nie rozumiem ludzi, ktorzy mowia, ze kochaja gory, a nie lubia zimy. ja na zime czekalem pol roku.
a wszystko tak dobrze sie zapowiadalo. pamietacie ten listopadowy dzien, w ktorym spadl snieg? mielismy wtedy z michalem i mieszkiem jechac do jaskin w poblizu salmopola. no coz z letnimi oponami na salmopol? zatem skonczylo sie na straconce (tez fajnie). poza zwiedzaniem podziemnych tuneli postanwilem poszukac zimy gdzies wyzej.
Trasa nr. 1 Tatry
kuznice
murowaniec
czarny staw gasienicowy
karb
zielony staw
murowaniec
boczan
nosalowa przelecz
dolina olczyska
jaszczurowka
czwarta rano pobudka, nocny, pks do zakopca, bus do kuznic, jaworzynka, murowaniec.
hm... nie ma az tak duzo sniegu. wieje do tego jak diabli. nie wiem czemu ale postanowilem, ze pojde na karb, a jak wiatr jakims cudem sie uspokoji to na koscielec.
wieje strasznie, ledwo z malego koscielca na karb przeszedlem. siedze spora chwile. oczywiscie nie ma szans wyjsc na szczyt, ale na dole spotykam pelno twardzieli zasuwajacych na niego.
mam jeszcze sporo czasu wiec targam przez boczan i skrecam sobie jeszcze gdzies w strone kopienca.
wycieczka byla bardzo fajna, szczegolnie wyjscie na karb ale jednak zostaje ten niedosyt.
Trasa nr.2 Tatry
kuznice
murowaniec
krzyzne
murowaniec
brzeziny
schemat ten sam: czwarta rano pobudka, nocny, pks do zakopca, bus do kuznic, jaworzynka, murowaniec. jakies fatum znowu wieje jak cholera. do tego jakies takie chmury.
przy schronisku spotykam dziewczyne z warszawy, ktora chce isc do 5 przez krzyzne. tez mialem taki plan wiec idziemy razem.
od stawu mamy troche problemow z orientacja ale jakos dajemy sobie rade. na przeleczy wieje przeokropnie. ciezko zrobic zdjecie na druga strone. mielismy zejsc do 5 ale po paru metrach dochodzimy do wniosku, ze nie ma szans, wiec wracamy do murowanca ta sama droga.
gdy dochodzimy do murowanca. jest juz pozno, wiec wracam szlakiem dojazdowym. zapada mrok, niebo jest totalnie zachmurzone. gdybym nie mial czolowki to bym sie na tej szerokiej drodze zgubil. w kazdym badz razie, godzine ide samiutki przez ciemny las. brrr...
na dole lapie stopa i wracam do krakowa pksem.
swietna wycieczka w milym towarzystwie. gdybysmy jednak zeszli na druga strone to bylaby idealna.
Trasa nr. 3 Tatry
kuznice
boczan
murowaniec
czarny staw gasienicowy
kozia dolinka
zadni granat
posredni granat
zadni granat
kozia dolinka
murowaniec
kuznice
postanawiam zerwac ze schematem. tym razem ide przez boczan. jest bezwietrznie, zachmurzenie calkowite ale mam nadzieje, ze bedzie fajnie.
ludzi nie ma za duzo i dalej te chmury.
kurcze przy skrzyzowaniu szlakow w koziej dolince mam maly problem. okazuje sie, ze ludzie, ktorzy przetarli szlak ida sie wspinac i zaden szlak turystyczny nie jest przetarty, a ja nimi nigdy nie szedlem. poza tym dopiero co wyszedlem ponad chmury i widok jest niesamowity. decyduje sie wyjsc na zadni granat i byla to swietna decyzja. wejscie strasznie oglodzone, nawet raz sie poslizgnalem i zawislem na czekanie. ufff, byl dobrze wbity.
widoki niesamowite. masakra, nie wiem na czym zawiesic oko.
ide dalej posredni granat, pozniej w strone skrajnego, ale zaczyna byc ciezko, a mysl o tym, ze bede musial znowu torowac szlak, ktorym nigdy nie szedlem (szlak zolty), ostatecznie odbiera mi odwage i sily.
jednak zejscie zielonym nie nastraja mnie tez pozytywnie. dostaje jednak nagrode.
wspinacze trzaskaja.
wracam wpelni usatysfakcjonowany przez jaworzynke do kuznic.
trasa rewelacyjna. niesamowity widok, sporo machania czekanem.
Trasa nr. 4 Mala Fatra
davidkovci
dolne diery
nove diery
horne diery
sedlo medzirozsutce
vel'ky rozsutec
sedlo medziholie
stefanova
dolne diery
davidkovci
kumpel chcial gdzies sie przejsc w gory, wiec go namowilem na fatre. probowalem wymyslic trase. kupilem mape, siadlem na korytarzu na instytucie. podszedl do mnie moj cwiczeniowiec i polecil mi wyjscie na wielkiego rozsutca przez diery. naprawde jestem mu bardzo wdzieczny bo trasa byla rewelacyjna.
wstaje za pietnascie czwarta. pociag do bielska i spotykam sie z krzyskiem. zasuwamy tico na slowacje. parking, szybkie przygotowania, jakis koles rzyga na ulicy.
obwieszeni sprzetem idziemy przez diery. poprostu kraina lodu, wodospady, troche problemow z poruszaniem ale i tak nam sie nie chce wkladac rakow zeby przejsc dwa metry. laduje w wodzie. dobrze, ze mialem stuptuty.
wychodzimy z lasu. piekna pogoda, zadnej chmury, nieprawdopodobne widoki, szczegolnie z przeleczy miedzy rozsytcami.
targamy na wielkiego. pod koniec zaczyna sie robic bardzo ciekawie. na szczycie przepiekne widoki. jestesmy juz pewni, ze schodzimy na druga strone. ze szczytu widac miejsce docelowe. wczesniej jeszcze wpisujemy sie do ksiazki wpisow.
szlak dosc ciezki, lancuchy, sciezka czasmi ciut oblodzona ale dajemy rade.
schodzimy do jakiejs wioski i znowu do dolnych dier. zaczyna robic sie ciemnawo.
totalnie usatysfakcjonowani wracamy do samochodu.
rewelacyjna wycieczka, przepiekna trasa, niesamowita pogoda. musze podziekowac mojemu cwiczeniowcowi za cenne rady.
teraz niestety miesiac wegetacji. sesja