Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest Pt lis 22, 2024 1:18 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 47 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł: Miongusz
PostNapisane: Pn paź 11, 2021 7:45 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N sie 25, 2013 10:23 am
Posty: 1511
Witam wszystkich bardzo serdecznie,

na forum ostatnio trochę posucha. Ba, powiedzieć, że forum czasy świetności ma już za sobą to nic nie powiedzieć. Mam wrażenie, być może mylne, że relacje tatrzańskie wrzuca ostatnio jedynie Krzysztof z Krakowa, Tatromaniak Dwa Cztery, Damian Siedemdziesiąty Ósmy (choć ostatnio trochę się chyba opuścił), czasem może sprocket, jak akurat poczuje zew społecznika i wybierze się w najpiękniejsze góry w Polsce by fejsbukowicze – obrońcy zwierząt mogli dać upust swoim emocjom (ponoć to dobre dla psychiki, niech się wyżywają).

A i jeszcze kefir Orlą niedawno opisywał.

(Teraz to się obawiam czy kogoś nie pominąłem, jakby co to bardzo przepraszam i zapraszam na piwo w bliżej nieokreślonej przyszłości.)

Jestem wprawdzie forumowiczem dopiero od 8 lat, ale co tam. Uznałem, że i tak jest to dobry moment, żeby już teraz napisać pierwszą relację – nikt nie przeczyta, nikt mnie nie opierdoniczy.

Przechodząc do rzeczy – jako że w sobotę (9 października) zapowiadana była ładna pogoda, a i warunki rodzinno – osobiste sprzyjały (drugą sobotę z rzędu!) postanowiłem wybrać się w Tatry na wycieczkę biegowo - trekkingową. Wstałem trochę przed 9tą, poogarniałem się, spakowałem i ok. 10tej ruszyłem. Niestety okazało się, że nie tylko ja wpadłem na pomysł, by ruszyć w kierunku tatrzańskim, przez co droga w pierwszą stronę zajęła mi trochę więcej czasu niż myślałem.

(No dobra, wiedziałem, że tak będzie. Zawsze jak stoję w tym jeb.tnym korku to powtarzam sobie, że następnym razem to już na pewno jadę w nocy, jak cywilizowany człowiek. A i tak zawsze wychodzi podobnie.)

Na Palenicy miejsc już nie było, autko zaparkowałem gdzieś pomiędzy Łysą a Palenicą (wyszło coś ok. 0,7km od Palenicy). Wydawać by się mogło, że godzina 13.15 w piękny, słoneczny (choć październikowy) dzień to idealna pora aby rozpocząć górską wycieczkę. Otóż okazuje się, że niekoniecznie, ale o tym później.

Jakieś 50 min i 3 wyprzedzone furmanki później przeciskałem się już wśród ludzi tłumnie zgromadzonych nad najpiękniejszym polskim jeziorem. Zaznaczę w tym miejscu może, że ogólnie nie do końca przemawia do mnie ostatnia moda na podkreślanie kto w jakim tam czasie pokonał daną trasę (często w formacie „car to car” i oczywiście bez możliwości szerszej weryfikacji). Jak jesteś taki mocny to jest masa biegów górskich, tam można się sprawdzić, wykazać (a częściej to zostać sprowadzonym na ziemię). W relacji natomiast podaję czasy, żeby bardziej uplastycznić przebieg wycieczki, zresztą 50 min na ok. 8,5 km (do Palenicy też musiałem jeszcze kawałek dobiec) to średnie tempo w okolicy 6 min/km, więc nawet biorąc pod uwagę, że jest tam trochę pod górkę, to i tak nic szczególnego.

Na Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem docieram po nieco ponad 2h od wyjścia z auta. Nie cisnę specjalnie mocno, jest trochę oblodzeń na trasie, trzeba uważać. Po drodze spotykam adminkę fejsbukowego profilu „Aktualne warunki w górach” i pozdrawiam ją serdecznie. Nie ja pierwszy w tym dniu zapewne, ale cóż, taki już los celebrytów, trzeba się przyzwyczaić do rozpoznawalności. Ludzie mówią, że stosuje ona cenzurę, banuje za „hejt” i „lajkowanie hejtu”, ale to nieprawda. Posiadam na to twardy dowód anegdotyczny - mnie nigdy nie zbanowała (w przeciwieństwie do naszych rodzimych lekarskich celebrytów, ale to temat na inną dyskusję).

Na przełęczy wita mnie piękne słońce, które będzie mi już towarzyszyć przez najbliższych parę godzin. Nie zatrzymuję się długo i ruszam na Drogę po Głazach. Drogę znam, z głazami jak wiadomo niewiele ma ona wspólnego, względnie szybko docieram w okolice partii podszczytowych, a następnie wchodzę na szczyt. Z samochodu droga zajęła mi około 3h 15min, spod Chłopka troszkę ponad godzinkę. Na szczycie jestem sam, późne wyjścia jak wiadomo mają swoje plusy dodatnie i ujemne. Ten jest dodatni.

Widoki całkiem, całkiem.

1.
Obrazek

2.
Obrazek

Jest i pucha kranka, pierwszy raz mam okazję ją zobaczyć na żywo. Robi wrażenie, waży chyba z 5kg albo i więcej. Ostatni raz na Mięguszu byłem w 2014, a wtedy jeszcze termosu nie było.

3.
Obrazek

4.
Obrazek

Ujemnym plusem samotności na szczycie jest natomiast trudność w robieniu sobie zdjęć. W sumie mogłem sobie ustawić w komórce samowyzwalacz, ale jakoś kompletnie zapomniałem o tej opcji. Trzaskam zatem tzw. „selfiki” jak to młodzież (do której również i ja się oczywiście zaliczam) mówi.

Jestem w kasku i buffie, więc i tak nikt mnie nie rozpozna.

5.
Obrazek

Po dłuższej posiadówie na szczycie rozpoczynam schodzenie. Nie na długo, bo już po krótkiej chwili łapie mnie Pan Mnich z towarzystwem w kąpieli morskiej – wypada się zatrzymać i uwiecznić ten moment.

6.
Obrazek

Trochę się chyba już rozkojarzam, może za łatwo mi idzie, dostrzegam jakieś 10 metrów niżej jakąś osobę zmierzającą w kierunku szczytu, więc niejako machinalnie przyjmuję, że tamtędy prowadzi właściwa droga. Rozpoczynam zejście terenem jakby trochę trudniejszym niż wariant wejściowy i dopiero wtedy łapię kontakt werbalny z turystą podchodzącym pod szczyt. Okazuje się, że pomylił drogę, idzie jak puszcza (a puszcza słabo) i pyta mnie, czy da radę tamtędy. Sam uświadamiam sobie wtedy, że złażę nie tędy, którędy trzeba i szybko przekazuję mu, że może i by dało radę, ale chyba jednak warto zawrócić i spróbować inaczej. Wziął chyba moje słowa trochę za bardzo dosłownie, bo spotykamy się ponownie (również i z jego kolegą, z którym szedł razem) już tuż nad Mięguszowieckim Balkonem. Myślałem, że będę ostatni na szczycie przed zmrokiem, a tutaj proszę, jednak niespodzianka.

Dotarcie na Hińczową Przełęcz również nie dostarcza większych trudności, natomiast – w przeciwieństwie do DpG – tutaj już troszkę rzeźbienia było. Niestety nie udało mi się odnaleźć wariantu, który miałem w pamięci, a który mam wrażenie jest optymalny i szło się nim jak po sznurku. Pamiętam, ze prowadził on w pewnym momencie przez przewinięcie po stronie Morskiego Oka. Tuż za płytowym trawersem uderzyłem lekko w górę, ale to chyba nie było to miejsce. Potem już tego przewinięcia nie udało mi się odnaleźć. W każdym razie tragedii nie było, droga ze szczytu na Hińczową Przełęcz zajęła mi 50 min.

