Cytuj:
tomtom666 napisał(a):
Jak rozumiem, uważasz za bardziej prawdopodobne, że jakaś tajemnicza agencja, albo nawet sam Bielecki zapłacili mi za to, żebym coś napisał, niż to, że miałem przemyślenia które uważałem za ciekawe i oryginalne - i chciałem się z nimi podzielić?
Wybacz, ale one nie są ani oryginalne, ani nawet ciekawe, bo albo nie wiesz, albo celowo wprowadzasz w błąd:
a) wcześniejsze przypadki spędzenia nocy zimą bez namiotu na całkiem zbliżonej wysokości już były,
b) przypadki ratowania życia partnerom w strefie śmierci były,
c) Kowalskiemu można było pomóc.
Nie przeczę, kto by próbował Kowalskiemu pomóc ryzykowałby, własnym życiem.
Czy Berbeka próbował pomóc to nieistotne, bo nie wiadomo, wiadomo, że Bielecki i Małek nie spróbowali.
ad. c bo to najbardziej kontrowersyjne (czy tam wzbudzające największe emocje). Przypuszczam, że nikt albo prawie nikt z forum nie był nigdy w strefie śmierci zimą w nocy, ale pytanie do tych, którzy byli w zbliżonych warunkach na zbliżonych wysokościach - jak oceniacie swoje szanse realnej pomocy dla gościa, który siedzi i nie ma siły wstać, będąc po zdobyciu szczytu, w zimie i bez tlenu? Przypominam, że ekipa ratunkowa z tlenem, latem i bez wcześniejszego zmęczenia zdobywaniem szczytu przeciągnęła ciało kilkadziesiąt metrów. I - z tego co wiem, ale tu akurat mogę się mylić - nie dlatego, że akurat tam chcieli pogrzebać, ale dlatego, że dalej po prostu nie dali rady i wtedy zapytali telefonicznie rodziny o zgodę na pogrzeb w tym miejscu.
ad. a - być może były, nie przeczę, być może nawet w zbliżonych albo i trudniejszych warunkach. Ale mówimy teraz o "naszej" wyprawie na BP. Dwie osoby zostały na noc, dwie zmarły. I nie ma żadnego znaczenia, że ktoś inny gdzieś przeżył. Te dwie nie przeżyły. Mówienie o tym że można przeżyć gdy osoba która próbowała to zrobić zmarła jest... no, wbrew logice.
I ad. b - jasne, że były i z tym się zgadzam. Tyle, że bardzo nieliczne, w lwiej części przypadków w których można było pomóc na innej wysokości, w strefie śmierci nie można. Ktoś przed chwilą z jakiegoś "faktu" wkleił artykuł - kto wie, czy wersja z niego nie jest prawdziwa, czy Berbeka nie próbował pomóc Tomkowi (co było fizycznie niemożliwe) i to go nie zabiło?
Cytuj:
tomtom666 napisał(a):
...Ale w tym konkretnym wypadku - BP - tego typu zachowania to wręcz konieczność...
Przepraszam, nie lubię "kategorycznych wypowiedzi", więc tylko na Twoje potrzeby pozostania w konwencji "kategorycznych, oryginalnych i światłych przemyśleń": . straszliwe, a przede wszystkim szkodliwe bzdury.
Nie dość, że masz prawo do takiej opinii, to na dodatek jeśli uważasz ją za prawdziwą, masz wręcz obowiązek ją wyrazić. Tak samo jak ja uważam za korzystne (chociaż może trochę nie na miejscu, wchodzi gość który nic z górami wspólnego nie ma i się wymądrza...) wyrażenie mojej opinii. Tradycja jest największym wrogiem postępu we wszystkich dziedzinach, z którymi miałem kontakt. Kto wie, ile tych trupów w strefie śmierci wzięło się właśnie z tradycji pomagania? Ile tam już osób zginęło, tysiąc, dwa tysiące? Może połowa z nich to ofiary pozostania w celu udzielenia pomocy, której po prostu nie da się udzielić? Ile z kolei znamy przypadków w których kogoś uratowano?
Oczywiście pozostaje kwestia sumienia, nikt nie wie jak się zachowa, całkiem sporo osób pewnie wolałoby umrzeć, niż żyć ze świadomością że się kogoś zostawiło.