regedarek mnie natchnął swoim "nie podobało mi się" a więc. Dnia 27 IX opuściliśmy tutejsze rejony i udaliśmy się w Beskid Sądecki.
Trasa:
I dzień:Żegiestów->Pusta Wielka->Bacówka nad Wierchomlą->Hala Łabowska (nocleg)
II dzień: Hala Łabowska->Piwniczna Zdrój->Chatka na Niemcowej(nocleg)
III dzień:Chatka na Niemcowej->Wlk Rogacz->Pieniny Małe(szlakiem granicznym)->Szczawnica(nocleg)
IV dzień: powrót z bajerami
Już na wstępie, o 6 rano w sobotę jak biegliśmy na autobus mieliśmy zwiastun wyjazdu "nie podobało mi się".
A więc (na złość mojemu historykowi który zawsze powtarzał-nie zaczynamy zdania od a więc):
1. Autobus przyjechał za szybko, trzeba było biec z betami.
2.Mnóstwo owiec na szlaku. Żętyca z dziwnymi dodatkami, bo po wypiciu jej pośliznęłam się i wpadłam w soczyste błoto zostając Miss Błota, plecak porządnie ochrzczony, nowa bluzka trekkingowa też. Spodnie na pupie uwalone całe i tak łaziłam 2 dni dopóki samo nie wykruszyło się.
3. Jakiś cyrk zwierzęcy-nie dość,że owca okociła się na jesień, to jeszcze koza małemu matkowała.
4.Harnasie opanowały bacówkę nad Wierchomlą, nawet gleby nie było, nawet 20 psów trzymanych przy schronisku do psich zaprzęgów bud nie miało i trzeba było po cimku drałować do Łabowskiej
5. Jakieś pajęczyny po drodze, a fuj!
6. Tylko łaki i drzewa na widoku. Ale nuda!
7.W Piwnicznej za duży obiad aż za 12 zł! Przegięcie!
8.Zamiast wieczorem siedzieć wygodnie to my nadal w trasie
9. Jestem w górach i kolacja przy świecach.Hmmm...
10. Mamy XXI wiek a tu drewna trzeba narąbać, po wodę z wiadrem pójść,nagrzać wody, umyć się w misce (stanowisko do mycia w lesie), jelenie za plecami urządzają rykowisko.Masakra.
11.Wschodzące słońce spać nie daje
12. Szymon zamiast śniadanko szykować fotografuje takie coś...
13. Mamy jesień a tu Tatry w śniegu. Co to ma być?
14. Jakieś dziwne mgły
15. Mnóstwo kilometrów przed nami
16. I żeby mało tego wszystkiego było, lodów w Nowym Targu się zachciało (najpyszniejsze ze wszystkich jakie jadłam) to jeszcze na stopa nas zabrać nie chcieli, o! A spodnie nawet już czyste ubrałam...
Fotomontaż jak zwykle w wykonaniu Szymona