Nie wiem, kiedy się zaczął. Górsko zaczął.
Ważne, że był w miarę udany.
2-4.02.2012Zadni Granat żlebem Karolinki.
Głośno o tym było na forum, więc nie będę się powtarzał. Dla zobrazowania kilka fot
KWAQ9 i ja (ten niżej) w tytułowym żlebie:

a chichotka/gitarzystka
Eliszka siedzi i foci:

jeszcze "rzut okiem" do tyłu na przebyty żleb:

całość tu:
http://forum.turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?t=12985Coś mi się wydaje, że następne były urodzinowe Karkonosze
klina86.
Skutkiem powyższych były małe straty sprzętowe. Już przebolane.
Pogoda była jak z kalejdoskopu: raz jesień, potem lato, a na koniec zimowa śnieżyca. Za to skład był iście niesamowity!
tu foty "letnie:

29.06.2012Urodziny
Chlora TG AD 2011 w Roztoce.
Skład bajeczny. Było miło i sympatycznie. Dostałem kilka fajnych prezentów
W piątek, jak to w piątek - impreza.
Sobota - forumowy atak w stylu oblężniczym na Rysy.
Rysy zdobył
zyl3k.
EDYTKA: Rysy zdobyła też kacha i Aneta - dzielne kobitki z Łodzi
Prawiebulę zdobyła
Eliszka i
Auralis. Wysunięty obóz przy Czarnym Stawie pod Rysami niewątpliwie założyła
Sofia oraz ja. Obóz dolny pałętał się gdzieś w okolicach MOka
a gdzie się szwendała
Aankaa i
Krzysiek80 to nie mam pojęcia, zapomniałem. chyba gdzieś doszli, hi hi hi...
kilka fot:



W niedzielę spora część zlotowiczów-urodzinowiczów powróciła w rodzinne strony.
Karcia84,
Yanoosh i ja przenieśliśmy się do Piątki.
Był Szpiglas, przeżyliśmy z
Yanoosh'em zajebistą burzę na OP. Potem spotkałem użytkownika
yaqp i padł Kozi Wierch. Gdy pod koniec zostałem sam przeprowadziłem nieudany atak na MPpCh. A wszystko przez dwóch Słowaków w schronie, którzy chrapali całą noc. dobrze, że przynajmniej piwko przy Czarnym Stawie "pękło". na MPpCh jeszcze kiedyś powtórnie wlezę. Taki jest plan.
Na koniec urlopu padł Kościelec. A co. Dawno na nim nie byłem, to se poszedłem.
Kilka zdjęć z urlopu:
Na Zawracie

Szpiglas

W drodze na OP

Na Małym Kozim

W drodze na Kozią Przełęcz (ten osobnik niżej to
yaqp)

Na Kozim Wierchu

Na Kościelcu - widok na OP

Na Kościelcu - widok na Świnię

Niestety, urlop jakoś tak w połowie lipca się skończył. Jeszcze przed wyjazdem w Muro spotkałem użytkowniczkę
adhezję.
Co było dalej?
Był Cieszyn (dwa razy!).
Raz latem - padła Łysa Hora w zacnym towarzystwie.
Zimą - zdobyto gdzieś w okolicy Wielką Czantorię. a jakże. w składzie jak zwykle doborowym.
W Cieszynie padło również ileś tam butelek dobrego wina, ileś tam piw, jak również coś ponad wino, ale też kolorowe.
Był też weekendowy wypad na Czerwone Wierchy z
Aanką i
KWAQiem w okresie, gdy TOPR intensywnie poszukiwał zaginionego turysty z Niemiec. Coś tam zostało zdobyte.
Aha, jeszcze było coś zimowego w Roztoce (z tym słynnym horrorowatym, wędrującym bałwanem), ale niewiele pamietam...
Wogóle nie pamietam takiego roku, gdy w górach byłem kilka razy. To pierwszy tak udany górsko rok i oby był dobrym prognostykiem na przyszłość.
Ach, byłbym zapomniał!
Jeszcze jedna górka została zdobyta! Rowerem!
Padła moim łupem Altana - najwyższe wzniesienie województwa mazowieckiego: 408 mnpm.
Oto dowód:


Stoi tam taka wieża obserwacyjna do wypatrywania, czy czasem nie płonie las:

Podsumowując - górsko rok udany, rowerowo również. Kondycyjnie ok.
Pzdr