Prognozy pogody są nie do ogarnięcia ostatnio. Okno pogodowe na środę pojawiło się nagle

Po ciągłych opadach śniegu we wtorek dojazd na letnich do Sopotni Małej był przeżyciem samym w sobie

Na miejscu wschód słońca, za mgłą... dawało to nadzieję, na niezłą pogodę


Ruszam nieprzetartym niebieskim szlakiem w kierunku Romanki. Jest pięknie

Widok na Beskid Ślaski.
Jest więcej śniegu niż w niedzielę i słoneczko.
Im wyżej tym bardziej bajkowo.

Podejście pod Kotarnicę. Tu zacząłem żałować, że zdecydowałem się na wycieczkę z buta, a nie w rakietach. Szło się już dość ciężko, a do celu daleko i należałoby się spodziewać, że będzie coraz gorzej. Liczyłem na przetarty szlak z Sopotni Wielkiej,
Nie był przetarty, ale okazało się, że z góry schodzi człowiek. Również szedł z buta. Wymieniliśmy 2 zdania. Przeprosił mnie, że nie będę już szedł "dziewiczym szlakiem", ale powiedziałem mu, że nic nie szkodzi, już mnie to trochę męczyło

Pilsko.
Lekko przedeptanym szlakiem szło się dużo lepiej, wiedziałem już, że dojdę

Piękna zima

Babia Góra.
Już prawie Romanka.
A to zejście z Romanki niebieskim szlakiem. Znowu "dziewiczy", ale w dół można takim iść.
Bajkowość osiągnęła apogeum.
Zejście było bardzo wolne ze względu na zdjęcia. Delektowałem się. Okazało się, że dzień się powoli kończy...
Powrót do Sopotni miał być tym grzbietem z pierwszego planu. Spoty kawałek.
Póki co nie przejmowałem się tym wcale. Spektakl zachodu czas zacząć.
Romanka - tam byłem.
Dalej było mniej ciekawie, ale tak to jest, jak się nie zapyta na FB, kiedy robi się ciemno

Czołówki nie użyłem, księżyc bardzo jasno przyświecał cały czas.
Wycieczka zajęła prawie 12 godzin. W zasadzie bez zatrzymywania się, bo mrozy trzaskające. Po 3 minutach postoju już zaczynało być niekomfortowo. Ale super było
