Witam chciałbym się podzielić z wami wrażeniami i informacjami z wyprawy w Tatry Słowackie, w których byłem razem z kolegą w czerwcu 2009 r. Opowiem was w skrócie jakie błędy mieliśy i jakie nowe doświadczenie zdobyliśmy. Żadnych hehehe... SVIRVIR lat 30, VALIS lat 36. Wielkie pakowanie, przygotowania trwały prawie tydzień tylko czasami się nie raz zastanawiałem...W końcu jedziemy do Nowego Targu. Powiem wam tylko tyle że wpadek mieliśmy o wiele więcej
W końcu ruszyliśmy w wyprawę, granice przekroczyliśmy w miejscowości Jaworzyna Spiska, wys. 1002 m.n.p.m.
Cały czas idąc odczuwaliśmy powoli zmęczenie, pogoda była bardzo dokuczliwa ciągle jakaś mżawka padała na zmianę ze słońcem.
Jak to w górach, ale mieliśmy na sobie sztormiaki za: 16 zł. Idąc mieliśmy od czasu do czasu przepiękne widoki.
Po całej nocnej podróży pociągiem po kilku piwach po takiej, spoglądając na mapę wiedzieliśmy że to nawet nie połowa drogi.
Kiedy przekroczyliśmy granicę to od razu przełączyłem sieć w moim tel.kom. na roaming, powiem wam ze nawet się to opłacało a w jakiej sieci, nie powiem. Valis jeszcze miał zasięg polski ok.10 km na Słowacji..
Warto wł.roaming w telefonie komórkowym. Chwilowy odpoczynek, pogoda odpuściła, wys. 1600 m.n.p.m.~, niebieski szlak w dalszym ciągu, powoli dopada mnie zmęczenie a wiem że jeszcze kawałek drogi przed nami.
Nawet nie mieliśmy aklimatyzacji do kitu... Idąc wcale się prawie do siebie nie odzywaliśmy, od czasu do czasu spoglądaliśmy na mapę. Cieszyliśmy się że pogoda nam dopisywała a popołudnie mówiło nam dzień dobry.
Odpoczynek... 1613 m.n.p.m. Dochodziła już prawie 16.00, za nami prawie 8 godzin marszu.
Kierujemy się w stronę czerwonego szlaku do Schroniska Nad Zielonym Stawem ! Taki jest plan...
Przez własną głupotę po prawie godzinnym marszu okazało się że idziemy złym szlakiem !!!. Zamiast iść czerwonym poszliśmy dalej niebieskim.
Pytanie teraz kto zawinił ja czy Valis ? Co robimy z tym fantem ?
Decyzja była jedno głośna zchodzimy tym szlakiem żeby wejść na żółty szlak który prowadził do Schroniska. A wiec z wys.1613 m.n.p.m. zeszliśmy do Zimnej Studni na wys.1200 m.n.p.m aby potem żółtym szlakiem podejść do Schroniska Nad Zielonym Stawem które jest na wys. 1551 m.n.p.m.
http://www.youtube.com/watch?v=9xyDeUaAl0E Pomyłka kosztowała nas wiele energii, pomyślałem wtedy ?
Pięknie moc w Tatrach Słowackich
Na zdjęciach wyżej chciałem wam pokazać jakiego wielkiego babola zrobiliśmy
W końcu dotarliśmy na miejsce ok. 21.00
Załatwiliśmy nocleg, bardzo miła obsługa Słowacka, po czym poszliśmy się odświeżyć bo strasznie nie miło od nas, wiecie jak to jest ..
