Osobiście uważam, że zmiana tych przepisów jest korzystna, choć z pewnymi wątpliwościami. Uważam, że skrajność (obowiązek przewodnicki), przeszła w kolejna skrajność (pełną wolność)
Lech napisał(a):
np. w przypadku dwunastu osób
Lechu, a dlaczego nie powiesz o grupie liczącej 30-40 osób?...wiem, wiem, lepiej to brzmi. Problem w tym, ze takowych grup jest bardzo niewiele.
Lech napisał(a):
Zresztą nie istnieje przekonująca argumentacja, dlaczego większe niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia występuje np. w przypadku dwunastu osób wspólnie wędrujących po górach (przyjmijmy, że jest to „wycieczka”), niż w przypadku gdy te same osoby poruszają się po górach samodzielnie
Dopóty grupa będzie sie składać z osób doświadczonych lub gdzie wśród tej grupy takowe osoby sie znajdują, które w krytycznej sytuacji będą w stanie podjąć prawidłową decyzje za inszych (tych bez doświadczenia) to nie ma problemu.
Warto jednak pamiętać, ze np. trafna decyzja wycofu jest dla turystów doświadczonych czymś naturalnym, baa wskazuje właśnie, że dana osoba/grupa to doświadczenie posiada, tak w przypadku laików, często jest zupełnie nie zrozumiała, a nawet obciachowa. Bardzo często w danej grupie zróżnicowanej doświadczeniem nie ma jednomyślności. Najgorszym rozwiązaniem by było rozdzielenie się takowej grupy, gdyż nie ma osoby odpowiedzialnej za nią, trzymającej ja w większej/mniejszej „dyscyplinie”.
Dlatego mam wątpliwości, czy w warunkach „ryzykownych” (wiatr halny, możliwość burzy, oblodzenia, płaty śniegu, mokra skała, itp…) grupa bez przewodnika lub prowadzona przez osobę o małym doświadczeniu, będzie w stanie podjąć decyzje o wycofie, czy tez zmianie trasy na inszą, bezpieczniejszą w określonych warunkach (baa, trzeba jeszcze wiedzieć, jaki wariant jest bezpieczniejszy).
Lech napisał(a):
Ofiarami wypadków w górach są wg statystyk niemal wyłącznie turyści indywidualni
No właśnie…a przeca tyle grup zorganizowanych chodzi po górach. Czyż wnioski nie wysuwają się same, że może być to przyczyną obecności przewodnika?
Bynajmniej nie twierdzę, że na wycieczkach z przewodnikami nie ma kontuzji.
Oczywiście za chwile pewnie pojawi się skrajny argument, że co może się przydarzyć grupie na drodze do Moka?...no to ja tez podam skrajny przykład, że przepisy „wolnościowe” dotyczą też szlaku na Orlej Perci.
Czy widział ktoś z was wycieczkę np. 20-30 osób na OP, prowadzona przez jednego przewodnika?, wątpię, gdyż tak licznym grupom się tą trasę odmawia (w moim przypadku parę razy w roku, a przeca nie tylko ja mam takowe zapytania). Wg. nowych przepisów, upragnionych przez Lecha, to grupa nawet 40 osobowa, będzie mogła wejść na Orla Perć.
Do tej pory powstrzymywały ich przepisy, teraz będzie otwarta brama.
Wielu organizatorów, nie zdaje sobie sprawy z czynników bezpieczeństwa w górach, organizują np. grupy 40-sto osobowe, gdyż cena za wycieczkę jest tańsza oraz biuro więcej zarobi.
Dla podsumowania.
Obowiązek przewodnicki był przepisem złym i skrajnym, gdyż ograniczał dostęp wielu grupom prowadzonym przez osoby odpowiednie (nie będący przewodnikami), ale blokował wycieczki niebezpiecznych organizatorów.
Nowe wolnościowe przepisy też są złe i skrajne, choć dające swobodę grupom odpowiedzialnym, to niestety otwierające wiele rejonów wysokogórskich dla grup niebezpiecznych.
Prawda leży po środku.