Ja tam też lubię Orlą. Wydaje mi się, że jest dobrym szlakiem, żeby "debiutantom" pokazać piękno Tatr Wysokich, zainteresować ich górami (raz udaje mi się to lepiej, raz niestety gorzej). Można przejść całą na raz, można się wycofać w wielu momentach; nie brakuje fragmentów eksponowanych i względnie trudnych jak na "pierwszy raz".
Ciekawie też wygląda zmiana wyglądu turystów na niej spotykanych. Kiedy lazłem na nią po raz pierwszy, jakoś pod koniec lat 90tych, sporo osób chodziło w zwykłych trampkach, glanach czy "adidasach" (sam zresztą takowych używałem, sporo fotek w koszuli flanelowej też posiadam). Jakoś kompletnie nie przypominam sobie (ani nie mam uwiecznionych na drugim planie na zdjęciach) nawet ludzi w kaskach.
W roku bieżącym natomiast widziałem pełną "profeskę" - w kaskach było tak na oko z 20 - 30% wszystkich napotkanych, do tego sporo ludzi z innym szpejem - np. liną przymocowaną do plecaka (nie wiem, może robili, a w zasadzie w tym przypadku - "robiły" jakąś poważniejszą drogę, a potem postanowiły sobie przejść po Orlej, ale problemy, które na niej napotykały, jakoś nie utwierdzają mnie w tym przekonaniu - a szedłem przed nimi dość długi fragment), no i oczywiście osoby z lonżami viaferratowymi. Niestety z moich tegorocznych doświadczeń wynika, że osoby ze wspomnianymi lonżami spowalniały nieco innych turystów.
krank1 napisał(a):
Nie wiem, nie byłem - kiedyś się wybiorę ale jakoś mi się nie pali na razie.
Serio polecam (choć może inaczej, tzn. bardziej emocjonalnie, podchodzi się do tematu w sytuacji, gdy nad taki Czarny Staw Gąsienicowy łaziło się od małego i tylko czekało na moment, gdy się trochę dorośnie i będzie można było powyłazić tam wyżej - ja tam na Orlą po prostu lubię teraz wracać). Warto pomyśleć o wybraniu się w takich godzinach, żeby turystów nie było zbyt wielu, bo w sezonie robi się trochę tłoczno.