upadł mit
Mięguszowiecki Szczyt Wielki
Jak to bywa plany były zupełnie inne. Oczywiście 2 dni przed wypadam są zmiany na bardzo ambitny cel jakim jest Mięgusz Wielki. O 2 w Krk wsiada Kiler ,Maniek oraz Wentyl i jego baba Wentysia. W Nowym Targu zgarniamy Zolffika a w Małe Ciche Stana-61 i to był skład na dziś. Prognozy pogody były rewelacyjne co wróżyło sukces-choć tak naprawdę nie wierzyłem że się uda- myślałem że w ramach pocieszenia padnie Czarny potem i też będzie dobrze. Auto zostawiamy u zdzierców na Palenicy (3zł godzina ,40zł dobowy) Szybkim krokiem (1:20min)dochodzimy do Moka –a potem mozolnie pod Czarny Staw(3 razu tu jestem w ciągu tygodnia) Robimy przerwę kanapki picie –ale wiatr nas wygania. No to zaczynamy zielony szlak na MPPCH. Zolffika nas prowadzi mocnym tempem a po drodze jak zwykle widzimy kozice. Ten szlak jest piękny –zróżnicowany widokowo ,terenowo i technicznie. A widok na ścieżkę pod Kazalnicę i dalej jest extra. Odpuszczamy atak na Czarny a miał padać z Kazalnicy żlebem. I skupiamy siły i energie na głównym celu który mamy z prawej. Przed 9 jesteśmy na przełęczy-strasznie wieje. Ubieramy kaski (rzecz jasna dla lansu) i po przeczytaniu opisu drogi idziemy. Są to takie 4 etapy w dojściu na szczyt.
Pierwszy krótki - pokonanie żlebu lekkie „macanie” ze skałą i zejście w dół po trawkach i sypkich kamieniach –problemem jest sam początek bo trzeba ostrożnie przejść żleb a jest mało stopni –ale taka rozgrzewka dobra i w sumie to na tyle w tym odcinku problemów.
Kopczyków nie jest dużo więc i nie ma problemu z orientacja- do góry widać drogę na Pośredni a my pod chodzimy pod ściankę która jest „pocięta” licznymi rynnami ostrymi skałami i składa się z wielu sypkich kamieni- a w dole widać ścieżkę –w tym miejscu zaczyna się drugi etap- wg. opisu drogi trzeba obniżyć się około 100m i zejść do widocznej ścieżki. Tu każdy tak jak umie schodzi –miejscami są problemy ,ale jeśli idziesz spokojnie, ostrożnie i pewnie to po 15 minutach będziesz na tej ścieżce. Stąd niedaleko do Hińczowego Stawu- można ze Słowacji tu podejść nawet od razu to omijamy Chłopka i wcześniejsze „zabawy”. Widać z tego miejsca 3 etap-czyli podejście w górę po kamieniach ,płytach ,żlebach i sypkich kamieniach –a trzeba dojść niemal do samej grani. Na tym odcinku popełniamy błąd rozciągając się a tym samym każdy w pojedynkę zdobywa szczyt(to uczciwie przyznam spier..śmy-potem jednak kwestie sporne zostały wyjaśnione)Podejście pod grań(nie trzeba iść do samego końca) jest męczące dużo wspinania się po tych ostrych skałach- i robimy znowu dużo wysokości . Na grani można rozeznać się w terenie i odnaleźć. Tu zaczynamy ostatni etap- wchodzenia na wierzchołek. Jest to najtrudniejszy moment- trochę lufciku –przytulania do skały –takie olbrzymie schody które musisz zdobyć jako krasnal. Najlepsza jest taka półka gdzie trzeba się schylić i przejść pod głazem .Tu każdy szedł inaczej jak mu było wygodniej. Jeszcze jedno podciągnięcie i wreszcie stajesz na 2 nogach-ale to nie szczyt. Trzeba po dużych kamieniach przejść kawałek jeszcze bo po chwili podnosić ręce w geście triumfu i radości. Wierzchołek jest dość duży a widoki…. Jak dla mnie zdecydowanie najładniejsze miejsce widokowe jakie miałem przyjemność odwiedzić. Widoczność rewelacja chodzę jak po klatce i oglądam wszytsko w około. Po jakimś czasie na szczyt wchodzi przewodnik z klientami. Rozpoczynam schodzenia i widzę Maniek podchodzi z drugiej strony do wierzchołka-nie słyszymy się przez wiatr. W bezpiecznym miejscu czekamy na resztę ekipy.
Pawłowi podczas zdobywania wierzchołka wypadł Wentyl… postanowił zostać na MSW.
Na szczęście( choć okazało się to dopiero w MOKU )przeżył. Zejście ta samą drogą orientacyjnie już bez problemów i po 1:30 min jesteśmy znowu na Chłopku. Zdejmujemy kaski ,chwile odpoczynku i jazda do Moka gdzie oblewamy sukces. Potem spacer asfaltem i po 15 godzinach wracamy do auta. Cel osiągnięty góra piękna i zacna a także trudna i trasa która robiliśmy tylko przy pewnej pogodzie. Po prostu jakiekolwiek załamanie pogody może być niebezpieczne. Dziękuję towarzyszom za wyprawę było super.
foty dodam niebawem