Na Hińczowej robię kilka fotek, warunki akurat sprzyjają.

Jedzie człowiek w góry, a tam morze.

7.
Obrazek

No i przyznajcie sami – czyż on nie jest piękny?

8.
Obrazek

Zastanawiam się czy by jeszcze nie podskoczyć na Cubrynę, żeby złapać tam kończący się dzień, ale coś mi zaczyna podpowiadać, że jest już trochę późno. Kto wie czy Hińczowy Żleb nie jest oblodzony, jeszcze nie przyuważę jakiejś lukrowej polewki... Może jednak warto spróbować zejść jak najdalej bez wyciągania czołówki. Tym bardziej, że jest to jednak teren pozaszlakowy, a ja do dzisiejszego wyjścia nie przygotowywałem się w ogóle, licząc na to, że drogę mam zapisaną w pamięci. Tak, drogę na Hińczową Przełęcz przez Galerie Cubryńskie przechodziłem nie raz, nie dwa i nigdy nie miałem na niej najmniejszych problemów orientacyjnych.

Ruszam zatem w dół. Sam żleb - bez historii. Jakieś drobne oblodzenia może i były, ale bez problemu do ominięcia.

Schodzę Wielką Galerią i zaczyna się robić ciemno. Nawet nie tyle dlatego, że zwyczajnie zapada zmrok (chociaż to też), ale po prostu wchodzę w takie mleko, że droga przestaje być widoczna. Na szczęście jest dobrze okopczykowana, znajduję odbicie w dół i schodzę w kierunku Małej Galerii. Tutaj jednak zaczyna się robić naprawdę wesoło. Mleko robi się tak gęste, że zaczynam kompletnie tracić orientację w terenie, widoczność spada do kilku metrów, a momentami jeszcze bardziej - tak że widzę niewiele ponad czubek własnego nosa. Idę w kierunku czegoś, co wydaje się być kopczykiem, po czym okazuje się, że wcale nim nie jest. Próbuję wrócić do miejsca, z którego ruszyłem do „kopczyka” i nie potrafię tego miejsca odnaleźć. Zaczynam błądzić, pomaga mi kompas w zegarku. Jakoś udaje się wrócić na ścieżkę, ale nie do końca jestem pewien czy to ta właściwa. Idę coś jakby za wysoko, bez przekonania, teren sprawia wrażenie kompletnie nieznanego. Parę razy ścieżkę gubię, potem na nią wracam. Pamiętałem, że wychodząc z Małej Galerii robi się niewielkie podejście, ale coś mi się to podejście nie podoba, jest jakby za długie... Po chwili uświadamiam sobie, że dotarłem na jakiś płaskowyż. Rozglądam się dookoła – fajnie byłoby zobaczyć Mnicha albo jego Zadniego kolegę, ale kurna, jakoś się wszyscy przede mną pochowali. Czołówka niewiele pomaga, a momentami mam nawet wrażenie, że w takich warunkach to raczej przeszkadza.

Tak czy inaczej doszedłem w tym momencie do dwóch wniosków: 1) skoro płaskowyż, to pewnie muszę być na Mnichowej Kopie (wniosek prawidłowy), 2) skoro jestem na Mnichowej Kopie to jako, że jest to „kopa” a zatem formacja o kształcie co do zasady łagodnym, jest spora szansa na to, że z niej zejdę po prostu ładując „jak puszcza” (wniosek błędny). Polazłem trochę na pałę w kierunku zachodnim, dotarłem do miejsc niespecjalnie obiecujących (w sumie to nawet nie wiem, ale mam wrażenie, że powinna być chyba w miarę prosta możliwość zejścia z Mnichowej Kopy na zachód? Przedwczoraj po prostu założyłem sobie, że nie będę podejmować zbędnego ryzyka w warunkach ograniczonej widoczności, więc i nawet specjalnie nie próbowałem).

Wprawdzie w międzyczasie zaczęły się robić przejaśnienia takie, że i Mnichy się na parę sekund ukazywały, ale wiele to w mojej sytuacji nie zmieniało - tak mi się przynajmniej wtedy wydawało. Zawróciłem, zdając sobie sprawę, że jednak lepszym rozwiązaniem będzie powrót w kierunku wschodnim. No a że pojawiła się możliwość połączenia kierunku wschodniego z północnym, bo zauważyłem jakieś quasi-zejście po trawkach, to postanowiłem z niej skorzystać. Niestety, to nie był dobry wybór, co uświadomiłem sobie w momencie pierwszego ujazdu. Jakoś się wyratowałem, ale zrobiło mi się wtedy już naprawdę ciepło. Na dokładkę jeszcze chwilę potem straciłem równowagę na oblodzonym kamieniu podczas jakiegoś nieciekawego trawersu i znowu lekko ujechałem, co dodatkowo obniżyło już i tak nie za wysokie morale.

Dobra, oberwałem, ale pruję dalej. Porzucam myśli o zejściu na wprost i wracam do góry, zastanawiając się nawet przez moment czy nie warto zadzwonić do TOPR. Nie po to rzecz jasna, żeby mnie ściągali z Mnichowej Kopy, ale zwyczajnie po to, żeby może dali jakieś wskazówki gdzie się kierować, w końcu to teren bardzo popularny. Na pewno dużo to lepsze niż haniebne i kretyńskie ubicie się w takim terenie. Szybko jednak przychodzi otrzeźwienie - spokojnie, jest jeszcze wczesna godzina, widoczność zaczyna się delikatnie poprawiać, przecież spokojnie mogę sobie pozwiedzać tę Kopę jeszcze długo bez ryzykowania tyłka na jakichś p.... trawkach.

Tak w ogóle to oglądałem sobie dzisiaj tę Mnichową Kopę na zdjęciach i sam już nie wiem. Coś czuję, że gdy tam wrócę w warunkach dobrej widoczności to się będę sam z siebie śmiał. Faktycznie wygląda tak, jakby można było sobie na nią wejść z którejkolwiek strony bez większych trudności. Czy to tylko pozory, czy ja już przedwczoraj chwilowo na skutek braku widoczności kompletnie ogłupiałem (dopuszczam również możliwość, że nie tyle wtedy ogłupiałem, ile podtrzymałem stan głupoty utrzymujący się permanentnie – w odniesieniu do którego stosuję jednak mechanizm wyparcia), czy też miałem jakiegoś pecha, że się pchałem ciągle w stromizny?

Nie wiem. Wiem natomiast tyle, że po wylezieniu na górę tym razem skierowałem się tam, skąd przyszedłem - na wschód. Idę sobie, idę, patrzę... Ścieżka. No nie może być. Schodzę nią i ewidentnie zmierzam w kierunku Mnicha. Nosz jprdl, dlaczego nie szukałem jej od razu w tym miejscu, tylko eksplorowałem tę Kopę przez 40 min? Teraz łatwo mi się pisze, ale przedwczoraj to nawet miałem wątpliwości czy aby na pewno jest to Mnichowa Kopa. Poza tym ubzdurałem sobie, że jeżeli zawrócę to znowu wyląduję na tej ścieżce z której przybyłem, więc nic mi to nie da. Heh...

Tak wyglądał zapis GPS z mojego błądzenia po Mnichowej Kopie. Wygląda trochę tak jakbym po prostu poszedł sobie na zachód, po czym powrócił na właściwą drogę i się już jej trzymał. Cóż, może na zapisie tak to wygląda...

