Kaytek napisał(a):
Ale powiedz mi, czemu chcesz kogokolwiek karać, uczyć rozsądku, czy jak tam jeszcze to rozumujesz. Masz jakąś misję?
Czysty pragmatyzm. To ratowanie nie jest za darmo tylko z moich i Twoich podatków. Środki budżetowe zawsze są ograniczone (pamiętasz, żę mamy deficyt na poziomie dziesiątków miliardów pln?). Uważam, że środki można lepiej wydać niż sponsorując niektórym przelot śmigłowcem, tylko dlatego, że wbrew zaleceniom TOPR/TPN polezli np w zimie na Rysy, przy fatalnych warunkach.
Cytuj:
Chcesz na siłę uszczęśliwiać TOPR który nie chce uszczęśliwiania,
Doceniając rolę TOPR w tym co robi i z całym szacunkiem, TOPR tutaj nie jest w pełni obiektywni. Tak todziała na całym świecie, że służby zdrowia, ratownictow, straże pożarne wolą być sponsorowane z budżetu państwa. Ubezpieczyciel zacznie im patrzeć na ręce, ograniczy możliwość budowania się.
Cytuj:
chcesz unieszczęśliwiać ludzi którzy i tak zazwyczaj dostali już nauczkę?
Skąd ta pewnosć, że dostali nauczkę? Chyba, że mówisz o tych, którzy nie przeżyli. Tu nie chodzi o to by ci którzy przyczynili się do własnego nieszczęścia poniesli konsekwencje,a le głownie o to by na ich przypadku budowac świadomość kolejnych, których bedzie coraz więcej. Tak to po prostu działa: Jeżeli jeden pójdzie bez przygotowania i bez raków po lodzie i go uratują, zwiozą śmigłowcem, to na jego miejsce w kolejnych latach pojawi się dziesięciu innych. Taka jest natura ludzka, że albo czujemy konsekwencje tego co robimy, albo pozwalamy sobie na coraz więcej.
Cytuj:
Masz do tego jakikolwiek mandat?
Tak, mam mandat do własynch poglądów. A Tobie ktoś go zabrał?
.
Cytuj:
Jeszcze raz podkreślam, tu nie chodzi o kasę, o jakieś durne nauczki i połajanki tylko o ratowanie życia.
Zastosuej Twój argument: dlaczego koniecznie chcesz kogoś ratować za swoją, moją i innych kasę, chociaż ten ktoś nie tylko nie troszczy się o swoje finanse, ale nawet o swoje życie nie dba idąc w góry w fatalnych warunkach, bez wyposażenia i przygotowania? Czy czasami ratujac go za nasze pieniące nie uszczęśliwiamy go na siłę?
. By nei było nieporozumień: mówie o egzekwowaniu pieniędzy w skrajnie karygodnych przypadkach.
Cytuj:
Skąd przeświadczenie, że znasz się na tym wszystkim lepiej niż inni, lepiej nawet niż sami ludzie z TOPRU?
O tym już pisałeś. Ludzie z TOPR znają się na ratowaniu. Czy oby na szerszym kontekście? Napisze brutalnie:
tak czysto po ludzku: czy taki szef TOPR wolałby by w tym roku było powiedzmy 100 wypadków a za 5 lat tylko 10 na rok, czy tez wolałby by za 5 lat było ich 200? Z wszelkimi konsekwencjami tego: jak ilość wypadków spadnie to będzie miał 10 razy mniejszy budżet, mniej ludzi. Jak wzrośnie to na odwrót.
Podobno w niektórych krajach Azji lekarzowi nie płaci się za to by cię leczył, tylko za to, że jesteś zdrowy.
Czy gdyby TOPR-owi postawić zadanie inaczej: będziemy wam płacić tyle i tyle, macie prawne możliwości takie i takie uregulowac zasady poruszania się, pod warunkiem, ze ilość wypadków bedzie spadała. Czy sądzisz, że TOPR
nagle nie zmieniłby swojego podejścia do zagadnienia? Bardzo byś się zdziwił.
Pamiętaj, że TOPR nei jest jedynym ratownictwem górskim, aie w Tatrach ani w Europie/świecie i są różne modele, i nie ma jednej świętej, racji.
Cytuj:
Zajmij się swoimi sprawami i ciesz się, że do czegoś nie musisz dopłacać.
Rozumiem, że Ci nerwy puszczają, z powodu braku argumentów, bo nie potrafisz uzasadnić w czym moja propozycja jest niedobra - tzn możliwość egzekwowania płatności za akcje ratowniczą w przypadkach skrajnej głupoty ludzkiej. Może Ty nie płacisz podatków, ja płace i dopłacam. Poza tym, pamiętaj, że ludzie w TOPR też mają podzielony pogląd na ten temat. JK to nie cały TOPR, a czasy i naczelnicy też się zmieniają...
Cytuj:
Edit: a z tym ryzykiem powyżej 1000 m to już żeś pojechał po całości... Skąd też takie mądrości wziąłeś?
Widzisz, wszystko jest obarczone ryzykiem: nawet wychodzenie z domu czy też siedzenie w tym domu. Inną sprawą jest miara tego ryzyka. 1000 metrów jest umowną granicą, ale znajduje odzwierciedlenie w aktach prawnych. Z grubsza chodzi o to, że wycieczki górskie (zorganizowane grupy) odbywane na terenie, położonym powyżej 1000 m n.p.m., bądź na terenie parków narodowych lub rezerwatów przyrody mogą być prowadzone jedynie przez osoby posiadające uprawnienia górskiego przewodnika turystycznego.
Oczywiście może z Twoim doświadczeniem 1100 metrów żadne ryzyko, ale dla ogółu mieszczuchów, już jest inaczej. Skąd ta skala skręceń nóg i drobnych wypadków na prostych szlakach, nawet dojściowych do schronisk?
Albo nagłego objawienia się chorób cywilizacyjnych i np zawały serca?
Zauwaz, ze "przez przypadek" magiczne 1000 m npm w Tatrach PL pokonujesz w "okolicach wejścia" na teren TPN
.