Znaleźli się. Tylko nie w jaskini
Urwała się bezmyślna panienka z domu, wyłączyła komórkę i przyczyniła się do strat budżetu JOPR, policji, itd. o kilkadziesiąt tysięcy złotych.
No, ale grunt, że nic im się nie stało.
Wiadomości Onet.pl:
http://wiadomosci.onet.pl/1551513,11,item.html
"Dwójka grotołazów odnaleziona
Odnalazło się dwoje młodych grotołazów, których poszukiwania trwały od soboty w Jurze Krakowsko- Częstochowskiej. Poszukiwani sami zgłosili się na policję - poinformowała TVP3.
Według Katarzyny Cisło z zespołu prasowego małopolskiej policji, poszukiwani grotołazi w poniedziałek przed godziną 19 zadzwonili na policję, informując, że znajdują się na parkingu w Ojcowie (Małopolskie). Stamtąd zostali przewiezieni na komisariat w Skale k. Ojcowa, gdzie w wieczorem zostali przesłuchani. Dziewczyna - według policji - miała zeznać, że nic nie wiedziała o poszukiwaniach; dowiedziała się o nich dopiero w poniedziałek przez przypadek z radia. Wyjaśniała też, że wraz ze swym towarzyszem wyłączyli swoje telefony komórkowe.
Zaginięcie 18-letniej dziewczyny zgłosił w sobotę jej ojciec. Z doniesienia wynikało, że córka została uwięziona w jednej z jaskiń. Ratownicy GOPR od soboty przeszukiwali wskazane przez policję jaskinie, m.in. w pobliżu Jerzmanowic k. Ojcowa. Z tego rejonu dziewczyna po raz ostatni - w piątek po południu - wysłała ojcu sms-a z informacją, że będzie zwiedzać groty. Ponieważ ani do niej, ani do jej kolegi nie można się było dodzwonić, ratownicy i policjanci przypuszczali, że oboje rzeczywiście mogli utknąć w jednej z jaskiń, gdzie sygnał jest zbyt słaby, by można było używać telefonu.
Od sobotniego popołudnia goprowcy, przy pomocy wolontariuszy- pasjonatów jurajskich jaskiń przeszukali ponad dwadzieścia z nich we wskazanych przez policję rejonach. W akcji w rejonie miejscowości Skała uczestniczyło 16 ratowników, w poniedziałek popołudniu dołączyło do nich 20 kolejnych.
W poniedziałek rano bielska policja opublikowała komunikat na temat poszukiwanej dziewczyny. Nie podano jednak danych towarzyszącego nastolatce bielszczanina, ponieważ jego rodzina nie złożyła zawiadomienia o zaginięciu. Zdarzało się, że chłopak już znikał na kilka dni.
Po południu policja podała informację, że do chłopaka dodzwonił się jego brat i miał usłyszeć, że nic im się nie stało, a także, by wstrzymano trwające wówczas poszukiwania.
Policjantom nie udało się ostatecznie zweryfikować tej informacji, dlatego poszukiwania były kontynuowane aż do czasu przejęcia grotołazów przez policjantów ze Skały.
Rzecznik bielskiej policji podkreślił też, że na razie nie jest rozważana kwestia ewentualnych konsekwencji zachowania młodych. - Cieszymy się, że poszukiwana osoba się odnalazła. Podobne szeroko zakrojone akcje, choć generują znaczne koszty, w przypadku rzeczywistego zaginięcia lub wypadku, mogą decydować o czyimś życiu - wskazał Kuliński.
Według informacji Van der Coghena, do czasu napłynięcia informacji o odnalezieniu młodych ludzi, koszt prowadzonych przez goprowców działań poszukiwawczych, m.in. z użyciem specjalistycznego sprzętu wspinaczkowego i speleologicznego, wyniósł kilkadziesiąt tysięcy złotych."