... a nie targał po pas w śniegu
Geneza wycieczki jest prosta
napijmy się piwa w jakimś schronie. Pogody i tak mialo nie być więc w sobotę wieczorem spokojnie doturlaliśmy się strumieniem lejącym się szlakiem do Zielonego Stawu.
Główny plan wykonany. Nastało rano, zjedliśmy parówki, Mańka zaczęły brać smaki na browar w Terince. Cóż było zrobić, o 10 wyszliśmy z Zielonego i najkrótszą drogą poszliśmy do Terinki.
Najpierw ścieżką przez kosówkę, doszliśmy do pierwszych skał, tam jacyś nawiedzeni narciarze tarmosili żelastwo:
Szybko tam dotarliśmy i my.
Rzut oka w tył
Po przejściu nad Dzikie Siklawy (tak się chyba te wodospady nazywały) zaczął się świeży śnieg. Problem był taki że na płaskim - niewiadomo czy był to metr śniegu czy 10 cm a pod warstwą głaz. Tempo wyraźnie spadło
W międzyczasie się troszkę przejaśniło
W końcu doszliśmy do docelowego źlebu:
o ile dolne 30 metrów miało fajny, w miare twardy śnieg, to im wyżej, tym było słabiej. Na środku, zapadałem się po pachy, po bokach szurałem rakami po skale
Na ostatnich metrach odeszliśmy troszkę w prawo, w kierunku łańcuchów, gdzie było około 20-30 cm, ale mocno zmrożonego, fajnego śniegu:
I wreszcie przełęcz. Odcinek który w przewodniku rozpisany jest na 3 godziny, zrobiliśmy w 6
Mimo, że nas zaczął czas gonić, ruszyłem się w kierunku szczytu, ale zejście do drugiego źlebu, który trzeba było strawersować wydało mi się mocno problematyczne i odpuściłem
W tym czasie Maniek przygotowywał się do inauguracji sezonu dupozjazdowego
I poszedł
Wzmocnione spodnie - 300 zł, zimowe buty - 900 zł, wyraz twarzy dziecka po dupozjeździe - bezcenny.
Niżej już było mniej śniegu:
A za Terinką kotłowało się:
W schronie obiecany browar, czosnkowa, 15 minut po nas przyszli znajomi Słowacy którzy wyszli z Zielonego równo z nami, tylko szli przez Rakuską
Podczas zbiegania na dół spotkaliśmy diabły wcielone...
ale jeden okazał się niegroźnym pluszakiem:
Ostatnim tchem zdążyliśmy na ostatnią kolejkę z Siodełka, niestety z elektriczką już nam się tak nie poszczęściło, więc jak ETOS nakazywał zamówiliśmy taksówkę (jedyną w Smokovcu) która odwiozła nas za Łomnicę do naszego samochodu
więcej zdjęć pewnie wrzuci Maniek z wieczora