W piątek po pracy szybko zebrałam do mojego mini wozu bojowego zaprzyjaźnioną ekipę i pognaliśmy do Austrii. Tym razem celem był Dachstein i jego ferraty,bo w założeniu były dwie. Jak to w życiu bywał pogoda płata jednak figle i udała się jedna ferrata
Droga mijała nam wesoło,nawet nie wiem kto okrzyknął naszą wesołą ekipę "polisze banditen",ale tak jakoś zostało,choć nie do końca..
Po kilku godzinach jazdy wieczorem dojeżdżamy do Ramsau,i,że jako specjalnie nie mamy koncepcji gdzie by tu przekimać zatrzymujemy się na parkingu marketu Billa i z pełną gracją rozkładamy biwaczek. Ulewa się skończyła,nawet niebo się rozgwieździło-powinno się dobrze spać
Zapomnieliśmy tylko,że markety mają nocne dostawy-przerwa w spaniu-i,że o 6tej zjawią się pracownicy..co tam
nikt nas nie pogonił,a nawet jakby chciał,to przecież mamy argument na naszą obronę-pilnowaliśmy marketu całą noc
Po śniadaniu podjeżdżamy na parking (droga płatna,wcześnie rano nikt nie kasuje,ale płaci się wyjeżdżając),skąd kolejką można wyjechać na Dachstein. My rezygnujemy z tej przyjemności,mamy zamiar podejść pod początek naszej ferraty na własnych nogach..My się wleczemy przez piargowisko:
a niektórzy pomykają z gracją:
Początek się dłuży,kamienie jadą spod nóg..duszno i nudno:( ledwo co dotoczyłam się na grań,gdzie zaczyna się trasa pod ferratę,jeszcze jedno podejście i można atakować
Chwila na podziwianie widoków:
Zaczyna się kominkiem w dół:
Ferrata bardzo mi się podoba.Wiedzie granią,to spory kawałek drogi do przejścia (4km),co oczywiście odczuwam..Oczywiście gdyby miała mnie tam dopaść burza to nie było by miło,ale na szczęście nas to nie spotyka..Jeśli chodzi o trudności to piszą o niej A/B, B/C i miejsca C..ja tam się nie znam,nie oceniam. Były miejsca z dużą jak dla mnie ekspozycją,cały czas w dół i w górę,więc bez monotonii
Koledzy polecieli przodem,więc się pozbyłam aparatu,i mogłam sobie spokojnie swoim tempem działać,tym bardziej,że nie było wielu ludzi na trasie..uff
Widoki:
I takie ujęcia na ferratę:
Na Hohe Gamsfeldspitze 2,655 m wpis do zeszytu:)
Na Scheichenspitze 2,667m stoi drewniany krzyż,pod którym wreszcie a mnie zaczekali:
Ze szczytu rozpościera się ładny widok na Ramsau,nas zastała tam mgła.
Lans:
Ze szczytu zeszliśmy (ferrata a na końcu ładny szlak) do schroniska Guttenberghaus gdzie zostaliśmy na noc.
Widok przed schroniskiem:
Ładne schronisko,choć cen nie mogę ocenić,bo nie mam specjalniego doświadczenia i porównania..(browar 4E,spagetti 8E,pościel 4,5E,nocleg w pokoju ze zniżką Alpenverein 10E)..Spaliśmy w pokoju 8osobowym,ściana nad głowami ozdobiona była obrazkami zwierząt,mi się trafiło spać "pod żmiją";-)
W nocy tak masakrycznie wiało,że się dziwię,że się to wszystko nie zawaliło,choć chyba niewiele brakowało..trzaskały okiennice i całe schronisko dosłownie drżało w posadach
Do tego lało,i ten deszcz niestety zepsuł nam plan na niedzielę. Miało być Jubiläums Klettersteig (C/D,krótsza,ale podobno widokowa),zamiast tego było śniadanie i zejście na dół w deszczu,potem powrót po autko autobusem,zjazd do Ramsau ( i tu banditen musieli zapłacić na drodze płatnej za wyjazd,buu) i odjazd do Polski.. W drodze opowieści jak to pod wpływem uroku Alp polisze banditen mistycznie zmieniły swe postaci w świstaka,orła,przepiórkę i żmiję,ale to już inna historia
o ferracie:
http://www.bergsteigen.at/de/touren.aspx?ID=10