Wieczorkiem kupiliśmy sobie po 3 piwka w cenie 2 euro za buteleczkę i udaliśmy się na mały spacerek skosztować Słowackiego piwka . http://www.youtube.com/watch?v=hP3HGbg7aww Drugiego dnia pogoda była nawet mógłbym powiedzieć znakomita na wyjście w góry, leciutki wiaterek, słoneczko przebijłlo swoje promienie przez chmury. Kolejna nasza trasa miala prowdzic z Schroniska Nad Zielonym Stawem w dol zoltym szlakiem, na dole mielismy wejsc na niebieski szlak aby ominac gore Rakuska Czuba wys.2038 m.n.p.m. Tym szlakiem mielismy dojsc do (obserwatorium astronomicznego). Kochani jak zwykle mawiac, dalismy kolejnego babola
Pwyjsciu z schroniska poszlismy czerwonym szlakiem, ktory prowadzil na szczyt gory Rakuska Czuba. Oczywiscie jak zwylke na wesolo przyjelismy nowine i postanowilismy isc dalej pod gore.
[img]http://images48.fotosik.pl/263/b27f[fbaaf8b5bf98med.jpg[/img] Wchodzac jeszce wyzej i wyzej pogoda psula sie coraz bardziej, na robienie zdjec tez mielismy czas.
Caly czas szlismy pod gore, jednak sprzet ktory mielismy ze soba przydal sie, byly chwile slabosci hehehe.
Widokow jakich doswiadczalismy nie potafie wam opisac poprostu cos pieknego i nawet pogoda nam sie poprawila, wyszlo sloneczko
Jestesmy na szczycie Rakuska Czuba wys. 2038 m.n.p.m. Mowie wam wejscie nam troszke zajelo czasu.
Wszysko co piekne bylo do czasu, pogoda sie diametralnie zalamala z Poludniowego-Wschodu nadciagal na nas ARMAGEDON burza o dosc duzej sile...
ADRENALINA DOCHODZILA ZENITU. Na jednym zdjeciu widac pare z wegier, o ile dobrze pamietam
smieli sie z nas ze w kaskach bylismy.
NA WYS. OK. 2000 m.n.p.m. MIELISMY BURZE PRZEZ 68 min. PIORUNY WALILY OBOK NAS SPRZET MIELISMY POCHOWANY PLECAKI MIEDZY KOLANAMI, MODLILEM SIE ZEBY JESZCZE WROCIC CALY. OSTATECZNY PIORUN UDERZA OK 40 m. OD NAS, STRACH JAKI NAS OBLECIAL BYL STRASZNY I EKSCYTUJACY. KIEDY BURZA PRZESZLA MORDECZKI NAM SIE UCIESZYLY ALE NIE NA DLUGO, GRADOBICIE PRZEZ OK. 40 min., MY MAMY KASKI A PARA Z WEGIER NIE. SIEDZA W CZAPECZKACH POD JAKAS CIENKA FOLFIA.
Po calej burzy para z Wegier zlozyla nam szacunek, powiem wam tylko tyle Armagedon jaki mielismy poprostu nie da sie opisac.
Naszym wspanialym czerwonym szlakiem kierowalismy sie do drugiej stacji kolejki linowej na Lomnice, dokladnie do Schroniska Lomnickiego.
Dochodzilo juz pozne popoludnie. Kiedy dotarlismy na miejsce okazalo sie ze wszysko zamkniete, a nasze wymarzone Schronisko to bufet czynne od 10.00 do 17.00 my jestesmy grubo po 19.00.
Podczas wedrowki po kamolach wysiada mi powoli pachwina, tabletki przeciw bolowe ida w ruch. Brak Energi...
W tle Slowacja
Musielismy zrobic wiekszy odpoczynek ze wzgledu na bolaca moja pachwine, poprostu w milczeniu podziwialismy przepiekna panorame Slowacji.
Zadnej zywej duszy tylko my i gory
Piekne widoki ale coraz bardziej robilo sie ciemno. W Slowackich Tatrach najlepiej unikac nocnych wedrowek
W koncu dotarlismy do Schroniska Zamkowskiego Chaty o godz.ok.4.00, wys. 1475 m.n.p.m. Dalej juz spokojnie ale to nastepnym razem