Z lekkim poślizgiem, ale lepiej późno niż wcale.
Madness wrzucił już pierwszą część z wypadu na Łomnicę.
Teraz kolej na drugą odsłonę.
W 1 wyciąg wystartowałem ścianką doprowadzającą w zacięcie.
Zacięcie jest na prawdę fajne i przyjemne, na dodatek bardzo długie.
W górnej części pokonuje się zaklinowane głazy.
Wg schematu, z zacięcia trzeba było wyjść (od prawej) kilka metrów przed jego końcem.
My poszliśmy do końca i ten wariant oceniliśmy na nie mniej jak V/V+ (na ostatniej fotce zaznaczyłam różowymi kropkami).
1 stanowisko zaraz po prawej stronie, na dobrych stopniach.
W drugi wyciąg Michał startuje wprost w górę, szeroką rysą (komino-rysą) w lekkim przewieszeniu (więcej niż V).
To miejsce najprawdopodobniej obchodzi się lekko od lewej.
Dalej już łatwiej na stanowisko, które znajduje się na komfortowej półce.
Trzeci wyciąg (doprowadzający pod trawers przez Krzyż) robimy prawym wariantem.
Najpierw przejście po półce bez trudności, a następnie do góry komino-zacięciem.
Zgodnie uznaliśmy, że wyciąg ten (mimo iż w słowackim topo ma V) jest łatwiejszy niż 2 najtrudniejsze miejsca na wcześniejszych wyciągach.
3 stanowisko znajduje zaraz na lewo od wejscia w trawers.
4 wyciąg: trawers przez Krzyż.
Na początku trudne wejście w trawers (ok.V+) i wpinka w spita
Kolejne 3-4m trochę łatwiejsze, dobre stopnie i chwyty. Stałe haki.
Następnie najtrudniejsze miejsce. Chwyty jakby zanikają.
Trzeba wejść na wyższe stopnie, na równowagę. Psychiczny moment.
Dalej 2 kroki trawersu po stopniach w prawo do chwytów. Kolejny psychiczny moment.
Następnie wyjście w górę na dużą półkę i dalsza droga do stanu już łatwa.
4 stanowisko na wygodnej półce.
Trawers był w całkiem niezłej ekspozycji
Piąty wyciąg zaczyna się dobrze urzeźbioną ścianką w górę, a następnie przechodzi w delikatne trawersowanie w lewo po płytach pod okapem.
Trudności głównie IV/IV+, ale jakieś trudniejsze miejsce (V) też napotkaliśmy.
5 stanowisko jest bezpośrednio pod Hokejem.
Szósty wyciąg to przewinięcie przez okap Hokej.
Najpierw kilka metrów ścianką do góry, wpinka w haki, dalej już zabawa na Hokeju.
Wspinanie polega głównie na korzystaniu z odciągów i podchwytów.
Jest też jedna ostra płetwa do nachwytu. Trzeba się na prawdę szeroko ustawiać na nogach.
Generalnie sporo gimnastyki. Gdy jest się już odpowiednio wysoko następuje przewinięcie i wyjście na gzymsy nad okapem.
Dla nas całość ma spokojnie VI. Zwłaszcza że dalej jest jeszcze do pokonania ścianka, całkiem mocne V (fotka poniżej).
6 stanowisko na dobrej półce.
Tutaj zaczęliśmy się zastanawiać który schemat (mieliśmy 2) jest prawdziwy.
Jeden mówił, że droga ma 8 wciągów, a drugi że jednak 9.
Jakoś tak wypadło, że to akurat ja miałam prowadzić dziś kluczowy wyciąg więc dla pewności zdjąłem kapcie i ubrałem coś bardziej obcisłego
W siódmy wyciąg startuje się ścianką w górę, ścianka przechodzi później w zacięcie.
Zacięcie to miejscami lekki połóg, miejscami pion. W 2 miejscach lekko się chyba nawet wywiesza (tak to przynajmniej ze stanu u góry wyglądało). Ewentualnie solidny pion.
Wyciąg spokojnie za V, może nawet ciut więcej... (a może już zmęczenie brało górę).
7 stanowisko na półce, po prawej przewieszka a pod nią charaktersytyczna żółta połoga płyta.
W tym momencie wiedzieliśmy już, że prawidłowy jest schemat pokazujący 9 wyciągów.
Ósmy wyciąg to kluczowe trudności drogi, a wspinu wcześniej było już całkiem sporo.
Wyciąg zaczyna się 'zaciemnionym' zacięciem/kominem (jak nic, dziura!) i w górnej jego części następuje wywinięcie w lewo na ściankę (spokojnie V).
Następnie do góry bez większych trudności, aż pod kluczową ściankę.
Na ściance widoczne są 3-4 haki, przewodnikowego spita nie widać...
Ścianka zaczyna się pionowac, a w kluczowym momencie lekko się chyba nawet przewiesza.
To co dobrze zapamiętałem to chwyty na odciąg (kilka bliższych i dalszych ruchów), wrzucanie prawej nogi na całkiem dobre stopnie i czujne wstawki lewą nogą na tarcie.
Na wyjściu z trudności napotykamy spita, który tak na prawdę nie jest już specjalnie potrzebny (zaczyna robić się połóg, trudności odpuszczają).
Na fotce poniżej jestem już na stanie po trudnościach i asekuruje Michała, który prowadzi ostatni wyciąg
Dziewiąty(!) wyciąg zaczyna się ścianką doprowadzającą pod przewieszający się filarek.
Między filarkiem a ścianą tworzy się jebutny kominek którym trzeba jeszcze wyjść do Lejka.
Komin jest dość ciasny, w pewnym momencie wspinamy się chyba z lekkim odchyleniem do tyłu...
Ja tam kominów nie lubię, więc fachowej opinii nie wydam. Zwłaszcza że byliśmy już mocno zmęczeni, a na drugiego z plecakiem to też inna bajka.
Ale osobiście dałbym temu spokojnie z V+.
9 stanowisko już Lejku.
Dalej jeszcze kilkadziesiąt metrów (80-90?) terenem max I-II na szczyt.
Tutaj jeszcze topo drogi:
1. Na końcu pierwszego wyciągu wykropkowałem na różowo 'nasz' wariant kończący ten wyciąg.
2. Na drugim wyciągu zaznaczyłem czerwoną kropką miejsce które ewidentnie odbiega od reszty trudnościami (powinno się tam chyba obchodzić z lewej).
3.. Na Trawersie przez Krzyż zaznaczyłem orientacyjnie czarną kropką miejsce, które było najtrudniejsze.
Dla nas ta droga okazała się prawdziwą górską przygodą.
Duża ściana, wcześniej nie poznana przez nas.
9 wyciągów i na żadnym nie brakowało ciekawego wspinania.
Tym razem nie było niedosytu że droga krótka lub zbyt łatwa.
Było akurat w sam raz
-------------------------------
Jako że była zwłoka, będzie też bonus- Prawy Dziędzielewicz na Zachodniej ścianie Kościelca.
Jedna z 3 wielkich, przedwojennych dróg tatrzańskich.
Pod ścianę podchodzimy z Maćkiem i Stachem których spotkaliśmy na szlaku
Oni też mieli swój plan na ten dzień.
Początek drogi niby oczywisty, a jednak nie do końca.
Na pierwszych ok 30m trochę się zagmatwało wszystko i bałem się już że w połowie wyciągu braknie mi friendów hehe.
Na szczęście natrafiłem w końcu na właściwy wariant którym już w mniejszym stresie doczłapałem do pierwszego stanowiska (stan z Matrixa, łańcuch).
Drugi wyciąg to trawers w prawo, ścianka do góry i znów trawers tym razem w lewo.
Wyciąg przyjemny i oczywisty, nadrabiamy stracony wcześniej czas
Trzeci wyciąg do sławny trawers na rękach.
Okazuje się jednak, że samymi rękami to by tam za wiele nie zdziałał.
Odpowiednia pozycja na nogach ma tu kluczowe znaczenie.
Startuje się w górę (lekkie przewieszenie), są 3 spity z Matrixa.
Następnie wchodzi się we właściwy trawers, którym należny kierować się w prawo i do góry.
Są tam 2 warianty. Ja zrobiłem drugą część trawersu dołem i wyszedłem w górę pod stanowiskiem.
Jest to wariant bez możliwości założenia przelotu, spory runout w ekspozycji (grozi sporym wahadłem).
Lepiej iść górą po dobrych odciągam, są tam też haki.
Stanowisko pod Wariantem Malczyka jest co najmniej średniej jakości:
2 haki ruszają się na maxa, 1 jest trochę 'nadgryziony', 1 wydawał się ogólnie dobry
(wszystkie haki są stare). Prędzej czy później będzie trzeba to obciążyć
, w mega ekspozycji.
Ja dołożyłem jeszcze własną kostkę w jedyne możliwe miejsce.
Polecam brać tam haki jeśli ktoś chce mieć święty spokój.
Czwarty wyciąg zaczyna się przewinięciem w ekspozycji za winkiel.
Niby nie trudne, a jednak ciekawe miejsce.
Następnie III-kowym kominkiem/zacięciem trzeba zejść w dół
Na koniec czujny piątkowy trawers z kilkoma dalszymi ruchami i kolejne stanowisko.
Widzimy już dobrze piąty, ostatni wyciąg drogi.
Nawet Michał nie lubi już kominów hehe
Idąc na drugiego z plecakiem, walczyłem o życie żeby nie odpaść przy wejściu w kominek
Niby się wszystko udało ale było gorąco, a na dodatek ani trochę to ładne nie było.
Koniec z drogami na których są kominy
Trzeba przyznać że jak na tamte lata, to droga ma na prawdę wielką moc.
Te trawersy i kominek są całkiem efektowne...