W poniedziałek Zombi dotarł do schroniska w Chochołowskiej. Zdążyl się wyspać,najeść,ale doczekał naszego wieczornego przybycia.
przybywaliśmy na nartach,a śnieg sypał i mocno zawiewało. Dawno się z Zombim nie widzieliśmy-pada wino.
Wtorek rano,zagrożenie lawinowe:trójka.Sypie cały czas.Cel: Grześ.

Pusty i ja przecieraliśmy na nartach,Zombi walczył dzielnie z buta.

Nawet nam zdradził,że kiedyś marzył żeby mieć jaja do ziemi..i oto złota rybka spełniła Jego marzenia..tylko trochę przekręciła i po jaja to się zapadał w śniegu

Widoki z Grzesia mocno ograniczone.Czas zjeżdżać a Tomek dosłownie pobiegł w śniegu na dół.


Nie byłam zadowolona ze swojego zjazdu,pierwszego skiturowego w Tatrach Zachodnich..w schronisku pada moje hasło:Chlopaki,nie poszlibyśmy jeszcze raz? Reakcja:Idziemy! Wow,nie myślałam,że tak łatwo się zgodzą:) Posilamy się,przebieramy i ruszamy.Cel: Grześ.
Tym razem Tomek gna do przodu.wycofuje się prawie spod szczytu,my jakieś kilka metrów od krzyża na Grzesiu również zawracamy.Wieje masakrycznie,widoczność prawie zerowa.Odklejamy z Pustym foki z nart i tym razem płyniemy w puchu..o to chodziło:)


W schronisku bardzo zadowoleni odpoczywamy przy grzanym winie i piwku,analizujemy meteo myśląc co by dalej! Udany dzień! Nikt tego dnia nie wychodzi dalej niż na Grzesia,warunki są naprawdę trudne. A śnieg sypie i sypie..
Środa wcześnie rano,po świeżym i sporym opadzie wycof z Val di Chocho. Zagrożenie lawinowe:trójka,i może wzrośnie,nic tu po nas.

Odkopać auto,przejechać do Obidowej-dwa wyzwania.Warunki na drogach iście narciarskie:)
Idziemy na Turbacz,przez Stare Wierchy.Zombi wspomina tą okolicę,nie był tu ponoć 20 lat..


My z Pustym na nartkach,Tomek zabezpieczony w rakiety.Przydały się,już nie wspominał o złotej rybce;-)


Schronisko puste,jest kilka osób,za oknem śnieżyca..Rankiem schodzimy do samochodu.Śniegu nasypało bardzo dużo,prawdziwa zima a my w środku tej śnieżnej akcji,to jest to!



Znów się przemieszczamy.To nie koniec przygód. Zombi ląduje w Zawoi skąd podejmie atak na Babią Górę,a my z Pustym jedziemy szukać puchów,ale to już kolejna historia:)
W śnieżnych manewrach udział wzięli:
Zombi co czasem trąbi:

Pusty:

I ja:
