Od dwóch dni śledziłem prognozy i na dzisiaj na wszystkich znanych mi portalach zapowiadali bezchmurne niebo przez cały dzień. Stwierdziłem, że w takim razie trzeba się przejechać w jakieś góry. Postanowiłem odświeżyć sobie modną ostatnio Koskową Górę.
Podjechaliśmy do Bieńkówki i niebieskim szlakiem ruszyliśmy stromo pod górę. Śniegu w dole niewiele.
Ale wyżej już biało. Miejscami nawet dziesięciocentymetrowe zaspy
W praktyce było znacznie więcej chmur niż na prognozach. Wiatr również nie wyglądał na 15 m/s, ale ogólnie nie ma co marudzić. Widoki w stronę Beskidu Żywieckiego takie:
Charakterystyczny maszt nadawczy na Koskowej Górze.
Widok na Parszywkę. Śnieg wygląda trochę jak cukier puder.
Widok na Tatry spod kapliczki. Szkoda że przejrzystość nienajlepsza i niebo nie niebieskie.
Gdyby warunki były dobre miałbym najpiękniejsze zdjęcia Tatr z oddali.
Idziemy żółym szlakiem na Parszywkę.
Otwierają się widoki na Beskid Wyspowy. Fajnie wygląda z tej perspektywy. Sprawia wrażenie wyższego i bardziej stromego niż w rzeczywistości.
Wraz z utratą wysokości znika śnieg. Brodząc w błotku schodzimy bezszlakowo do Trzebuni.
Skąd znowu bezszlakowo wychodzimy na Pasmo Babicy do czerwonego szlaku przy kapliczce Św. Huberta. Tam robimy popas.
Wracamy grzbietem, szlakiem czerwonym, w kierunku zachodnim. Spotyka mnie niestandardowa przygoda - ślizgam na błocie i wpadam po kolana do głębokiej kałuży. Wszystko usyfione
Na samej końcówce robi się lepsza pogoda. Schodzimy wolno niebieskim szlakiem do Bieńkówki mając Koskową Górę przed oczami.
Okolice Koskowej Góry są rewelacyjne. Piękne widoki na Beskid Żywiecki, Wyspowy i przede wszystkim na Tatry. Trzeba tam będzie kiedyś wrócić w lepszych warunkach.