don napisał(a):
I jeden z tych zawodowców poprostu nie dał rady.
Ale chociaż spróbował. A jak nie dal rady wezwał pomoc. Na Eveseście tego nie było.
don napisał(a):
Tylko, że większość z tych zawodowców którzy nie są z pierwszych stron gazet idzie tam na " ostatnich " nogach i nie są w stanie pomóc temu któremu się nie udało.
Sharp był 300 m od szczytu. Czyli przed nimi było jeszcze 300 m wspinaczki. Jednak weszli i zeszli. Czy naprawdę byli w takim stanie aby nie udzielić pomocy, czy chociaż spróbować czy wezwać pomoc? Ale jednak dali radę zrobić te 300 m i wrócić do bazy.
don napisał(a):
I dlatego nie jest możliwa sytuacja, że przewodnik na chwilę zostawia " swojego " klienta, sprowadza potrzebującego pomocy i wraca do swoich zajęć.
Przewodnik nie może zostawić swojego klienta, ale może przynajmniej wezwać pomoc. Nikt tego nie zrobił. I czy tam byli tylko sami przewodnicy i klienci?
Nikt nic nawet nie próbował. I nie chodzi o to, że nikt nic nie zrobił bo może nie był w stanie nic zrobić ale o to, że nikt nawet nie próbował.
A możliwości pomocy jednak mogły być. Sąi ludzie w bazach niżej, jest łączność, są butle z tlenem i są Sherpowie, którzy mogą te butle przynieść. Można spróbować. Ale Nikt nie spróbował.
Przykłady takich udanych prób są
Cytuj:
Doświadczony amerykański himalaista Dan Mazur wezwał pomoc drogą radiową. Kilku Szerpów dotarło do dającego słabe oznaki życia Lincolna z tlenem i herbatą. Udało się go sprowadzić do obozu na Przełęczy Północnej na wysokości 7 tys. m.
Niżej, ekipa Discovery pomogła wspinaczowi z obrzękiem mózgu. Sherpa z bazy niżej przyniósł tlen. Był z nimi lekarz. Lekarz ten wchodził potem na szczyt, czyli pewnie też przechodził obok Sharp 'a. Dlaczego wtedy ekipa Discovery nie podjęła żadnej próby pomocy?
syjek napisał(a):
TAM trzeba wejść samemu, samemu cos zjeśc i wypić, samemu załatwić potrzeby fizjologiczne (a są to nieraz traumatyczne przeżycia), cos tam zdobyć i najważniejsze zejść. I dopiero wtedy można sie zastanowić, czy mogę kogoś oceniać i co to jest "etyka w górach".
Moim zdaniem się mylisz. Etyka nie jest zależna od wysokości. Wielu wspinaczy to mówi.
Co do oceniania. Pomijając fakt, że wielu wybitnych himalaistów oceniło to podobnie, to nie można mieć pretensji o to, że ktoś nie udzielił pomocy bo nie był w stanie, ale o to, że nikt, nawet z doświadczonych himalaistów którzy tamtędy przechodzili nie spróbował i nie pomyślał o zorganizowaniu pomocy. A to budzi spore wątpliwości. I nie trzeba być na 8 tys aby do takich smutnych wniosków dojść.
Dlatego dla mnie nie nie udzielenie pomocy, której z różnych względów czasem nie da się udzielić, ale zaniechanie jakichkolwiek prób udzielenia takiej pomocy jest sprzeczne z etyką.