Wycieczka z założenie miała być spokojnym przywitaniem lata w Tatrach. Miało być łatwo i przyjemnie, bez dźwigania, olejek do opalania spływający po karku, krokusy, wdychanie zapachu taterków i inne górskoświatowe gówno. Wzięliśmy 30m liny połówkowej i troszkę sprzętu, a buty wspinaczkowe pozostały w domu. Muszę oszczędzać moje schorowane plecy. Jeszcze kilka lat życia na Zielonej Wyspie i będę musiał się zaciągnąć do taboru cygańskiego. Do tego żona, dziecko, pies nie dają spokoju. Z tej całej trójcy to jedynie pies 150 zł na miesiąc kosztuje, reszta to już inwestycja, która ma się zwrócić po latach płacenia składek na ZUS. Słowem nie ma co sie szczypać ze sztywną asekuracją, bo i tak lepiej umrzeć młodym, niż czekać na spłynięcie Ducha Swiętego na miłościwie nam Panujących.
Droga miała być lightowa III żebrem na Szczyrbskie Solisko od zachodu.
Już na samym wstępie coś się mi pokickało, bo wziąłem zły opis z WHPa żebra z Doliny Młynnickiej. W sumie to dolina obok, można zrobić transpozycję.
Ostatnio jak miałem opis, to łaziliśmy w kółko doliny przez cztery godziny, aż zadzwonili do nas toprowcy z pytaniem, czy nie użądzamy jakiegoś happeningu, o którym nie widzą. Podobno z helikoptera wyglądało to jak wstęga Mobiusa. Dzisiaj nie mam opisu, to z pewnością ta historia się nie powtórzy.
Gdy wchodzimy do doliny próbujemy zlokalizować to żebro. Patrząc na zdjęcie próbuję przeprowadzić bijekcję zdjęcia na masyw. Bijekcja wydawała się całkiem udana. Bynajmniej nie miałem uczucia jakby mnie dopadła Concita Wurst (moja zona mówi "ten facet z brodą", kvrwa muszę się ogolić). Przed nami widać kawał ciekawego skalnego spiętrzenia. Kto by się spodziewał, ze to będzie kawał z brodą?
Początkowo wchodzimy na łatwy zachód pod skalne spiętrzenie. Tutaj się wiążemy i Łukasz naparza. Niestety mając do dyspozycji 15m liny (30 na pół) trochę najadamy się strachu. Jakoś tak pechowo trudniejsze miejsce pojawia się w momencie kiedy kończy się lina. Jak człowiek spadnie, to tylko się połamie, a i jeszcze reszta forumowej gawiedzi będzie przez rok boki zrywać jaka ze mnie pisda. Już to widzę: "Trójkę to Rozenek przeciera z rękawiczką w dupie". Radzimy sobie jakoś ale muszę przyznać, że jest ciut emocjonująco. Czuję podniecenie prawie jak przy niedzielnym Tańcu z Gwiazdami (tylko ręce mam zajęte... chociaż tam też mam). Zaczynam mieć wątpliwości, czy to jest III, a poza tym nie widzę absolutnie żadnych śladów eksploracji. Ten odcinek był zupełnie lity, a i urodą dorównywał prezydentowi Słupska.
Dalej Łukasz idzie poniżej ostrza filara po załomach gdzie zdarzają się luźniejsze kamienie, ale już za chwilę wchodzimy na ładne lite ostrze.
Dalej ja cisnę, niczym pełny pęcherz, starając trzymać się ostrza, jak smród spoconego kanara.
Początkowo jest ciekawa lita grańka, później teren robi się gejowaty i już zupełnie z na miękko włazimy na szczyt.
Coś mi nie halo z tą drogą. Dalej okazuje się, ze całkiem sporo mamy jeszcze grani przed sobą. Poznaje miejsce, które już kiedyś przechodziłem z Rohem i wiem, ze jest to II, a przecież ze Szczyrbskiego Soliska schodzi się już bez takich trudności. Następnym razem już nic nie planuję. Wsiadam zamykam oczy, jak otworzę, to wysiadam i lezę na azymut. Będzie co będzie.
W końcu dochodzimy do Przedniego Soliska i dalej już na dół, bo żona dzwoni żeby wracać kolację jej robić. Baba głodna to baba zła. Lepiej bez kija nie podchodź. Przez te sterydy w kurczakach włosy im rosną pod pachami.
A teraz już podsumowanie:
Nowa droga na zachodniej ścianie Małego Soliska. Prowadzi ona żebrem na lewo od drogi Lewy Filar (tatry.nfo nr 15) i pokonuje skalne spiętrzenie żebra. Opis: Początkowo łatwym zachodem pod spiętrzenie żebra. Dalej zacięciem popod przewieszką w prawo do kolejnego zacięcia i nim w lewo ponad uskok. Dalej na lewo tuz poniżej ostrza po złomach na ostrze żebra i nim aż do małego siodełka (tuż poniżej przechodzi droga nr 15). Następnie trzymając się ściśle ostrza żebra poprzez bloki skalne coraz prostszym terenem pod koniec opuszczając żebro na szczyt Małego Soliska. Droga w dolnej części (spiętrzenie żebra) ciekawa i całkiem lita (III dwa miejsca IV-), w środkowej części bardzo prosta wspinaczka (II), w końcowej bez większych trudności (0+). My przeszliśmy całość na lotnej asekuracji w butach podejściowych. Asekuracja w dolnej części głównie z małych i średnich friendów, dalej może się przydać parę taśm.Hm... Znowu żeśmy popierniczyli. Chyba muszę sobie kupić psa przewodnika.