________
Zesraj się, a nie daj się...

może nie dwutysięcznik, ale... Macartney-Snape

_________________
wertykalnie
flickr

Śmiała teoria, podoba mi się.

kiedyś właśnie wystartowaliśmy może nie bezpośrednio plaży, a nadmorskiego kempingu i wleźliśmy na Sv. Ilija 1640 m n.p.m, masyw Biokovo; tam to jest susza totalna....

_________________
Marek

Większość czepia się o nieszczęsne 1900 metrów, a przecież nie o to chodzi. Dla niezadowolonych proponuję kolejną analizę mojej całej wypowiedzi. Sądzę, że wszyscy widzą różnicę w zdobyciu dwutysięcznika z bazy umieszczonej w górnej stacji wyciągu na kasprowym a np z Jaworzyny Spiskiej. Polecam parking przy poczcie .

A ja polecam Rysy na piechotę z Zakopanego - zimą
Ale to nie sprawi, że nagle zaczną mieć 3000m.

_________________
Nie zaglądam już na forum, kontakt tylko przez maila.

Ale w tym temacie nie chodzi o sposób zdobycia tylko o stanięcie po raz pierwszy na szczycie dwutysięcznika. Dwutysięcznik to jest góra, której wysokość zaczyna się od 2

O deniwelacji nikt tu nie rozmawia, ani o tym czy się tam wczołgałeś czy wleciałeś helikopterem.

Masz zupełną rację. Ale było miło pogadać

Idąc z Zakopanego na Rysy pokonuje się przewyższenie ok 1750m i zdobywa dwutysięcznik. Idąc np na Marmoladę (3343m.n.p.m) np z przełęczy Passo Fedaia, pokonuje w pionie ok 1250m. Więc nie ma co się nad takimi rzeczami dalej spuszczać, bo wychodząc na niejeden dwutysięcznik namęczymy się o wiele bardziej niż wychodząc na 3000... I takich przykładów można podać zapewne mnóstwo.

Pierwszym dwutysięcznikiem na który wszedłem był Beskid w 2002r. w drodze na Świnice

_________________
http://wokolkominainietylko.blogspot.com/

Po półrocznym przemyśleniu dochodzę do wniosku, że to chyba był Wołowiec.

Mój pierwszy świadomy był Beskid. Chociaż wcześniej spacerowałem trochę po Alpach być może nieświadomie było to coś innego.

Kondracka Kopa w 1998 r.

Mój pierwszy był Małołączniak ale była kompletna mgła i w sumie nic ciekawego nie zobaczyłem...

_________________
http://zielonyodkurzacz.pl/

Koscielec w 2000r, choc w 1994 zaliczylem wjazd samochodem -przez przypadek - na szczyt Sandia Crest (3255 m)

Aż sobie sprawdziłem co to i ta grafika mnie rozjebała

Małołączniak potem Kościelec