Dzień VI – 9.08.2009 r. – Lysa Polana, Polski Grzebień, Mala Wysoka
Pobudka o 4.50 i…Yes! Yes! Yes! Pogoda piękna, więc już godzinę później czekamy na busa.
. Pan busiarz zjawia się szybko; gorzej z turystami lubiącymi wcześnie wstawać…W otoczeniu podenerwowanych już lekko pasażerów dojeżdżamy do Lysej dopiero przed 7.
Wg tablic informacyjnych czas dojścia na Polski Grzebień 5h. Już pierwszy widok Tatr Slowackich zachęca do wspinania się na Mala. Nasz zapal szybko jednak opada.
Ciągnący się prawie polowę drogi szlak biegnący Doliną Bialej Wody jest przyjemny, lecz bardzo monotonny. Ratują nas jedynie liczne strumienie służące jako wodopój i pretekst do krótkich postojów. Robimy postój na Polanie pod Wysoką, która okazuje się mala, zacienioną jeszcze o tej godzinie polanką. Od niej droga biegnie dlugi czas lasem, w której rosną paprocie o wielkości wręcz prehistorycznej. Na razie nie odczuwamy jeszcze gorąca, choć apetyt na widoki rośnie nam coraz bardziej.
Zmianę terenu witamy z radością, a widoki są niezwykle. Idziemy wśród wysokich masywów i strumieni . Dostrzegamy na zboczu dwie pasące się i wesoło figlujące slowackie koziczki
.Wpierw krótka wspinaczka wśród kosodrzewin; później już prawie do samego szczytu szlak ulożony z kamieni. Mijamy liczne wodospadziki i stawki: Ciężką Siklawę, Maly Kaczy Staw, Litworowy Staw, Zmarzly Staw. Postój i lunch na jednym z wielkich glazów sprawia, że chwilowo gubimy szlak i zamiast iść wytyczoną dróżką, skaczemy po kamieniach.
Wielicki Ogród, w który wchodzimy, zamknięty jest z każdej strony masywami skalnymi Gerlacha, Malej Wysokiej i Granatowych Szczytów. Widok jest wprost niezwykly: ogród wypelniają setki żółtych i fioletowych kwiatow. Całość zamyka widok na Polski Grzebień, Mala i Rohatkę. Slońce praży, niebo bez żadnej chmurki, wzdłuż szlaku szmer strumieni i co najważniejsze: ani jednej żywej duszy
!
Przed nami kolejna pólka skalna; chwila wspinaczki i dostrzegamy Zmarzly Staw oraz pochylający się nad nim Poĺský. Nazwa oddaje właściwość stawu; pomimo początku sierpnia przy brzegach nadal zalega warstwa lodu. Powyżej Zmarzłego biegnie szlak na Rohatkę zasypany na wysokości stawu śniegiem. Male trudności pojawiają się przy ostatnim podejściu na Grzebień.
. Szlak zabezpieczony jest łańcuchami; każdy z nich wisi niestety tylko na jednym karabinku, co bardzo utrudnia wchodzenie i wymaga dodatkowej uwagi. Sam szlak nie jest też byt zadbany; osuwające się kamienie i kiepskie oznakowanie spowalnialy i mylily miejscami drogę. Jest 11.30; docieramy szybciej, niż informowaly czasówki. Widok z przelęczy wynagradza wszystko; panorama rozciąga się na doliny, którymi szliśmy, z drugiej zaś strony na Stary Smokowiec. Bliskość Gerlacha jest wręcz niezwykla; szczyt wydaje się być na wyciągnięcie ręki…
Na Grzebieniu dominują Słowacy; w drodze na Mala spotykamy jednak również Niemców, Francuzów i Polaków. Droga na Poĺský Hrebeň upłynęła nam w samotności; na Mala walą zaś tlumy. Łańcuchy pojawiają się tylko na początku; później droga pnie się wciąż w górę (niestety szlak również tu się obsuwa). ½ h i jesteśmy na szczycie. Jest tu na szczęście na tyle rozlegly, że wszyscy spragnieni widoków turyści mają gdzie rozłożyć swój sprzęt
.
Zdjęciom i zachwytom nie ma końca. Widok jest ogromny i cieszący nas jak dzieci. Ciąg polskich szczytów z dominującymi wśród nich Rysami ciekawi, ale nie może się równać z groźnymi i wyniosłymi szczytami slowackimi. Piękna Lomnica, widoczna od podnóża po sam szczyt, uważana niegdyś za najwyższy slowacki szczyt; siostra Malej – Wysoka wyższa od niej o 130 m; Krywań……..
Gerlach jest jeszcze bardziej imponujący; dostrzegamy na jego szczycie male, ruszające się ludziki krzyczące coś do siebie.
Również tutaj wypadkom nie ma końca; slowacki śmigłowiec przelatywal kilkakrotnie obok Grzebienia, kierując się w stronę Rysów
.
Na Malej spedzamy 1 ½ h i gdy trzeba schodzić, nikt jakoś się nie kwapi. Przy schodzeniu trzeba uważać na kolejne tlumy wchodzące na szczyt. Droga w dól jest baaaaaaaaaaaaardzo dluga; na 18 stajemy z powrotem na Lysej Polanie całkowicie pozbawieni sil. Droga do upragnionego celu była przyjemna i malo męcząca, lecz powrót wyprul nas całkowicie
Warto jednak było. Kto zobaczy Tatry Slowackie z Malej Wysokiej raz, zapragnie ponownie w nie wrócić. My planujemy zrobić to już za rok
!
lub jak kto woli pokaz slajdzików
http://marcs.fotosik.pl/slideshow.php?i ... add1=marcs