wistaria napisał(a):
Nigdy nie nocuję w górach poza schroniskami, tym bardziej w Białej Wodzie, bo góry, to miejsce święte i człowiek( turysta) na zawsze pozostanie i powinien tylko przechodniem, przejść i odejść pozostawiając przyrodę samej sobie.
Wistaria, naprawde da sie nocowac poza schroniskiem, a jednoczesnie szanowac przyrode
Przeciez nikt nie wybiera sie tam po to by smiecic, halasowac czy imprezowac...
wistaria napisał(a):
I pytanie... z czystej ciekawości... - jak pokonujecie szlaki, gdy nie ma oficjalnych miejsc noclegowych, bo faktycznie nie ma i to ma jakiś sens pewnie? Rozumiem,że śpicie, gdzie popadnie....
Ja nigdy nie spalam gdzie popadnie, choc poza schroniskami wielokrotnie
Nie wspinam sie od dawna, ale kiedys zrobilam kurs taternicki, troche sie powspinalam, poznalam ludzi gor, a takze niektore taternickie miejsca noclegowe, czyli koleby... I czesto planowalam wyjazd tak, by nocowac wlasnie w kolebie. Dlaczego? Bo wtedy wlasnie jest sie najblizej gor jak tylko mozna... patrzac wieczorem, w ciszy, w rozgwiazdzone niebo... budzac sie rano w spiworze pokrytym rosa... gotujac herbate na palniku gazowym stojacym na kamieniu, przy wschodzie slonca... Owszem nocowalam sporo w schroniskach, ale w sezonie nie przepadam za tym - za duzo ludzi jak dla mnie, halas, scisk... Poza sezonem za to jest przyjemnie - malo ludzi, zwykle tez malo takich ludzi, ktorzy nie wiadomo po co tam w ogole przyszli (w sezonie jest tam niestety wielu takich, co przyszli po to by sie schlac i glosno poimprezowac)...
wistaria napisał(a):
i nie rozumiem jednego, tzn. ciekawi fakt,że idąc Białą Wodą w górę planujecie nocleg tuż za Polaną pod Wysoką? To o której wychodzicie w góry, popołudniu ? Polecam tuż po wschodzie słońca, zawsze da się wszędzie dotrzeć i bezpiecznie wrócić.
Nocowalam pod Wysoka 4 razy. 3 razy byl to rzeczywiscie nocleg planowany tam. Glownie dlatego, ze dolina Bialej Wody byla dla mnie/nas poczatkiem wyprawy, a przyjezdzalismy do zakopanego dosc pozno. Wtedy jeszcze mieszkalam na polnocy Polski. Nocny pociag do Krakowa przyjezdzal rano, potem przesiadka na autobus do Zakopanego (zwykle trzeba bylo troche poczekac najpierw), tam jeszcze drobne zakupy, czekanie na busa, dojazd do Lysej Polany i juz bylo na tyle pozno, ze nie bylo mozliwe dotrzec ani do Zbojnickiej Chaty, ani do Slaskiego Domu. Tym bardziej, ze byl to maj, wrzesien, lub nawet poczatek pazdziernika i nie bylo tak dlugo jasno. czwarty raz z kolei szlam ze Slaskiego Domu, by kwiecien, masy mokrego ciezkiego sniegu, niebezpiecznie ze strumieniami roztopow pod sniegiem, w ktore sie ciagle wpadalo... Do tego szukanie szlaku pod sniegiem, bladzenie... Stad droga trwala ze 3 razy dluzej i pod Wysoka dotarlismy jak juz sie sciemnialo...
Pozdrawiam