Poczytałem komentarze na YT pod tym Jaworowym i ludzi mu mówili co będzie, tylko nikt nie prognozował, że tak szybko.
Cytuj:
Moim zdaniem ten szerokokątny obiektyw - rybie oko tak przekłamuje.
O ile mi wiadomo to standard w takich kamerach, mój chińczyk też tak ma i zawsze go tak ustawiam, żeby w jak najmniejszym stopniu to wychodziło na filmach.
Śmierć w górach. Ostatnie dni to czas zadumy dla naszej górskiej społeczności. W Tatrach zginęło dwóch młodych, ambitnych ludzi, przesiąkniętych niebotycznymi marzeniami. Czy poszli tego dnia w góry na spotkanie ze swą własną śmiercią? Czy musieli zginąć? Z mego punktu widzenia, Dominik i Krzysiek nadal mogli żyć. Nie upieram się, nie osądzam, nie było mnie tam w chwili ich śmierci. Ale byłam obecna jako naoczny świadek, odbiorca, kibic górskiej przygody Dominika, prezentowanej na jego kanale YouTube. Przygody pięknej, szaleńczej, śmiertelnie niebezpiecznej. Jeśli nie wiecie o czym piszę, odsyłam Was w pierwszej kolejności do filmu z zimowego wejścia na Jaworowy Szczyt, a w drugiej do zimowego solowania Orlej Perci bez wycofu z grani mimo zapadającej nocy. A potem do obejrzenia innych zimowych solo. Ci, którzy wspinają się, bądź mają za sobą doświadczenia związane z ekstremalnym działaniem w górach, będą wiedzieć o czym mówię, gdy tylko przyjrzą się bliżej owym filmom. Osobom, które nie popełniają żadnych ekstremów w górach o surowym charakterze wyjaśnię; złe decyzje, chaotyczne działanie, brak odpowiedniego dobrania dróg do umiejętności - są najczęstszą przyczyną śmierci. Dlaczego ten post? A, żeby dać do myślenia. Może nie ocalę w ten sposób niczyjego życia... ale... jeśli jednak? Czytam komentarze, tysiące komentarzy, pod filmami, wpisami, publikacjami. Przeważająca większość komentarzy świadczy o tym, że Filmy te były i są dla ludzi nieporadnie jeszcze gryzących temat gór - Objawieniem, Siłą Przyciągania, Wzorem do Naśladowania. Bo te filmy są szczere, autentyczne, piękne..., naprawdę. Ale szereg błędów, śmiertelnie niebezpiecznych błędów, widocznych na owych filmach NIE MOŻE BYĆ WZOREM DO NAŚLADOWANIA!!! Jestem przerażona, jak ogromną skalę w górach osiągnęło ''podziwianie'' ludzkich dokonań po omacku. W moim odczuciu i na podstawie mych obserwacji z ostatnich lat, wynika, że mamy w środowisku górskim bardzo poważny problem. Uważam, że to nie tak do końca chłopaki sami sobie są winni (jak niektórzy ośmielili się wprost wydedukować). Oni są jedynie OFIARAMI, POKŁOSIEM zachowań innych ludzi, którzy doprowadzili do takiego stanu rzeczy w górach poprzez popularyzację niewłaściwych zachowań we wspinaniu. (I OŚMIELAM SIĘ O TYM GLOŚNO, choć bez nazwisk, MÓWIĆ) To, że zginęło dwóch młodych, fajnych ludzi, którzy dopiero wchodzili w życie i w ten niezwykle trudny świat wspinania, jest jedynie dowodem, że siła oddziaływania w sieci ma dziś zabójczą moc. Jestem przekonana, że inspiracją do lekceważenia ryzyka byli dla nich Ci, którym ''się udało'', i którzy twierdzili, że zimą można solować i żywcować wszystko, co popadnie i jak popadnie. Z tego, co wiem, na Kieżmarskim chłopaki byli związani. A jednak polecieli obaj 400 metrów. O czym to świadczy? Jeśli z liny nie umie się zrobić odpowiedniego użytku, nie wolno działać w terenie, w którym można zrobić sobie Kuku... zwłaszcza zimą, bo zimą o Kuku łatwiej. Pamiętam, że gdy pierwszy raz obejrzałam film z Jaworowego zamieszczony przez Dominika, wygięło mnie w drugą stronę fotela. Długo nie mogłam wyzbyć się dziwnego uczucia, że oglądam film człowieka, który niedługo zginie w górach. To było autentyczne, niewydemonizowane przeze mnie doznanie strachu o niego i innych, którzy taki schemat działania zobaczą i powielą. To straszne przeczucie ziściło się. Nie jestem tutaj po to, by osądzać kogokolwiek. Niech mój wpis będzie odebrany raczej jako niepogodzenie się z utratą życia przez ludzi, którzy mogli żyć... gdyby tylko nie szaleli ponad miarę swoich możliwości. Kibicowałam, żeby ta pasja się rozwijała w odpowiednim kierunku, bo bez wątpienia byli to ludzie z olbrzymim potencjałem, sercem, a może nawet Talentem do gór ? Przecież trzeba