9.
Obrazek

Przy Mnichu zatrzymuję się na moment, zjadam coś, spokojnie schodzę. Tutaj to już wiem, że nie muszę szukać ścieżki i kopczyków tylko mogę leźć jak puszcza. No i tak lezę, pakując się w jakieś oblodzenia, które decyduję się obejść bokiem, robiąc – patrząc po zapisie GPS – jakąś mało logiczną pętlę. Ale co tam, teraz to już za chwilę i tak będę na szlaku.

Najkrótszą drogą między dwoma punktami jest linia prosta.

10.
Obrazek

Na ceprostradzie schodzę spokojnie, mimo że jest to naprawdę fajna trasa do biegania, coś nie mam ochoty. Dopiero od Morskiego Oka zbiegam; zazwyczaj ten odcinek do Palenicy spokojnym tempem zajmuje mi jakieś trzydzieści parę minut, tak było też i tym razem („trzydzieści parę” obejmuje dość szeroki wachlarz możliwości, o czym wie doskonale każdy biegacz dystansu 10-kilometrowego ;-) ).

Powrót autkiem do domu tym razem zajmuje jakieś 2h z minutami, tak to można jeździć w góry.
I to by było na tyle, koniec kolejnego odcinka moich przygodokompromitacji.


No i ok, reasumując – czy popełniłem jakieś błędy? :eye:

Trzymając się zasady „od ogółu do szczegółu” w pierwszej kolejności należy stwierdzić, że przede wszystkim zlekceważyłem sobie trasę. I to nie tylko w tym konkretnym przypadku, w podobny sposób niestety lekceważę sobie Tatry od dłuższego czasu nie dochowując należytej staranności podczas przygotowań do podobnych wycieczek. Bo i była to wycieczka, jakich urobiłem już wiele i chyba za łatwo przyzwyczaiłem się, że zawsze wszystko idzie szybko, gładko i bezproblemowo.

Co do szczegółów – oczywiście najważniejszym problemem jest zbyt wolne tempo. Gdybym Mięgusza urobił w 2h z Palenicy to spokojnie bym zdążył zejść do szlaku przed zmrokiem. Jest to kwestia nad którą koniecznie należy popracować.

A może i jednak niekoniecznie tylko nad tym.


Pytacie w listach – skąd ten tytuł relacji? Odpowiadam zatem.

Jeżeli ktoś ma małe dzieci (albo miał – dzieciaki szybko rosną) to wie doskonale, że uwielbiają one przekręcać różne nazwy. Ot np. zdarza się, że hipopotam to „hipopopo”, słoń to „sioń”, ryba to „lipa” itp. Podobnie z nazwami gór. Cóż, jak tak błądziłem sobie po tej Mnichowej Kopie, w zasadzie od momentu kiedy zacząłem ujeżdżać na trawkach, to różne myśli i obrazy przychodziły mi do głowy. Nie chcę specjalnie się wdawać w szczegóły, pewnie łatwo jest się domyślić.

W sumie może nie trwało to długo, dość szybko udało się ogarnąć i przejść do trybu „zadaniowego”.
Ale wystarczyło.

Tak sobie teraz myślę, że może potrzebowałem takiego kuksańca ostrzegawczego. Czasem taki się przydaje - niby człowiek wie, co w życiu jest naprawdę ważne, ale jednak nie zawsze o tym do końca pamięta.

Ja już teraz pamiętam.


Dziękuję za uwagę.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Miongusz
PostNapisane: Pn paź 11, 2021 10:25 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt kwi 12, 2011 7:46 am
Posty: 2267
Wow, co za relacja!
Naprawdę pierwsza? Świetny debiut na forum ;)

W każdym górskim skillu jesteś kilka poziomów przede mną, więc nawet nie umiem ocenić co tam poszło nie tak, ale czytało się fajnie.
Jedną radę mam, spraw sobie górskiego psa, który mógłby iść przodem i sprawdzać, czy nie jest za trudno, u mnie się to sprawdza ;)

Człowiek najpierw jest młody, głupi i ratuje go szczęście... potem nabiera doświadczenia, ale może zgubić go rutyna... jak przetrwa to wszystko i jest już naprawdę mądry, to okazuje się, że jest stary.

_________________
SPROCKET
viewtopic.php?f=11&t=17068


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Miongusz
PostNapisane: Pn paź 11, 2021 11:19 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1513
Lokalizacja: W-wa
Świetna relacja, nie leń się :wink: pisz kolejne.

_________________
Nutko moja
https://www.youtube.com/@CarpathianMusicWorld/playlists


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Miongusz
PostNapisane: Wt paź 12, 2021 10:01 am 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt wrz 17, 2010 11:49 am
Posty: 1146
Lokalizacja: dokąd
Rambubu napisał(a):
No i ok, reasumując – czy popełniłem jakieś błędy? :eye:

Zasadniczy: za późno wyszedłeś :P

Wiem wiem, są plusy dodatnie i plusy ujemne, zwolennicy wychodzenia w nocy i wracania w nocy ;). Ja akurat mam o tyle łatwiej, że o 6-tej to wstaję nawet w weekend, więc aby wyjść w góry jeszcze wcześniej to dla mnie nie problem. A poza tym po prostu lubię poranki a nawet chwile przed świtem. W każdym razie mimo wszystko uważam, że perspektywa "zapasu dnia" zawsze jednak lepiej działa na psychikę ... i nawet, gdy się znajdziemy w jakieś d., to jednak świadomość, że jest jeszcze kawał dnia jakoś podnosi na duchu, a gdy się człowiek podświadomie zaczyna spieszyć, bo za chwile noc, to ruchy i decyzje robią się jakby bardziej nerwowe ...

A błądzenie we mgle doskonale rozumiem i znam ten stan, że człowiek niby wie, gdzie jest, a kręci się w kółko. Ja miałam już kiedyś wizję nocowania w T.Zach. pod Wołowcem, bo chociaż byłam tam ze sto razy, to gdy widoczność spadła do metra a wokół było biało bo dodatkowo leżał śnieg, to okazało się, że w dół to jest w każdą stronę, tylko która ta właściwa - cholera wie ;)

A relacja fajna, i fajnie, że Tobie (jeszcze) pisać się chce - mi dawno się nie chce i nie zamierzam z tym walczyć ;)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Miongusz
PostNapisane: Wt paź 12, 2021 1:34 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 18, 2009 11:04 am
Posty: 10410
Lokalizacja: miasto100mostów
Przejrzałem na razie po łebkach ale na pewno przeczytam całość. Super że napisałeś. Ja mam 2 relacje do napisania i nie wiem jak to zrobić i kiedy. Kiedyś w pracy relacje pisałem. Teraz nie mam nawet czasu przeczytać tych zamieszczanych.
A co do samego błądzenia - w jednej z moich relacji jest bardzo ciekawa solowa wycieczka na jeden z tatrzańskich szczytów, kiedy to wracając "po śladach" w pewnym momencie straciłem zupełnie orientację i zgubiłem się idąc ścieżką, którą kilkadziesiąt minut wcześniej podążałem do góry. I to wszystko... w idealnej pogodzie. Jak sobie wyobrażę co by było w zachmurzeniu...
Także dokładnie sobie wyobraziłem Twój stan podczas tego motania się po mnichowej Kopie.

