Z dziećmi to już tak jest,że często zapominamy, że to są tacy mali ludzie,którzy mają nierzadko coś więcej do powiedzenia niż my dorośli i tak jak my mają swoje złe i dobre dni. Moja małolata (2,4) w tym roku była po raz pierwszy w górach , męczyliśmy ja niemal od chwili poczęcia wędrówkami 10-20 km. Jak była maluszkiem to wszystko znosiła dzielnie, spała w wózeczku ,trzeba było nakarmić, przewinąć - minimum aby dziecko było szczęśliwe. Teraz obiektywnie stwierdzam ,że to był idealny czas na górskie wędrówki . Potem dziecko nieco urosło i zaczęło mieć tą fatalna cechę jaką jest własne zdanie i humory
. Trudno jest to pogodzić z własnymi planami i z naszym pojęciem szczęścia apropos górskiej wędrówki w nieznane. Jednakże jest odpowiedni moment aby zweryfikowac nasze możliwości względem tego małego człowieka.
Co było wykonalne z naszym (podkreślam naszym) dzieckiem w trakcie wyjazdu 14 dni :
- centrum - gubałówka - butorowy - centrum (od gubałówki nosidło)
- kościeliska - 1 godzina drogi dziecka pieszo - przystanek na obiad w schronisku - smreczyński (nosidło) - powrót(nosidło , ze 30 min pieszo)
- chochołowska - schronisko - powrót (właściwie cały czas nosidło)
- brzeziny - gęsia szyja - rusinowa - wiktorówki - zazadnia zdaje się - (nosidło cała drogę)
- pod reglami - pieszo z 1,5 h reszta nosidło
- słowacja orawice - szatanowa polana - dolina bobrowiecka - orawice (z 50min w nosidle reszta pieszo)
- brzeziny - murowaniec - brzeziny (nosidlo z małymi wyjątkami)
To takie dłuższe wyprawy. Reszta była na terenie mało górskim - okolice murzasichla (2h spaceru), toporowa cyhla (1,5 h) ,
i inne - to były spacery trwające ok. 2h bez nosidła. atrakcje w postaci psów,kotów,krów,kóz ,owiec itd stanowiły motywację naszego dziecka aby iść gdzieś dalej. Prawda jest jedna im dłużej tam byliśmy tym bardziej dzieciak był zmęczony. To chyba wszystko zależy od sił dziecka jak dziecka ,ale tez naszych. Dziecko samo ustali rytm i długość naszych wędrówek. A my sami zweryfikujemy czy damy rade długo nieść nosidło ,które może i za ciężkie nie jest,ale dziecko doda tyle kg żeby nam się skutecznie udało dostosować czas wędrówki do planów,które wstępnie zakładaliśmy. Poza tym chęć dziecka do tego typu wypadów skutecznie pozbawi nas chęci aby wspinać się nie wiadomo gdzie. Wg mnie nie ma przepisu gdzie warto iść z dzieckiem (tym bardziej tak małym ) to zależy tak naprawdę od samej tej małej istoty. Opcje wózkowe sa dość mało realne. Polecam trasy słowackie dostosowane dla ludzi niepełnosprawnych ,tam wózek pojedzie bez problemu. Nie byłam jednak do tej pory w tak wielu miejscach aby wypunktować dokładnie te trasy. Wiem na pewno, że jest to możliwe w orawicach . Tam na pewno z wózkiem można znaleźć trasy dla siebie.