Korzystając z świętowania przez większość populacji dnia 1 listopada, postanowiliśmy wybrać się w okolice Doliny Chochołowskiej by przejść grań między Grzesiem a Starorobociańskim, a ewentualnie dalej w stronę Bystrej. Wyjazd z Krakowa jak zawsze przed 5, podróż pustą tego dnia "Zakopianką", skręt na Chabówkę i dalej aż pod wylot Doliny Chochołowskiej. Tutaj też pusto, na parkingach może 5 samochódów, nikogo w budce biletowej, więc bogatsi o te 4 złote szybkim krokiem przemierzamy dolinę. Tu - o dziwo - całkiem ciepło jak na tę porę roku. Czynnikiem sprawczym musiał być chyba wiatr typu fenowego, którego podmuchy docierają do doliny. W schronisku niemalże pusto. Po krótkim posiłku ruszamy w górę. Na Grzesiu witają nas piękne widoki oraz porywisty wiatr, już nie tak ciepły jak na dole. Wiatr towarzyszyć nam będzie już do końca grani. Na szczęście słońce też przyświeca, choć od strony słowackiej nieustannie napierają malownicze chmury.
Na Grzesiu
Droga przez Rakoń
Na Wołowcu ( przy okazji pozdrowienia dla sympatycznej Warszawianki spotkanej pod przełęczą między Rakoniem a Wołowcem)
Z Wołowca Liptowską Granią w kierunku Starorobociańskiego. Po drodze niesamowite widoki na Rohacza Ostrego oraz Dolinę Jamnicką ze stawami o tej samej nazwie.
Rzut oka na Rohacza Ostrego
Liptowska Grań w pełnej krasie
Znów w stronę Rohacza i Wołowca
Z Niskiej Przełęczy na Jarząbrzy Wierch. Racje ma Józef Nyka pisząc w przewodniku o "żmudnym 40 - minutowym podejściu uboczą na Jarząbczy Wierch"
Na szczycie z widokiem na wschód.
Czym prędzej w stronę słońca i Kończystego Wierchu i Starorobociańskiego.
Przed i na szczycie Starorobociańskiego "opera magna" w wykonaniu słońca, chmur i gór. Tu po raz pierwszy w życiu ( i miejmy nadzieję nie ostatni) widzimy "widmo Brockenu"
Po dłuższym pobycie na Starorobociańskim zejście w kierunku Raczkowej (Gaborowej) Przełęczy. Tu zapada decyzja by jednak zrezygnować z Bystrej i wracać przez Ornak, zważywszy na to, że słońce wędruje coraz bardziej na zachód. Bystra tymczasem skąpana cała w świetle zachodzącego słóńca, a od Słowacji nadciąga siwa ławica chmur.
Zejście na Iwaniacką Przełęcz już w ciemności. Zejście do Doliny Chochołowskiej i powrót nią samą już w świetle gwiazd. Wreszcie po pokonaniu ok. 30 km i 12 godzinach marszu, wsiadamy do samochodu i niezwykle pustą "Zakopianką" wracamy do Krakowa