Lufka napisał(a):
Od"tradacyjnych" nart odrzuca mnie ta cała komercyjna otoczka i tłumy
wydaje mi się że warto pamiętać że pierwsze i prawdziwe narciarstwo - w tym sensie również "tradycyjne" - to właśnie narciarstwo terenowe, czy jakbyśmy dziś powiedzieli: skiturowe
Zaruski, Oppenheim i całe to towarzystwo dokonywali nie byle jakich zjazdów tatrzańskich (np Kozia Przełęcz) na długo zanim na deskach kreślarskich powstały plany budowy kolejki na Kasprowy
nie chcę prowadzić dyskusji o wyższości narciarstwa terenowego nad jazdą po sztruksie (bo jest oczywista) więc tylko przypomnę klasyka :)
ale rzeczywiście zanim zacznie się przygoda off-piste, warto nauczyć się radzić sobie piste czyli na "boisku"
fakt że wiele stacji narciarskich to prawdziwy komercyjny koszmar nie tylko tłumów ale też zagłuszjącej góry muzyki, ale są też stacje całkiem kameralne! staram się dzielić mój górski czas pomiędzy skitury a freerajd czyli jeżdzenie na wyciągu by potem śmigać poza trasą, czasami wystarczy odbić zaledwie trochę z wyratrakowanego sztruksu i już nie widać tej komercyjnej karuzeli, za to można dziennie zrobić 15-20 zjazdów podczas gdy na skiturach w ciągu dnia robi się jedną lub dwie przełęcze
SKITURY to radocha działalności wysokogórskiej gdy w małym zespole robi się jakiś fajny cel w czasami zupełnie pustej dolinie a zjazd jest drobnym ułamkiem całej tej przyjemności, FREERAJD to dzika rozkosz jechania po uda w puchu, jazda na pełnym gazie na firnie lub walka o przetrwanie gdy pod nartą akurat szreń, obie te rzeczy się uzupełniają, ale fakt że zakosztowanie którejkolwiek z nich wymaga jednak spdzenia trochę czasu na przygotowanych trasach
think snow!
przemek