_________________
'Tatusiu, zostań w samochodzie, a my zobaczymy gdzie zaczyna się nasz szlak.'


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Miongusz
PostNapisane: Wt paź 12, 2021 10:52 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N sie 25, 2013 10:23 am
Posty: 1511
Dziękuję za miłe komentarze - jednak ktoś przeczytał, czym jestem zaskoczony niemal tak jak faktem, że pogubiłem się na autostradzie przez Galerie Cubryńskie :wink:

sprocket73 napisał(a):
Naprawdę pierwsza?


Tak. Parę lat temu miałem nawet pomysł na pierwszą relację - miała to być taka relacja łączona, opis moich subiektywnych doświadczeń z kilku "jedynkowych" (z fragmentami za II) dróg na Łomnicę (miałem wtedy trochę fioła na jej punkcie). No ale ostatecznie nic z tego nie wyszło.

sprocket73 napisał(a):
W każdym górskim skillu jesteś kilka poziomów przede mną


A skąd. Jedynym pasmem, w którym być może coś tam się orientuję (i to bardzo "być może") są Tatry, przez wiele lat stanowiły dla mnie jedyne góry warte zainteresowania. No może też trochę w Beskidzie Śląskim, Małym i Żywieckim (robię tam wycieczki biegowe, a moi rodzice mieszkają w Bielsku). Ty masz wiedzę i doświadczenie znacznie szersze, nie tylko z ww. pasm, ale i wielu innych. Plus np. wielodniowe przejścia typu GSB, jakich ja nigdy się nie podejmowałem.


anke napisał(a):
nie leń się


Zapewniam, że o lenistwie u mnie nie ma mowy. Koniecznością jest dokonywanie wręcz dramatycznych wyborów - np. w związku z wycieczką na Mięgusza zmuszony byłem do rezygnacji z oglądania meczu Polska - San Marino :eye:


saxifraga napisał(a):
Zasadniczy: za późno wyszedłeś


Tak, to jakby - na pierwszy rzut oka - wydaje się bezsporne. Natomiast... Gdybym wyszedł wcześniej (o czym myślałem) to po prostu wycieczka byłaby dłuższa, na pewno chciałbym wykorzystać ten dzień do końca. Poza naturalnie się nasuwającą Cubryną (ostatni raz byłem na niej 7 czy 8 lat temu) myślałem też o podskoczeniu na Koprowy schodząc do Doliny Hińczowej Wielką Mięguszowiecką Ławką - wskutek czego poznałbym nową - ponoć najłatwiejszą - drogę na MSW. W zasadzie to na DpG i tak schodzi się dość nisko tą Ławką, więc wiele nowego bym nie zobaczył, ale jednak nigdy tamtędy do samej Hińczowej nie schodziłem. Zawsze byłaby to jakaś nowa "droga" do kolekcji. A i z Koprowego widoki piękne.

saxifraga napisał(a):
Ja akurat mam o tyle łatwiej, że o 6-tej to wstaję nawet w weekend, więc aby wyjść w góry jeszcze wcześniej to dla mnie nie problem. A poza tym po prostu lubię poranki a nawet chwile przed świtem.


Też uwielbiam tę porę dnia, czarny blues o 4 nad ranem - niezależnie od tego czy dzień wtedy kończę czy zaczynam. Jednak w ostatnim czasie w weekendy próbuję nadrabiać niedospanie z tygodnia - mam niestety problemy z bezsennością, często budzę się w środku nocy i nie mogę zasnąć. Albo w ogóle nie potrafię zasnąć już od razu po położeniu się. Potem w ciągu dnia funkcjonuję trochę jak zombie. Dlatego z sobót i niedziel próbuję wycisnąć w tym zakresie maksa - tak żeby zachować jakąś higienę psychofizyczną.


Krabul napisał(a):
Ja mam 2 relacje do napisania i nie wiem jak to zrobić i kiedy


Faktycznie zajmuje to trochę czasu, a człowiek i tak nie odda wszystkiego, co chciałby przekazać. Na pewno jest to fajna pamiątka na kiedyś tam, bo jednak pamięć jest ulotna. Najbardziej denerwująca była zabawa ze zdjęciami, ale może przy pisaniu kolejnych relacji człowiek już ma opracowane pewne patenty i idzie to szybciej.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Miongusz
PostNapisane: Śr paź 13, 2021 8:46 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Cz paź 22, 2015 5:17 pm
Posty: 2496
Lokalizacja: Poznań
Rambubu napisał(a):
- jednak ktoś przeczytał, czym jestem zaskoczony
Zapewniam Cię że przeczytało relację więcej osób niż myślisz. Ja np. przeczytałam dokładnie a zdjęcia obejrzałam nawet kilka razy. Nie komentuję, bo to nie mój poziom :D . Nigdy nie byłam i nie pójdę na MSW ani na Cubrynę. Kiedyś miałam ochotę wejść na MPpCh od Hińczowego Stawu, ale zrezygnowałam w połowie drogi.
Nie biegam też, a więc Twoje czasy przejścia to dla mnie abstrakcja. Ja to raczej tak szwędam się powoli.
Ale jestem pełna uznania dla wszystkich, którym się chce wstać wcześniej czy później i pojechać na jeden dzień w Tatry. Dla mnie to też nieosiągalne, bo za daleko (około 550km w jedna stronę).


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Miongusz
PostNapisane: Śr paź 13, 2021 9:08 am 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt wrz 17, 2010 11:49 am
Posty: 1146
Lokalizacja: dokąd
Rambubu napisał(a):
saxifraga napisał(a):
Zasadniczy: za późno wyszedłeś
Tak, to jakby - na pierwszy rzut oka - wydaje się bezsporne. Natomiast... Gdybym wyszedł wcześniej (o czym myślałem) to po prostu wycieczka byłaby dłuższa, na pewno chciałbym wykorzystać ten dzień do końca.

No właśnie, ja tego problemu nie mam, tzn. nie mam imperatywu wykorzystywania dnia na maksa, uważam, że jeśli w godzinach np. 6-14 zrobię dużo (i znacznie więcej, niż tzw. przeciętny turysta), to przez drugą część dnia mogę z czystym sumieniem siedzieć i patrzeć na chmury, nie mam z tym problemu ;).

Ja też nie najlepiej śpię (choć ostatnio lepiej, niż kiedyś) i nie zasypiam niestety od razu a nawet zasypianie jest to dla mnie pewien stres (czy aby uda się w miarę szybko itp). Ale gdy zachowuję rytm wczesnego i bardzo wczesnego wstawania to jest ok. Inna sprawa, że wstać później niż 7.30 to po prostu nie umiem ...

e_l napisał(a):
Nigdy nie byłam i nie pójdę na MSW ani na Cubrynę. Kiedyś miałam ochotę wejść na MPpCh od Hińczowego Stawu, ale zrezygnowałam w połowie drogi.
Ale jestem pełna uznania dla wszystkich, którym się chce wstać wcześniej czy później i pojechać na jeden dzień w Tatry. Dla mnie to też nieosiągalne, bo za daleko (około 550km w jedna stronę).

No ja też nie byłam i ciągle mam w planach, ale brak towarzysza, a okolice mało mi znane. Może w następnym sezonie odważę się jednak solo.
Ja zazdroszczę tym, którzy mogą wyskoczyć na jednodniówkę tatrzańską (choć fajnie jest po wycieczce spokojnie w górach posiedzieć), niestety w przypadku dojazdu z centrum każdy wyjazd wymaga nieco większej logistyki ... chętnie bym coś w tej kwestii zmieniła, ale mówię to od 10 lat i nic nie zmieniam ;).


