Witam.
Kolejny wyjazd w tym sezonie, pogoda zapowiadala sie swietnie, wiec postanowilismy wejsc na Przelecz.
Po kilku wizytach w Tatrach myslalem ze moj blednik i psychika nie maja wiekszych problemow z ekspozycja i wysokoscia, jednak podczas tej wedrowki totalnie w pewnym miejscu mnie przyblokowalo ( Kazalnica ), dokladnie miejsce kiedy konczy sie w miare dluga "wspinaczka" i dochodzi sie do dwoch klamer po prawej stronie a z lewej strony wieje przepasc, zaraz za tymi klamrami wchodzi sie w kolejny zleb i znowu w gore. W sumie to nie balem sie za bardzo o siebie ale moja wyobraznia zaczela mocno pracowac gdy patrzylem na moja dziewczyne "wspinajaca" sie przedemna. Na kazalnicy zastanawialem sie czy isc dalej... cale szczescie moja dziwczyna byla w swietnej formie tego dnia i jej pozytywny nastroj jakos mi pomagal. W zasadzie spokoj psychiczny uzyskalem dopiero po 30 minutach juz na samej przeleczy.
Co do slynnej galeryjki jakos nie zrobila na mnie wielkiego wrazenia, rzeczywiscie przy dobrej pogodzie to raczej dreptak a nie jakas bardzo waska i niebezpieczna poleczka.
Nie wiem chyba to byla kwestia ogolnie slabej kondycji w tym dniu, spalem zaledwie 3 godziny, poprzedniej nocy nie umialem zasnac a do samoochodu zaladowalismy sie kolo 3 w nocy. Pierwszy raz zdazylo mi sie cos takiego w gorach, przez polowe drogi czulem niesamowity "blok" psychiczny.... dziwne
Pierwsze moje zaskoczenie to poczatek szlaku, prawie zarosniety paprociami i innym zielskiem ( widac ze malo uczeszczany ) i dobrze, rzeczywiscie podczas calego dnia spotkalismy niewielu ludzi.
Prawie caly czas zastanawialem sie jak bedzie z zejsciem, w koncu okazalo sie ze zejscie bylo dla mnie duzo latwiejsze niz wejscie.
Ogolnie na calym tym szlaku zmagalem sie nie ze swoja kondycja fizyczna ale z blokada psychiczna, wejscie nie jest technicznie trudne przy dobrej pogodzie.
To tyle nudzenia zapodaje foty.
idziemy tam.
poczatek "wspinaczki"
"galeryjka"
przepraszam Czarny Stawie.... piekne uczucie;)
Moko... i znajomy i....
Zdrowie Forumowiczow.
Ps. Mysl o tym piwiue chyba przyczynila sie do pobicia nowego rekordu zejscia z Czarnego do Moka, zbieglem chyba w jakies 10-15 minut... boze jak mi sie chcialo tego piwa, slonce prazylo w ten dzien niemilosiernie i woda skonczyla sie wczesniej...
Pozdrawiam.