Co do Ciebie Luka, nie dziw się niczemu, skoro opiewasz zbaczających ze szlaku i twierdzisz że ich działalność ogólnie idzie Tatrom na dobre... Teraz piszesz, że jesteś przeciwnikiem wchodzenia do rezerwarów ścisłych- ale relację z takiego właśnie przedsięwzięcia przywitałeś z aprobatą. Jest w tym wszystkim jakaś logika?
Gustaw napisał(a):
Prawo to prawo. Wymysł człowieka i jak człowiek bywa ułomne. Złe prawo jest olewane i ginie.
To jakiś pogląd z gatunku "jeśli nie przestrzegam prawa, to znaczy że prawo jest głupie"? Chcesz twierdzić, że masowe olewanie prawa jest dowodem, że nalezy je łamać? Dam Ci przykład pierwszy z brzegu: za komuny ludzie masowo kradli wszystko co popadnie ze swych zakładów pracy. Oczywiście prawo tego zabraniało, ale w zasadzie było martwe. I co, to dowód że powinno się zezwolić ludziom kraść? Albo coś innego: jeszcze stosunkowo niedawno powszechna wśród górali była praktyka chodzenia w góry i polowania na kozice. To też dowód, że prawo parków narodowych jest głupie?
Widzę w tym wszystkim wyłęcznie (wybacz) dość nieudolną wymówkę dla robienia co się podoba...
Cytuj:
Luka3350 wspomina dużo o pewnej kulturze turystycznej, z której może być chyba sam dumny, o kulturze, której brakuje większości innych odwiedzających Tatry.
Typowa wymówka. W porównaniu nawet do kilkudziesięciu osób, tuptających do Morskiego, nie schodząc przy tym z asfaltu szosy, pogapiących się na jezioro i jego otoczenie, po czym wracających znowu szosą, nawet odpowiednik sprzątającego po innych Luki jest dla Tatr bardziej uciążliwy. Bo nawet jeśli po drodze zrobi coś dobrego, to wcześniej zdepcze szarotki czy inne rzadkie rośliny, nawet tego nie zauważając, strąci mini lawinę skalną, mimo woli przytrzyma przez kilka godzin pod ziemią świstaki, które w tym czasie mogły by żerować i odkładać tłuszcz na zimę, oraz wypłoszy kozice, słyszące go zza grzbietu. To oczywiście nic strasznego, ale jak codziennie w to samo miejsce przyjdzie jedna czy kilka takich osób...
Cytuj:
I tą kulturą trzeba chyba bardziej się zająć niż ściganiem kilku maniaków górskich.
Przerzucanie odpowiedzialności na grzecznie zachowującą się i w zasadzie przestrzegającą przepisów "stonkę" jest dla takich osób klasyczne. Porozmawiaj sobie z ludźmi z TPN, albo poczytaj, co piszą. Czy za bardziej szkodzących uważają setkę ludzi w Kościeliskiej, albo pod Wodogrzmotami, czy pojedyńczego wesołka na Wołoszynie, lub pod Gładką przełęczą.
Co do pomysłu unormowania wypraw w szczególnie cenne przyrodniczo tereny, to idee są szlachetne. Ja jednak, jako nauczony przez życie cynizmu, mocno wątpię czy jak przyjdzie co do czego, ludzie zgodzą się przyjechac na tydzień w Tatry za własne pieniądze- i nie iść sobie normalnie w góry, tylko zasuwać na częściowo nudnych, a częściowo męczących szkoleniach. Jak znam życie, to 90% ludków, obecnie mających głęboko w (...) rezerwaty i przyrodę, nadal robiło by to samo. I jeszcze by się użalali, że TPN każe im za prawo robienia tego, co robili dotychczas, bulić kasę (choćby na przyjazd na szkolenie) i robić jakieś upierdliwe rzeczy.
! napisał(a):
ja Was nie potępiam ani nie mówię że źle ze jest ta relacja -ona poprostu została opisana jak zwykła wycieczka szlakowa a taka nie była..
Moim zdaniem jest tak dlatego,że uczestnicy tej wycieczki nie przejmują się kompletnie takimi duperelami, jak rezerwaty ścisłe. A więc po co mieli by zwracać na to uwagę, pisząc relację?
Dla wyjasnienia, bo nie wiem czy wszyscy tutaj zdają sobie z tego sprawę: Żółta Turnia leży w rezerwacie ścisłym i nie jest udostępniona turystom ani latem, ani zimą, ani alpinistom, ani- bez wyraźnego powodu- nawet pracownikom TPN.