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Miongusz
PostNapisane: Śr paź 13, 2021 8:09 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sie 26, 2013 7:31 am
Posty: 1616
Lokalizacja: Tarnow
Rambubu napisał(a):
(w sumie to nawet nie wiem, ale mam wrażenie, że powinna być chyba w miarę prosta możliwość zejścia z Mnichowej Kopy na zachód?


Rambubu napisał(a):
Coś czuję, że gdy tam wrócę w warunkach dobrej widoczności to się będę sam z siebie śmiał. Faktycznie wygląda tak, jakby można było sobie na nią wejść z którejkolwiek strony bez większych trudności.


Czy z każdej łatwo to nie jestem pewien, na pewno jakbyś poszedł dalej na zachód to doszedłbyś w końcu do szlaku na Wrota. Tam jak pamiętam, to trochę trzeba było lawirować między płytami w odszukaniu najłatwiejszej opcji.

_________________
flickr

------

"czekan, jak sama nazwa wskazuje - narzędzie do czekania"
Włodzimierz Firsoff
Taternik 1932 nr 3


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Miongusz
PostNapisane: Śr paź 13, 2021 10:24 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N sie 25, 2013 10:23 am
Posty: 1511
e_l napisał(a):
Nie komentuję, bo to nie mój poziom


Nie no, nie przesadzajmy. Nigdy nie widziałem sensu ani potrzeby rozpatrywania przygód tatrzańskich w kategoriach "poziomów", szczególnie w ramach działalności typowo amatorskiej. Tzn. wiem, że często tak jest, że ktoś wylezie na Mnicha przez Płytę i już postrzega się jako "taternika" z pogardą patrząc na tych wszystkich "turystów", słabeuszy i cieniasów. Niestety dotyczy to również osób cenionych i rozpoznawanych w środowisku, co widać było choćby na filmie, na którym jeden ze znanych instruktorów wspinania wciągał swoją córkę właśnie tą drogą na Mnicha.

Widać to rzecz jasna nie tylko w górach, pisać o tym można dużo. A czasem wystarczy spojrzeć na to z dystansu i może to wyglądać tak jak właściciel golfa 3 z wyższością spoglądający na właściciela poloneza (oczywiście z całym szacunkiem dla właścicieli ww. pojazdów), czyli po prostu nieco zabawnie.

Ludzie są różni, jeden jest lepszy w jednej rzeczy, inny w drugiej, co odnosi się oczywiście też i do aspektów górskich, których jest przecież cała masa. Niewykluczone przykładowo, że gdybyś była na moim miejscu wracając przez te Galerie Cubryńskie to udałoby Ci się zachować w tych warunkach spokój, chłodną głowę i nie zgubić drogi. A ja zgubiłem, więc wychodziłoby na to, że Twoja działalność górska to nie mój poziom ;-)

e_l napisał(a):
Kiedyś miałam ochotę wejść na MPpCh od Hińczowego Stawu, ale zrezygnowałam w połowie drogi.


Nie jestem wprawdzie pewny czy nie mylę Cię z kimś innym, ale chyba dla Ciebie generalnie wejście na MPpCh to temat trochę, hmmm.... traumatyczny? Nie chciałem tutaj użyć zbyt mocnego słowa, ale jeżeli dobrze kojarzę pewną sytuację, to chyba jednak jest to adekwatne wyrażenie.

W każdym razie myślę, że na Cubrynę spokojnie byś dała radę, to nie jest nic trudniejszego od tatrzańskich szlaków typu Orla. A w dobrych warunkach naprawdę ciężko jest się tam pogubić. MSW to może już troszkę bardziej skomplikowane zagadnienie, ale - jak to jeden z zasłużonych forumowiczów miał w swoim podpisie - "gdzie wola, tam droga" ;-)


saxifraga napisał(a):
No ja też nie byłam i ciągle mam w planach, ale brak towarzysza, a okolice mało mi znane. Może w następnym sezonie odważę się jednak solo.


Wiem, że bezpieczniej jest nie chodzić samemu, ale jest też sporo powodów, dla których cenię sobie chodzenie solo. No i na takich wycieczkach jak MSW, gdzie drogi uchodzą jednak za nieco skomplikowane orientacyjnie, wejście solo na pewno daje dużo większą satysfakcję niż wejście z kimś, kto już był i zna drogę.

No ale jakbyś w przyszłym sezonie była w Tatrach i wolała się wybrać na MSW w towarzystwie, to możesz dać znać, ja bardzo lubię ten masyw. Nie wiem wprawdzie czy akurat wtedy będę dyspozycyjny (czasem mam dłuższe okresy, że w ogóle w góry wyrwać się nie mogę) no i co istotne - czy bym wytrzymał Twoje tempo, ale zawsze można spróbować ;-)


lxix napisał(a):
Czy z każdej łatwo to nie jestem pewien, na pewno jakbyś poszedł dalej na zachód to doszedłbyś w końcu do szlaku na Wrota. Tam jak pamiętam, to trochę trzeba było lawirować między płytami w odszukaniu najłatwiejszej opcji.


Tak też wtedy myślałem, z GPSa mi wynika, że byłem już niemal w połowie drogi (w linii prostej) do szlaku na Wrota (patrząc od momentu, w którym zgubiłem ścieżkę). Pewnie gdybym tam dłużej posiedział to bym tak właśnie kombinował, przypuszczam, że byłoby mniej oblodzeń i śliskich trawek niż na wystawie typowo północnej.

Trochę to jeszcze siedzi we mnie, na razie wprawdzie mam inne plany (o ile w ogóle będę jechać w Tatry w najbliższym czasie), ale na pewno zamierzam niebawem wrócić w te okolice, żeby pooglądać to sobie na spokojnie.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Miongusz
PostNapisane: Cz paź 14, 2021 6:18 am 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt wrz 17, 2010 11:49 am
Posty: 1146
Lokalizacja: dokąd
Rambubu napisał(a):
Wiem, że bezpieczniej jest nie chodzić samemu, ale jest też sporo powodów, dla których cenię sobie chodzenie solo. No i na takich wycieczkach jak MSW, gdzie drogi uchodzą jednak za nieco skomplikowane orientacyjnie, wejście solo na pewno daje dużo większą satysfakcję niż wejście z kimś, kto już był i zna drogę.

Wiesz, to nie chodzi o to, bezpiecznie/niebezpiecznie. Dużo chodzę solo, bo lubię, ale chodzę w rejonach, które znam, bo po prostu chcę się gdzieś zapchać i później rzeźbić. Co nie oznacza, że nie kusi mnie solowa eksploracja rejonów mniej dla mnie oczywistych ;)
Pewnie, że się odezwę, gdybym się wybierała, ja w Tatry zawsze chętnie! :)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Miongusz
PostNapisane: Cz paź 14, 2021 11:24 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Cz paź 22, 2015 5:17 pm
Posty: 2496
Lokalizacja: Poznań
Rambubu napisał(a):
Nie no, nie przesadzajmy. Nigdy nie widziałem sensu ani potrzeby rozpatrywania przygód tatrzańskich w kategoriach "poziomów", szczególnie w ramach działalności typowo amatorskiej.
Ale to prawda. I ja nie mam z tym żadnych problemów :D .
Rambubu napisał(a):
Nie jestem wprawdzie pewny czy nie mylę Cię z kimś innym, ale chyba dla Ciebie generalnie wejście na MPpCh to temat trochę, hmmm.... traumatyczny? Nie chciałem tutaj użyć zbyt mocnego słowa, ale jeżeli dobrze kojarzę pewną sytuację, to chyba jednak jest to adekwatne wyrażenie.
Jeżeli masz na myśli ten śmiertelny wypadek przed Kazalincą z września 2014, to tak nie mylisz się.Teraz już bez emocji ale obraz mam w pamięci i tam się nie wybieram.
Rambubu napisał(a):
W każdym razie myślę, że na Cubrynę spokojnie byś dała radę, to nie jest nic trudniejszego od tatrzańskich szlaków typu Orla.
Pewnie tak, ale jakoś ostatnio nie mam ochoty odwiedzać Zakopanego, wolę wyjazdy do południowych sąsiadów.
Rambubu napisał(a):
MSW to może już troszkę bardziej skomplikowane zagadnienie, ale - jak to jeden z zasłużonych forumowiczów miał w swoim podpisie - "gdzie wola, tam droga"
Otóż to :D
saxifraga napisał(a):
Wiesz, to nie chodzi o to, bezpiecznie/niebezpiecznie. Dużo chodzę solo, bo lubię, ale chodzę w rejonach, które znam, bo po prostu chcę się gdzieś zapchać i później rzeźbić. Co nie oznacza, że nie kusi mnie solowa eksploracja rejonów mniej dla mnie oczywistych
Ja mam dokładnie tak samo :)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Miongusz
PostNapisane: Cz paź 14, 2021 1:22 pm 
Kombatant

