Bardzo ciekawy temat został tutaj poruszony, ponieważ dotyczy również mnie, ale zacznijmy od początku:
Jestem typowym entuzjastą morza (pomimo że mam do niego dalej niż w góry) zostało mi to wpojone od najmłodszych lat i w górach nigdy nie byłem więc gdy nadarzyła się okazja trzy dniowego wyjazdy do Zakopanego zdecydowałem się od razu, chciałem poznać góry, przyjechaliśmy do zakopanego pod koniec lipca na 3 dni. już pierwsze widoki gór zrobiły na mnie wrażenie, no ale żeby nie tracić czasu wyruszyłem na tzw. rozpoznanie terenu
do doliny Kościeliskiej, już w tym momencie czułem że tatry urzekły mnie swoim pięknem, ta przyroda przejrzysta woda, wąwóz Kraków i ta jaskinia - normalnie bajka
nie wspominając już o Smreczyńskim Stawie i Tatrach Zachodnich całkowicie odmiennych od Wysokich, no ale przejdźmy do rzeczy, po tym spacerku w dolinie pojechaliśmy do tatralandii i już podczas powrotu z niej nastąpiła awaria, mianowicie oprócz towarzyszącego mi od początku efektu stereo miałem nudności, na początku myślałem że to jakaś niestrawność. Następny dzień miał być kulminacją wyprawy, a mianowicie w planach mieliśmy zdobycie zawratu, na początku czułem się dobrze póki nie wsiadłem do busa, podróż do morskiego oka była istną męczarnią (objawy takie same jak w dniu poprzednim przy powrocie), no ale gdy wysiadłem objawy minęły, i mogłem podziwiać piękno wodogrzmotów, doliny roztoki, siklawy, no i doliny pięciu stawów (widoki powalały z nóg) i wtedy moje objawy znowu powróciły + jeszcze ból w płucach. Do zawratu nie było dane nam iść ponieważ nastąpiła nagła zmiana pogody (wychodziliśmy przy zerowym zachmurzeniu), trzeci dzień to była już totalna tragedia bo padał cały dzień deszcz i moje objawy nasiliły się, przez te 3 dni mało co jadłem bo nie mogłem niczego przełknąć, byłem na krópówkach w aptece, powiedziałem co mi dolega i pani dała mi.....witaminki, które na niewiele się zdały. dopiero gdy zaczęliśmy wracać moje przypadłości ustępowały i ustąpiły dokładnie w Krakowie. Mam możliwość ponownego wyjazdu w maju w góry, ale boję się że moje objawy powrócą, nie wiem czy to przez to że byłem 1 raz w górach czy będę już miał do końca szlaban na Tatry
czego bym bardzo nie chciał, chciałbym znać jakąś skuteczną metodę na wyleczenie mnie z tych objawów, wiem że trochę pomaga piwo ale przecież nie można żyć i chodzić po górach na samym piwie