Nadszedł ostatni dzień naszego pobytu w Słowenii
. Przed wyjazdem do domu postanawiamy jeszcze zrobić jakaś krótką i fajną trasę. Wybór pada na Małą Mojstrovke. Dzień wcześniej wymeldowaliśmy się z kampingu i rano mogliśmy wcześniej wyjechać. Pogodę zapowiadali niezbyt pewną ale rano okazało się, że jest super
. Kierujemy się na przełęcz Vrsic. Zbieramy graty i idziemy w stronę przełęczy Vratca.
Trasa ta jest dość oblegana więc ludzi sporo zwłaszcza, że jest sobota. Dochodzimy pod ścianę ferraty Hanzova pot.
Akurat cały tłum jest za nami więc nie czekając, szybko wchodzimy w ścianę. Trasa jest bardzo fajnie poprowadzona
.
Czasem są bardziej wymagające fragmenty co nas cieszy.
Ferrata się kończy i zostaje ostatni odcinek wspinaczki po skałach.
Wariantów jest dużo więc każdy idzie jak go puszcza. Trzeba uważać jednak na ludzi poniżej bo kruszyzna spora.
Po ok. 2 godz jesteśmy na szczycie
. Widoki rewelacyjne
.
Za długo nie możemy siedzieć na szczycie bo trzeba jeszcze pokonać ponad 700km do domu. Ciężko jednak nam się rozstać z takim pięknym widokiem. Schodzimy już zwykłą drogą która jest beznadziejna. Jedna wielka kruszyna i każdy idzie jak chce a na dodatek słońce mocno grzeje.
Później jest już trochę lepiej.
Po jakiejś godzinie jesteśmy na parkingu.
Trasa bardzo nam się podobała i zdecydowanie była to najfajniejsza ferrata jaką przeszliśmy podczas naszego pobytu w Julijskich
.
Niestety trzeba już wracać do domu. Pomimo tego, że nie udało się zdobyć Jalovca i Skrlaticy jesteśmy bardzo zadowoleni z wyjazdu. Pogoda i zdrowie dopisało.
Zachwyciły nas Julijskie oraz Słowenia.
Oprócz gór udało się zwiedzić i zobaczyć parę fajnych miejsc. Polecam jezioro Bohinjskie
. Moim zdaniem ładniejsze niż to ciągle zatłoczone w Bledzie.
Do Słowenii na pewno jeszcze wrócimy bo mamy tam niedokończone sprawy
.