Dołączył(a): Cz gru 15, 2016 11:53 am
Posty: 440
Lokalizacja: Łódź
Fajna relacja. Patrząc na czasy przejścia, ja muszę się klasyfikować jako "ołowiany żołnierzyk"...
Jakoś tak dotychczas wychodziło że tzw. mleko, mnie w górach mocno nie przydybało. Ale kiedyś w zimę na Kasprowym, po wjechaniu na niego kolejką (z rodziną z Brazylii) wyszliśmy prosto w takie mleko. Dosłownie 3 metry przed tabliczką na Suchej Przełęczy, samą tabliczkę zobaczyłem. Syn szwagra Lukas, chciał iść dalej. Żadnego kompasu ani nic. Poprosiłem go aby zamknął oczy, obrócił się kilka razy, otworzył oczy i powiedział gdzie idziemy. Po otwarciu oczu nie był w stanie powiedzieć skąd przyszliśmy.
Mgła to porażka w górach, jak nie masz jakiejś tam orientacji, nie mówiąc o kompasie. Szacunek za "zimną krew" i bezpieczne zejście...


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Miongusz
PostNapisane: Cz paź 14, 2021 2:24 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N sie 25, 2013 10:23 am
Posty: 1511
Sebastian D napisał(a):
Fajna relacja. Patrząc na czasy przejścia, ja muszę się klasyfikować jako "ołowiany żołnierzyk"...


Dzięki!

Tak naprawdę to wolałbym zrobić wycieczkę wolniejszą, ale dłuższą. Taki był zresztą plan pierwotny – miało to być odświeżenie sobie tych samych szczytów, na których byliście w ramach „Misji Termos 2” (czyli wszystkie Mięgusze + Cubryna). A wyszło to tak, że w jedną sobotę wybrałem się na Pośredniego i Czarnego (tydzień wcześniej), a w kolejną na Wielkiego i odpuściłem Cubrynę (nie wspominając nawet o Koprowym, który był planowany w wariancie „maks”). Czyli wychodzi na to, że podzieliłem temat na dwie wycieczki, a i tak nie urobiłem tego, co Wy na jednej ;-)

Jako ciekawostkę może jeszcze napiszę, że schodząc z Czarnego (złapałem na nim zachód słońca) też popitoliłem drogę, ale bardziej świadomie i bezstresowo. Po prostu idąc na niego byłem wręcz zaskoczony poziomem okopczykowania drogi (jest obecnie oznakowana lepiej niż wiele standardowych szlaków, nic dziwnego że chodzą tam tłumy), tak że wracając z niego postanowiłem już nie schodzić tak nisko jak prowadzi droga „normalna” i pobawić się w trawersowanie poszczególnych żeberek. No i czasem musiałem się wycofywać i szukać nieco łatwiejszych wariantów. Wszystko jednak przebiegało na luzie, bez nerwów i pośpiechu, mimo że zapadał zmrok. Ja tam nawet trochę lubię chodzić po ciemku, z czołówką, ma to swój specyficzny klimat. Natomiast za combo mrok+gęsta mgła wolałbym już gorąco podziękować.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Miongusz
PostNapisane: Cz paź 14, 2021 3:03 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 18, 2009 11:04 am
Posty: 10410
Lokalizacja: miasto100mostów
Fajna relacja. Ostatnio się dostałem z Łysej na Morskie Oko w 1h05 i myślałem, że to dobrze. Gdzie mi tam do 50min. Ale ja nie biegłem cały czas tylko odcinkami podbiegałem. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to że był to środek nocy i zamulony byłem strasznie. Ale tak naprawdę to po prostu jestem piz.dą. Nic nie trenuję.

_________________
'Tatusiu, zostań w samochodzie, a my zobaczymy gdzie zaczyna się nasz szlak.'


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Miongusz
PostNapisane: Cz paź 14, 2021 7:52 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N sie 25, 2013 10:23 am
Posty: 1511
Krabul napisał(a):
Fajna relacja. Ostatnio się dostałem z Łysej na Morskie Oko w 1h05 i myślałem, że to dobrze. Gdzie mi tam do 50min.


Dziękuję, szczerze przyznaję że jedną z osób, które mnie zmotywowały do napisania relacji byłeś właśnie Ty.
Pamiętam, że kiedyś wspominałeś, że ktoś tam zrobił Ci taki prezent z jakiejś tam okazji, że zebrał, wydrukował i oprawił zestawienie Twoich relacji. Pomyślałem wtedy, że to musi być na pewno bardzo fajna pamiątka z gór, do której przyjemnie jest wrócić po latach.

Krabul napisał(a):
Ale tak naprawdę to po prostu jestem piz.dą. Nic nie trenuję.


Bo masz prawidłowo ustawione priorytety i nie potrzebujesz kuksańców przypominających :mrgreen:

Ale tak w ogóle odnosząc się do tych czasów to lubię to sobie czasem zestawiać czasy niektórych odcinków górskich z czasami płaskich dystansów. I tak wydaje mi się, że wysiłek pokonywania odcinka Palenica - Morskie Oko jest (oczywiście piszę w dużym przybliżeniu i mocno subiektywnie) zbliżony do wysiłku na płaskiej dyszce. Piotrek Łobodziński lecąc na swój rekordowy czas na Rysy pokonał ten odcinek w 35 min, ale nie mógł biec na maksa, bo miał jeszcze spory dystans do pokonania, więc mogło to być czymś zbliżonym do jego drugiego zakresu (co by się zgadzało). Przy 50 min byłoby to natomiast coś mniej więcej jak tempo 5:00 na płaskim, więc i tempo podobne do moich standardowych rozbiegań (ok, zwykłe "miejskie" rozbiegania - te po asfalcie - wchodzą mi chyba trochę lżej, ale biegam wtedy w butach typowo asfaltowych, a nie Hokach Speedgoatach, których zastosowanie jest mocno terenowe, no i nie mam na sobie plecaka, w którym zawsze trochę ekwipunku musi się znaleźć).

Tym samym przypuszczam, że jakby Ci się chciało, to spokojnie byś to zrobił znacznie szybciej.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Miongusz
PostNapisane: Cz paź 14, 2021 9:12 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt sie 07, 2015 10:09 pm
Posty: 779
Lokalizacja: Chrzanów
Fajnie, że mnie jeszcze ktoś pamięta :lol:
Na Mionguszu to w listopadzie zeszłego roku byłem, na ten rok był plan na Grań Mięguszy, ale jakość się nie zgrywało.
Ostatnio własny ogon gonię, więc czasu na pisanie praktycznie nie mam, ale ...


