relacja i fotosy by Manfred:)
http://gekony.wordpress.com/2010/03/28/ ... o-calosci/
No to tak, wsiedliśmy w pks w Łagiewnikach, ja na lekkim kacu a
Kiełbasa oczywiście na smakach i by sie napił od razu
Ale poczekał do Mszany i sie zaczęło , wysiadamy w Szczawnicy i
do....sklepu
Przychodzimy na przystanek na busa i sie okazuje ,że właśnie odjechał a
następny za 25min, no to browarek , w busie jeszcze po jednym i tak
dojechaliśmy do Jaworek
Wychodzimy na szlak o 10:50, troche póżno, idziemy szybko w góre przez
polany, piękne widoki ale ciemne chmury sie zbliżają.
skrecamy w las i ostro do góry, po 30min zatrzymujemy sie w punkcie
widokowaym i ....po browarku
Zaczyna padać jakiś dziwny śnieg, jakby deszcz zamrożony takie małe
kulki gradowe, ale po 5min przestaje, w dodatku Żółty mi wylał pół piwa
Idziemy dalej, wychodzimy na Wielki Rogacz i fotki z flagą , następnie
najbardziej stromy odcinek na trasie, po 30 min ostrego podejścia
stajemy na Radziejowej i wdrapujemy się na wieżę widokową, tam fotki i
oczywiście browarek
Żółty nakleja wlepki GEKONÓW, ja robię fotki, pogoda kijowa, nie widać
tatr tylko najbliższe góry, trudno otwieramy drugiego browara i
degustujemy na wieży
Po 40min schodzimy na dół i ruszamy w dalszą drogę
No to idziemy dalej, w strone schronu. Strasznie droga sie dłuży po
śniegu, czasem lodzie lub błocie, spotykamy może 4 osoby, tak to pustki.
Wreszcie dochodzimy, zero ludzia, dosłownie ani jedej osoby , zamawiamy
kiełbase i browarka , Żółty oczywiście kartke i pieczątke
Pani woła - KIEŁBASA!! , no to Żółty idzie , przynosi ...... pokrojoną
kiełbase w plasterki , dziwne troche, pierwszy raz taką jemy, póżniej
doszliśmy do wniosku, że kroją by nie było widać jaka jest duża i
zamiast 2 kiełbas kroją 1,5 kiełbasy w plasterki
Posileni browarkiem wychodzimy, mamy cholernie mało czasu, jest 16:30 a
ostatni pks odjeżdża o 18:30. Patrzymy na szlakowskazy a tu: zielonym
3:00h , niebieskim 3:00h , a nam zostało 1:50 żeby sie nie spóżnić.
No nic Kiełbasa narzuca tempo i otwiera.............browara , ja
twierdze że poczekam jeszcze dalej i jak bedzie bardziej płasko to sobie
wypije.
Ledwo nadążam za Kiełbasą, w niektórych momentach zbiegamy w dół, po
jakimś czasie szlaki sie rozchodzą, decydujemy sie iść zielonym, na
mapie wygląda ,że idzie w dół.
To teraz ja otwieram browarka, nagle szlak skręca i włazi w las, ścieżką
nikt nie szedł od co najmniej tygodnia jak nie więcej, jakieś drzewa
powalone, krzaki, śnieg i liście
Po chwili idziemy zamiast w dół to do góry, qwa nie tak miało być
Teraz raz w dół raz w góre i tak przez ok 30min, póżniej już tylko na
dół i wreszczie po 1:45h dochodzimy do drogi głównej w Szczawnicy.
Szczawnica to taki dziwny kurort ,bo gdzie w sklepie nie zapytasz o zimnego browarna usłyszysz-„zimnego nieeeeee” co irytowało mnie przez dobre 15 minut na całym odcinku do pksu. Dopiero w tym sklepie co na początku się zaopatrzyliśmy trafiamy coś co przypomina chłodną puszkę piwa. Żółty daje żulowi zeta za miły uśmiech i wsiadamy do autobusu.
Ładujemy się na sam koniec i ściągamy obuwie wydające miły zapaszek po całodniowej wędrówce.
Wsiadają kolejni pasażerowie i odjeżdżamy w miłej atmosferze w stronę
Krościenka.Nagle buch! browar spada z siedzenia na podłogę i kręci
bączka turlikając się w przód tryskając po drodze jak oszalały! Oblewa
szyby, siedzenia, łysego karka i czarną lejdi! Zatrzymuje się i całą
swoją energie kieruje na torebkę kobiety kończąc tryskać.
W pogoń za browarem rusza Żółty na bosaka doganiając puszke, niestety
zostało mu tylko wrzucić resztke do kosza.
Na szczęście mamy jeszcze po jednej sztuce i w Lubniu kosztujemy ze
smakiem tak dojeżdżając do Krakowa
Wycieczka bardzo udana, kolejny szczyt do KGP zdobyty!
Między 1-4 wyciągiem
Podczas 5 wyciągu
W trakcie 1 wyciągu i 1 stanowiska
podczas zjazdów do Szczawnicy