mieć wybitną psychę, żeby robić takie rzeczy! Trzeba mieć też ogromne serce, żeby się tym umieć autentycznie cieszyć. Czegoś jednak zabrało... Będę upierać się, że nie wolno nam oceniać działań chłopaków bez uprzedniego ocenienia ŹRÓDŁA. W pierwszej kolejności powinno się pociągnąć wreszcie do odpowiedzialności ludzi, którzy zamieszczają w sieci filmy o charakterze wyglądającym na instruktażowy, gdzie pokazują złe nawyki, brak wiedzy, i robienie rzeczy ekstremalnych bez kluczowego fundamentu, jakim jest UMIEJĘTNOŚĆ przeniesienia wiedzy na sposób działania. Potem osoby, który takie filmy przejrzą, dochodzą do wniosku, że dadzą sobie radę z tematem, skoro ktoś inny, kto też nie ogarniał - dał sobie radę. Straciłam już w ciągu kilku lat 3 znajomych w górach, mrozi mnie na samą myśl, ilu jeszcze musi zginąć w wyniku tego strasznego Łańcucha; Zrobię to, bo tamtemu się udało - Podaj Dalej i też spróbuj. Jedna rzecz na zawsze utkwi mi w głowie; Moment, gdy Dominik zachwyca się zachodem słońca, oglądanym z Orlej Perci. To wciąż żywe i autentyczne Memento Mori jednej z ostatnich jego dróg. Łzy w oczach, gdy to piszę. Serce mi pękło chłopaki.... Może tam, gdzie teraz jesteście, także są góry... Może jeszcze nie wszystko stracone. Strzeżcie nam tych dróg. Spoczywajcie w pokoju... [*] A my... zróbmy wszystko, żeby uświadamiać ludziom czym jest tak NAPRAWDĘ wspinanie i że ma ono zupełnie inną postać, niż prezentuje to 90% tematycznych filmów na YT. I co najmniej 80% ludzi, którzy się wspinają w Tatrach, nigdy nie powinni tego robić. ZRÓBMY WSZYSTKO CO W NASZEJ MOCY, żeby stępić i zatrzymać ten cholerny łańcuch złych nawyków, nie ignorować, nie udawać, że problemu nie ma, że go nie dostrzegamy wśród niektórych znajomych, czy kanałów, które nigdy nie powinny istnieć w sieci, a jeśli powinny to z napisem na czołówce; CZEGO NIE WOLNO ROBIĆ W GÓRACH. Autorka: Skazana na gór dożywocie
_________________ "Podstawowym celem człowieka powinno być unikanie prostaków i ludzi bez poczucia humoru. Bo życie jest za krótkie" Andrzej Zawada
Trafny komentarz. Jakiś czas temu doszedłem do podobnego spostrzeżenia jak zobaczyłem, że inny tatromaniak-celebryta-samobójca jest sponsorowany przez jeden z największych sklepów outdoorowych w Polsce. Mam na myśli Arka Ceremuge i 8a.pl. Przyzwalanie, promowanie takich rzeczy może być pokłosiem kolejnych tragedii.
Co do samego wypadku, cholernie szkoda chłopaków. W filmach było widać masę pasji w tym co robi.
Nowy rekord w biegu na szczyt Kasprowego Wierchu (...) 22 października 2017 (...) PZU Alpin Sport Tatrzański Bieg Pod Górę na stałe wpisał się w kalendarz październikowych zawodów biegowych. 10., jubileuszowy bieg zakończył się ustanowieniem nowego rekordu trasy, który od wczoraj wynosi 48.19,06. Nowym rekordzistą został Andrzej Długosz, drugi na mecie Kamil Jastrzębski przybiegł ze stratą 36 sekund.
_________________ Widzisz lewaka, nie stój z boku, reaguj!! Pamiętaj, lewactwo karmi się obojętnością i bezczynnością.
9h minęło, wg gps jest znowu w Moku, więc 4ta pętla chyba zakończona. Tempo spadło, ale nic dziwnego - noc (choć i tak warunki kapitalne), spory wiatr zacierający ślady, powoli pewnie też zaczyna wkradać się zmęczenie. Chyba jednak ciężko będzie mu zrealizować tych 10 wejść, które sobie założył, ale na 8, może 9 jest spora szansa.
No to ósma pętelka zakończona. Braknie czasu na 10 wejść, ale znając Romka nie wykluczam, że może pocisnąć, choćby i nieco naginając / wydłużając swoje zasady dwudziestoczterogodzinnego biegu.
Chyba jednak lepiej by było gdyby zakończył na 9 - zmęczenie plus zapewne ludzie na szlaku to średnio bezpieczna mieszanka. Tych 9 i tak nikt długo nie pobije.
Ciekawe czy w ogóle ktoś będzie próbował. Specyfika projektów Romana jest taka, że często są to jego indywidualne wyzwania (jak np. z Tatrzańskimi Dwutysięcznikami czy Łukiem Karpat) i raczej mało kto próbuje je powtórzyć.
Te Rysy to pewnie dla niego taki mocniejszy, ciekawszy trening o charakterze sprawdzianu. A że może tym zrobić trochę hałasu wokół swojej osoby i wykonać jakąś robotę dla sponsorów, to czemu nie.