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Miongusz
PostNapisane: Cz paź 14, 2021 10:21 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N sie 25, 2013 10:23 am
Posty: 1511
Damian78 napisał(a):
Na Mionguszu to w listopadzie zeszłego roku byłem


Nawet sobie wczoraj znalazłem Twoją relację i trochę mnie pocieszył fragment, w którym opisujesz jak część Waszej ekipy pognała wprost Wielką Galerią zamiast odbić na Małą. Okazuje się, że nie tylko ja dysponuję potencjałem do pogubienia drogi na tej autostradzie :mrgreen:


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Miongusz
PostNapisane: Cz paź 14, 2021 10:29 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt sie 07, 2015 10:09 pm
Posty: 779
Lokalizacja: Chrzanów
Odbicie na Małą Galerię jest tak ewidentne, że nie wiem jak można to przeoczyć :D


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Miongusz
PostNapisane: Pt paź 15, 2021 7:15 am 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt wrz 17, 2010 11:49 am
Posty: 1146
Lokalizacja: dokąd
Krabul napisał(a):
Fajna relacja. Ostatnio się dostałem z Łysej na Morskie Oko w 1h05 i myślałem, że to dobrze. Gdzie mi tam do 50min. Ale ja nie biegłem cały czas tylko odcinkami podbiegałem. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to że był to środek nocy i zamulony byłem strasznie. Ale tak naprawdę to po prostu jestem piz.dą. Nic nie trenuję.

Wiesz, ja trenuję, a tego odcinka, mając w planach górską wycieczkę, to bym nieprzebiegła. Trochę dlatego, że jak idę w góry, to idę w góry, nie chodzę w butach biegowych, zawsze mam jakiś plecak, kijki i jakoś tak nie przepadam za miksem marsz/bieg, u mnie albo marsz (ale szybki), albo bieg :lol: . Poza tym dosyć mocno się pocę a z drugiej strony nie lubię, jak mi mokre plecy przewiewa, więc musiałabym po drodze zmieniać ze dwa razy koszulkę ;).
Ale gdyby był tylko bieg na trasie Palenica-Moko, w sensie zawodów biegowych, to aż sama jestem ciekawa, jaki czas można by tam wykręcić ...


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Miongusz
PostNapisane: Pt paź 15, 2021 8:28 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 18, 2009 11:04 am
Posty: 10410
Lokalizacja: miasto100mostów
saxifraga napisał(a):
Ale gdyby był tylko bieg na trasie Palenica-Moko, w sensie zawodów biegowych, to aż sama jestem ciekawa, jaki czas można by tam wykręcić ...
Powyższa teoria, że wychodzi mniej więcej jak dycha po płaskim jest bardzo ciekawa.
Wiadomo, że idąc na calodzienną wycieczkę jest trochę inaczej, nie te buty, jakiś plecak na plecach itp. No ale Rambubu miał tak samo ale 50min wykręcił :mrgreen:

Ale to w rela
Rambubu napisał(a):
Gdybym Mięgusza urobił w 2h z Palenicy to spokojnie bym zdążył zejść do szlaku przed zmrokiem.
Ale to to żart jest, nie? Swoją drogą ciekawe czy jakiś poważniejszy biegacz mierzył się z MSW i jeśli tak, jaki był rezultat.

_________________
'Tatusiu, zostań w samochodzie, a my zobaczymy gdzie zaczyna się nasz szlak.'


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Miongusz
PostNapisane: Pt paź 15, 2021 9:58 am 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt sie 07, 2015 10:09 pm
Posty: 779
Lokalizacja: Chrzanów
Biegłem trasę Palenica-Moko-Szpiglasowy wyszło 2,5h. Mięgusz jest bardziej techniczny, więc 2h to za mało. A nad Moko jak ktoś 10km po płaskim robi w 40min to 45-50min jest bardzo realne.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Miongusz
PostNapisane: Pt paź 15, 2021 10:06 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N sie 25, 2013 10:23 am
Posty: 1511
saxifraga napisał(a):
Poza tym dosyć mocno się pocę


Też się mocno pocę. Stąd dochodzę do wniosku, że wszystko jedno czy idę czy truchtam - i tak zaraz będę cały mokry :eye:

saxifraga napisał(a):
Ale gdyby był tylko bieg na trasie Palenica-Moko, w sensie zawodów biegowych, to aż sama jestem ciekawa, jaki czas można by tam wykręcić ...


Ależ jest taki bieg - jest to bieg im. Władysława hrabiego Zamoyskiego w ramach Zakopiańskiego Weekendu Biegowego z Sokołem (tutaj wyniki z 2019: https://bgtimesport.pl/_files/public/wy ... 2019-Z.pdf ).

Tyle, że jest to bieg w całości asfaltowy, wg organizatorów dziesięciokilometrowy. Na szlaku jest jednak sporo krócej ze względu na skróty - wychodzi ok. 7,6 czy 7,7 km.


Krabul napisał(a):
miał tak samo ale 50min wykręcił


To "wykręcił" to brzmi jakby to faktycznie był jakiś mega wynik :mrgreen:

Ale prawda jest taka, że to jest takie spokojne truchtanie do góry, nawet z chwilowymi przejściami do marszu (bo na "skrótach", w porach o których ostatnio latałem, tłok był niemiłosierny i ciężko było momentami się przeciskać między ludźmi).

Nawet sobie posprawdzałem z ciekawości i to 50 min to jest taki mój standard rozgrzewkowy na tej trasie, tutaj zrzut z wrześniowej wycieczki na Rysy (same Rysy też były elementem dłuższej wycieczki) - nie jestem pewny w którym dokładnie punkcie jest "kropka", ale patrząc na to, że tempo spadło do 12 min/km i opadło też tętno (mimo że z nadgarstka, więc niedokładne, ale na pewną tendencję wskazuje) to już musi być po przejściu do marszu pod schroniskiem albo w trakcie zejścia w kierunku jeziora:

Obrazek



Krabul napisał(a):
Ale to to żart jest, nie? Swoją drogą ciekawe czy jakiś poważniejszy biegacz mierzył się z MSW


Nie no, jasne że żart. Ciągle mam wprawdzie nadzieję na przyrosty formy, ale trzeba sobie zdawać sprawę z własnych ograniczeń. No i metryki się nie oszuka ;-)

Z tych poważniejszych biegaczy to nie wiem czy któryś wybiera się na takie trasy. Może Arturos, ale chyba też traktuje podobne wycieczki jako typowe wycieczki trekkingowe, a nie biegowe.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Miongusz
PostNapisane: Pt paź 15, 2021 10:24 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 18, 2009 11:04 am
Posty: 10410
Lokalizacja: miasto100mostów
Rambubu napisał(a):
To "wykręcił" to brzmi jakby to faktycznie był jakiś mega wynik
Chodzi raczej o to, że był to jedynie wstępniak do dość poważnej wycieczki tatrzańskiej a mimo to dosyć żwawo zasuwałeś. Przecież jakbyś leciał w trupa do samego Morskiego Oka to byś z tych 50 jeszcze grube minuty urwał.
Ja natomiast myślałem, że jestem taki kozaczek, że na Rysy to sobie wlecę chociaż w 2,5 godziny, ale gdzie tamByło to zupełnie nierealne. Ale faktów nie będę uprzedzał, muszę się kopnąć i napisać relację z urlopu.

