Dziewczynko czas na relacje.
Dnia 23 lutego o godzinie 8.28 wstapiłem w PKS. Po 2 i pół godzinnej podróży wtoczyłem się w Zakopane. Masowa turystyka - rodzinno - plecakowa to jest to
. Udalismy się najpierw do Jaworzynki
a potem na Boczań. Szlismy dość szybko ( jak na mnie to sprint
). Widoczność marna - co widać na zdjęciu z Karczmiskiem. Czasami było widać na 5 - 10 metrów. W schronisku zostalismy powitani chlebem i solą przez trzech Towarzyszy : Piomica oraz Jarka i Jacka. Ci dwaj Panowie to Towarzysze spoza Forum choć Jarek jest już legendą Forum
Po dyspucie przy stole ruszylismy na pierwszy szlak. O 18.40 udalismy się nad Czarny Staw. szliśmy drogą letnią - zimowy szlak nie był przetarty, a my byliśmy leniwi
. na letnim czasami miejsca było praktycznie na dwie stopy. A z góry i u dołu ładne stoczki
. Będąc nad stawem widzieliśmy 3 czołówki w drodze na Kościelec. Powrót do schronu, a tam długie medytacje i rozmowy o życiu. Rano skoro świt pobudka. Śniadanie ( długie
). Wtedy do schronu wtoczyli się forumowicze Jacek, Kilerus i !. Oraz On - Wentyl. Wpadłem w osłupienie. Stosunki między mną a Wentylem opiszę w Ekumenicznym. Towarzysze udali się w stronę Świnicy, a my w stronę schodów przed schroniskiem
. Po wykluczeniu z powodu trudności Psiej Trawki udalismy się szlakiem na Krzyżne. Ale jakoś takoś nas odbiło w górę. Po początkowym trawersowaniu weszlismy na prostą prowadzącą w kierunku szczytu Żółtej Turni.Pogoda z początku nie za dobra, sporo chmur, raz za czas powiało. No i stale warczało. Wojsko ćwiczyło loty Sokołami i jednym Mi - 24. Ciekawe widoki zwłaszcza jak nad Małym Kościelcem ćwiczyli zawisy. Idziemy w góre, drogę toruje Jarek ( śladami rysia ) . Otwierają się widoki na Kościelce, Świnice i Orlą do Koziego. Widać też okolice Karczmiska i Giewont. Za to Kasprowy cały czas w chmurach. Około 160 metrów przed szczytem ( Jarek miał wysokościomierz ) niestety, z mojego powodu, musieliśmy zawrócić. Było co raz mniej śniegu i co raz bardziej zlodowaciałego. A ja nie miałem raków ani kijków. Koledzy nie chcąc żebym ryzykował zrezygnowali z wyjścia na nieodległy szczyt. Więc wracamy. Pogoda lepsza, widoki były. Wtaczamy się do schrony, a tam już była ekipa Świnicka. Dołączyła też koleżanka Sylwia ( spoza Forum ). Więc czas na kolejne rozmowy i medytacje. Dociera wieczorem Towarzysz Paweł Młody, który ubarwił późniejsze rozmowy o życiu. No i pora spać.
Za chwile rzuce zdjecia z niedzieli.