Powitałem wiosnę.
Zaczyna się w stylu Wojtka (Carcass), czyli muzyczna pobudka. Dźwięki At The Gates - Blinded By Fear motywują mnie do ubrania się, spakowania i wyjścia z domu po 6. Turlam się ciapągiem do Krakowa, a potem tuptam na RDA w celu dorwania czegoś, co będzie jechało do Myślenic.
Wchodzę na dworzec autobusowy i wtedy słyszę ten Głos...
dolna płyta dworca, stanowisko dziesiąte, autobus do..., autobus do..., stanowisko dziesiąte, dolna płyta dworca. Głos mówi te słowa tak miękko i rytmicznie, że w myślach od razu układam melodię, o zgrozo. Podobnież gdy słyszę
mikrobus do... ze stanowiska drugiego w tym kursie nie pojedzie, firma przeprasza. Wsiadam do PKS-a, już mam kupować bilet, a tu kierowca mówi mi że jedzie okrężną drogą i będzie dopiero po 10 w Myślenicach. Nie robi mi to, więc rozglądam się za czymkolwiek innym co w tej chwili odjeżdża. Akurat napatoczył się autobus do Szczawnicy, ponadto, co miłe, jedzie przez Myślenice

W zadziwiająco płynny sposób autobus przemyka przez miasto, wnet ląduję w M. Z doświadczenia wiem że busy odjeżdżają z przystanku oddalonego kilkaset metrów od dworca, więc szybkim krokiem się kieruję w to miejsce, uff zdążyłem. Wsiadam do busa do Pcimia-Suchej wraz z jakąś wycieczką dzieciaków, więc jest ciasno, głośno i ruchliwie. Na szczęście nie jadę daleko, choć niestety zmierzam tam gdzie i wycieczka...
Bus zajeżdża na pętlę, czas ruszać w drogę. Znam te okolice dość dobrze, bo bywałem tu kilka razy na zlotach miłośników astronomii. Omijam dzieciaki, gdy vodca tłumaczy im co widać. Mimo sporego zachmurzenia coś jednak widać - Lubogoszcz, Strzebel, Luboń, a w bliższej perspektywie Kotoń i Zembalowa. Mijam agroturystykę u Marysi i Janka, a potem ląduję w schronisku na Kudłaczach. Tu łyk herbaty i ewakuuję sie w momencie nadejścia wycieczki. Za schroniskiem kończy się ścieżka i zaczyna biel. Robię pierwszy krok i zapadam się ponad kolana... po czym z radością godną świni, klina czy innych izerskich propagatorów zaczynam ciorać dalej
Ślad... kiedyś tu był

Szuram od znaku do znaku, gdzieniegdzie prowadząc wzdłuż ledwo widocznego wklęśnięcia w śniegu, który na polankach robi się głęboki po pas, w jednym czy dwóch momentach nawet nieco wyżej. Moim tropem podąża 5-osobowa grupka, przed podejściem na Łysinę zatrzymuję się z myślą że mnie wyprzedzą i trochę sami potorują. Nadzieje me okazały się być płonne, dochodząc do mnie ludki radośnie oznajmiają że "to jeszcze daleko i nie chce nam się", po czym zawracają. No dobra, nie to nie, pokopię sobie dalej. Tempo spada, też mi się trochę odechciewa. Jednak tuż przed szczytem Łysiny (ha, szczyt - zawsze jak tam jestem to mam ochotę komuś pojechać po rajtach tekstem
jesteś wybitny jak szczyt Łysiny) dogania mnie dwóch facetów i we trzech torujemy resztę drogi. Na Lubomirze słup będący podstawą teleskopu w przedwojennym obserwatorium jest prawie cały zasypany. My się dobijamy do nowego budynku obserwatorium, nawet dość skutecznie, bo jeden z pracujących tam astronomów opowiada nam krótko o historii tego miejsca. Ruszamy z powrotem, na Łysinie moi współtorowacze planowali skręcić na żółty i dokopać się do Suchej Przełęczy, ale odpuszczają i w efekcie wszyscy poprawiamy ślad na czerwonym.
Im niżej tym lepiej, o ile do góry podchodziłem ponad dwie godziny, tak w dół jestem w czasie lepszym od tabliczkowego. Do busika zostało jeszcze trochę czasu, więc sobie odpoczywam, a ze schroniskowych głośników leci KSU. W końcu nadchodzi czas na wyjście, spadam w dół, nadjeżdża busik i po 17 jestem po raz drugi tego dnia w Myślenicach. Przechodząc z przystanku busów na dworzec PKS widzę jak nadjeżdża autobus do Krakowa, doganiam go i w spokoju wracam, wliczając w to jeszcze przesiadkę na pociąg do Tarnowa...
A co do tytułu relacji... Wielka Bania (jest też Mała), Przezdupy i Gałganów to nazwy przysiółków Pcimia, są też na przykład Dupaki czy Uchacze
Cel spacerku.
Schronisko na Kudłaczach - niezły żurek mają.
Zaczyna się biel faktyczna....
...przerywana czasem błękitem.
Tyle jeszcze do zrobienia (tu akurat widać resztki śladu).
Rzut okiem do tyłu na mój urobek.
Na Łysinie.
Ocalały teleskop ze starego obserwatorium na Lubomirze.
Tyle tylko widać betonowego słupa.