_________________
'Tatusiu, zostań w samochodzie, a my zobaczymy gdzie zaczyna się nasz szlak.'


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Miongusz
PostNapisane: Pt paź 15, 2021 9:22 pm 
Zasłużony

Dołączył(a): Pt lis 18, 2011 3:25 pm
Posty: 211
Lokalizacja: Dobra/Małopolskie
Rambubu napisał(a):
Z tych poważniejszych biegaczy to nie wiem czy któryś wybiera się na takie trasy. Może Arturos, ale chyba też traktuje podobne wycieczki jako typowe wycieczki trekkingowe, a nie biegowe.

Póki co to mam towarzystwo na takie wycieczki więc bieganie odpada, ale może kiedyś spróbuje.
Co do Biegu Zamoyskiego to jednego roku Grzesiek Opiał zrobił go poniżej 40 min, tylko tam jest po ok 1 km nawrotka na Palenice żeby 10 km było. Ja tam miałem jakieś 46 min więc przepaść jest, co prawda biegałem wtedy całe GP Sokoła i to był już 3 bieg w ciągu 3 dni.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Miongusz
PostNapisane: So paź 16, 2021 9:19 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N sie 25, 2013 10:23 am
Posty: 1511
Krabul napisał(a):
Ja natomiast myślałem, że jestem taki kozaczek, że na Rysy to sobie wlecę chociaż w 2,5 godziny


Mi wyszło mniej, ale też podejście do wycieczki inne, więc nie ma czego porównywać. W ogóle to na tych Rysach to czas miałbym znacznie lepszy, ale nieco nad Bulą spotkałem kolegę z liceum i potem razem już kontynuowaliśmy wycieczkę.

Zresztą to też była dla mnie ciekawa historia - od matury widziałem się z gościem jeden raz, a potem w lipcu tego roku spotkałem go całkiem przypadkowo pod Zawratem. Okazało się, że całkiem niedawno wciągnęły go góry i tak powoli sobie przechodzi różne tatrzańskie szlaki. Z Zawratu ja leciałem Orlą, on schodził do Piątki (Zawrat był dla niego celem samym w sobie), wymieniliśmy dzień później parę smsów i kontakt się urwał. A potem znowu go spotkałem jakimś absurdalnym zbiegiem okoliczności we wrześniu w trakcie drogi na Rysy :lol: Teraz próbujemy się ustawić na jakiś wspólny wypad, jak nie w tym sezonie to pewnie w następnym.


Arturos napisał(a):
tylko tam jest po ok 1 km nawrotka na Palenice żeby 10 km było


A dzięki za info, zastanawiałem się właśnie kiedyś nad tym jak tam liczą te 10km. Myślałem może nawet, że de facto może być troszeczkę mniej, bo na pozostałych biegach imprezy też raczej delikatnie zawyżają dystans.

Bieganie całego GP to faktycznie hardcore, chociaż swego czasu nawet zastanawiałem się nad tym - zazwyczaj komplet medali z tych 3 biegów układa się w fajną całość. Ciężko jednak byłoby mi chyba znaleźć motywację (no, poza tymi medalami, których w sumie i tak po biegach już się nie ogląda i odkłada gdzieś tam), żeby dzień po Mardule cisnąć jeszcze w miarę mocno te 10 km po asfalcie do Morskiego Oka...


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Miongusz
PostNapisane: Pn paź 18, 2021 10:38 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): So lut 09, 2013 10:52 pm
Posty: 1145
Lokalizacja: Łódź
Myślę, że wiele osób nadal na to forum zagląda, co widać z resztą po reakcji na relację.
Na mgłę typu mleko nie poradzisz, ale ma ona swój mroczny klimat. To się po prostu pamięta. Kiedyś zawróciłem z Żabiego Niżniego bo kompletnie zgłupiałem, a jak poszedłem w dobrej pogodzie to się faktycznie z siebie uśmiałem, bo mi brakło z 15 metrów do szczytu.
Swoją drogą to sam mam kupę opowieści zaległych, ale umiem tu wrzucać zdjęcia tylko przez fotosika. A to jest zbyt czasochłonne i dlatego rezygnuję. Jest jakiś inny łatwy patent na te zdjęcia ?

_________________
Gdzie wola - tam droga.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Miongusz
PostNapisane: Pn paź 18, 2021 11:48 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1513
Lokalizacja: W-wa
TataFilipa napisał(a):
Swoją drogą to sam mam kupę opowieści zaległych, ale umiem tu wrzucać zdjęcia tylko przez fotosika. A to jest zbyt czasochłonne i dlatego rezygnuję. Jest jakiś inny łatwy patent na te zdjęcia ?

włączyłam stoper i spokojne wrzucenie zdjęcia przez fotosika zajęło mi niecałe 20 sek., chcesz jeszcze szybciej?
a zresztą relacja nie musi mieć zdjęć, trafiają się tu czasem takie bezzdjęciowe rarytasy

_________________
Nutko moja
https://www.youtube.com/@CarpathianMusicWorld/playlists


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Miongusz
PostNapisane: Wt paź 19, 2021 10:42 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N sie 25, 2013 10:23 am
Posty: 1511
anke napisał(a):
włączyłam stoper i spokojne wrzucenie zdjęcia przez fotosika zajęło mi niecałe 20 sek., chcesz jeszcze szybciej?


Mnie trochę dłużej schodziło, ale to dlatego, że jak wrzucałem "pełny rozmiar" to zdjęcie było zdecydowanie za duże, a gdy wybierałem wariant "500 pikseli" to z kolei fotka wydawała się bardzo malutka (takie zresztą wrzuciłem w dziale "Fotografia" fotki z wycieczki wcześniejszej o tydzień niż ta relacjonowana).

Dlatego przed wrzuceniem wszystkie fotki obrabiałem w Paincie zmniejszając je do 30%, potem wrzucałem hurtowo oznaczając numerami, a dopiero na koniec dopasowywałem do tekstu.

TataFilipa napisał(a):
Kiedyś zawróciłem z Żabiego Niżniego bo kompletnie zgłupiałem, a jak poszedłem w dobrej pogodzie to się faktycznie z siebie uśmiałem, bo mi brakło z 15 metrów do szczytu.


U mnie Żabi Niżni ciągle w planach. Mimo że ten rok miałem całkiem przyzwoity tatrzańsko (jak na mnie oczywiście, bo do takiego lxixa to nie mam co się porównywać), to jakoś ostatnio sporo mi zeszło na trasach, na które wracałem po latach (albo i nawet nie po latach, bo Orlą robiłem w tym roku trzykrotnie, zdarzyło się i nawet dzień po dniu :eye: ).
Z kolei do KT76 niewiele w tym roku urobiłem, bo tylko jeden szczyt, ale raz, że jakoś nie mam ciśnienia i podoba mi się takie powolne kompletowanie całości, a dwa - jeszcze rok się nie skończył ;-)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: Re: Miongusz
PostNapisane: Wt paź 19, 2021 11:31 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 18, 2009 11:04 am
Posty: 10410
Lokalizacja: miasto100mostów
Rambubu napisał(a):
Dlatego przed wrzuceniem wszystkie fotki obrabiałem w Paincie zmniejszając je do 30%, potem wrzucałem hurtowo oznaczając numerami, a dopiero na koniec dopasowywałem do tekstu.
Robię tak samo. Zdarzało mi się wrzucić tutaj relację ze 100 zdjęciami. Trochę czasu zeszło, ale bez przesady. Więcej jednak schodzi na sensowny tekst.

_________________
'Tatusiu, zostań w samochodzie, a my zobaczymy gdzie zaczyna się nasz szlak.'


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 47 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
cron
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL