Mnich
Start z Zakopanego ok. 5 rano. Na parkingu na Palenicy dołącza jeszcze do nas kolega Mariusz. Teraz tylko jeszcze 9 km do Morskiego Oka. Odcinek Palenica Białczańska – Włosienica pokonujemy w niecałe 10 min.
Bierzemy sprzęt i idziemy w kierunku schroniska, i dalej do Dolinki za Mnichem. Pogoda nie wygląda ciekawie. Chmury nisko wiszą zasłaniając czasami Mięguszowieckie Szczyty. Według prognozy deszcz ciągły ma się zacząć po 12. Wcześniej mają być tylko małe, przelotne opady. Idziemy kawałek i musimy wyciągać kurtki – zaczęło lać. Czyli prognoza jest nic nie warta. Można się spodziewać wszystkiego. Idziemy dalej. Deszcz przestaje padać. Gdy jesteśmy przy Mnichowym Kotle gdzieś za Żabiej Grani wychodzi nawet słońce. Zakładamy stuptuty i idziemy w górę w stronę Dolinki za Mnichem. Śnieg jest mokry i często się zapada. W dolince odbijamy w lewo, aby wyjść na Mnichowe Plecy. Charakteryzujemy się, zostawiamy część sprzętu i plecaków. Boguś zostaje. On już prawie wszędzie był. Takie proste drogi go nie interesują.
Interesuje go inny Mnich, który stąd wygląda bardzo ciekawie. Wygląda też na dość trudny do zdobycia.
Mnich, Rysy, Zadni Mnich, Wrota Chałubińskiego
Zadni Mnich
Tak wiec Boguś zostaje na dole a my, czyli ja z Mariuszem idziemy za Maćkiem. Podejście pod Mnicha znowu w zapadającym się śniegu. Wyżej jest już droga mieszana. Trochę po śniegu, trochę po skałach miejscami śliskich. Po drodze jest kilka miejsc gdzie trzeba się kawałek wspiąć, ale bez większych trudności. Dalej jest już miejscami trudniej. W sumie są chyba ze trzy trudniejsze miejsca, z najtrudniejszym tym ostatnim, czyli przejściem przez płytę. Bo idziemy tą najłatwiejszą drogą, czyli „przez płytę” o skali trudności II. Cały czas oczywiście w pełnej asekuracji. Jak ktoś chce dokładniejszego opisu drogi to odsyłam do WHP IV.
Mnich, końcówka podejścia - te zielone skały ze śnieżkiem to jest "płyta"
Tak więc wcześniej jest jeszcze kilka miejsc gdzie trzeba się trochę wspiąć, kawałek po śniegu i podchodzimy pod płytę. Tutaj Maciek wpina mnie do stałego punktu asekuracyjnego i idzie po płycie w górę. Teraz ja asekuruję i podaję linę. Gdy Maciek jest już na górze możemy iść. Wypinam się z punktu i podchodzę do płyty. Tutaj mam pewne obawy, ponieważ moje buty na mokrej skale lubią pojechać. A na płycie żadnych stopni na pewne postawienie buta nie ma. Chwyty są dobre, ale z nogami trzeba kombinować. Jeden but w szczelinę drugi stawiam na płycie. Jest sucho, więc nie jadę. Trzeba zaufać podeszwą. Jeszcze kawałek w górę. Jest mała półka, więc jest na czym postawić nogi. Jeszcze krótki trawersik w lewo. Kawałek w górę i płyta pokonana. Sam się zdziwiłem, że zrobiłem to bez większych problemów. Myślałem, że się będę tu długo męczył. Na nogach mamy oczywiście zimowe, sztywne buty co trochę utrudnia sprawę. Teraz jeszcze małą rynienką w górę. Obejście kawałek w lewo i wchodzę na szczyt, który jest sporej wielkości blokiem skalnym leżącym sobie na górze. Na szczycie bardzo mało miejsca. Widoki są świetne. Mamy szczęście. Na czas naszego wejścia trochę się rozpogodziło. W dole widać Morskie Oko. Z za grani Kazalnicy widać Czarny Staw pod Rysami. Dobrze widać Cubrynę i Mięguszowiecki Wielki a z za Rysów wyłania się Wysoka.
ze szczytu - Rysy i Wysoka, my, Zadni Mnich, Mięguszowiecki Wielki
Wysoka, Zadni Mnich, Czarny Staw
Na szczycie nie jesteśmy długo. Schodzimy niżej, nad płytę. Stąd zjeżdżamy w dół. Na półkę poniżej płyty. A w zasadzie Maciek nas opuszcza. Potem już tylko ostrożne schodzenie w dół. Pod Mnichem znowu ten zapadający się śnieg i dochodzimy do czekającego na dole Bogusia.
W międzyczasie znowu się wszystko zachmurzyło. Na Zadniego Mnicha nie ma już specjalnie czasu ani pogody. Boguś nie jest raczej tym uszczęśliwiony.
Przy zejściu do Dolinki za Mnichem ćwiczymy jeszcze hamowanie przy zjazdach. Hamowanie samymi rękami i nogami oraz hamowanie czekanem.
Na koniec oprócz deszczu pada jeszcze grad.
Ale wejście na Mnicha to naprawdę fajna sprawa.
Mięgusz i Cubryna; Mnich i Cubryna; Mięgusz, Cubryna, Zadni; Mnich