grubyilysy napisał(a):
Począwszy od zanieczyszczenia hałasem, skończywszy na śmieceniu i fekaliach. Jedno z poważniejszych zagrożeń polega na tym, że obecnie w obszarach udostępnionych do wspinania mogą przebywać osoby, które z taternictwem nie mają nic wspólnego. Pod ściany może podejść każdy, uzasadniając to np. prowadzeniem rekonesansu.
Nie wspinam się, nie jestem i nigdy nie będę taternikiem, pod ściany nie podchodzę, by robić tłok, chociaż pewnie raz z czystej ciekawosci bym podszedł pod Mnicha. Logika tego pana wydaje mi się co najmniej dziwna, wewnętrznie niespójna. Największe zagrożenie, to jest sytuacja w której nietaternik podejdzie pod ściane??? Śmieci, fekalia - zgoda - ale tego typu zanieczyszczenia są proporcjonalne do długości przebywania w rejonie ściany: im dłuzej tam jestem tym większe szanse, że zostawie po sobie syf. A ile taki nietaternik (jak rozumiem chodzi o osobe która nie potrafi, nie chce, nie spina się) pod taką ścianą możę przebywać? godzine? dwie? Jakie to są proporcje w stosunku do czasu (i ilości) przebywania tam Taterników?
Jak dla mnie to chodzi o biznes: wcisnąć/sprzedac kolejny elektroniczny system: ktoś go zrobi (albo zaprojektował) i teraz się dorabia uzasadnienie jak wydać (znaczy wyciągnąć) państwową kasę, a do tego zarobić na szkoleniach z ochrony przyrody.
Do brudasów pod ścianami powinno się "strzelać", a panowie chcący zrobić zrobić biznes na szkoleniach i ESR być może stanowią nie mniejsze zagrożenie. Podobno rejestracja wejść do jaskiń miała (i ma ) sens, ale pod ściane? Syndrom współczesnych czasów - totalna inwigilacja, za chwilę na ulicę nie będę mógł wyjść nie rejestrując się w jakimś systemie wielkiego brata. Od czasu do czasu i TOPR i TPN mają odlotowe pomysły w zakresie elektroniki - czasami mam wrażenie, że tam pracują duzi chłopcy bawiąc się drogimi zabawkami. W normalnej firmie to do problemu podchodzi się od strony przeanalizowania go i realnych potrzeb, a nie od strony jak tu uzuasadnić konieczność zakupu kolejnych (elektronicznych) zabawek.
Największym zagrożeniem jest zdziczenie obyczajów w społeczeństwie i lęki przed zwróceniem uwagi jednemu z drugim w dresie, że np pali papierosy lub śmieci na terenie Parku Narodowego. Jeżeli społeczeństwo samo boi się egzekwować podstawowe zasady, to żadna elektronika tutaj nie pomoże.
Tak ze dwa lata temu jeden geniusz z TOPR chciał zagłuszać telefonię komórkową na terytorium Podhala - by kupić zabawkę do lokalizowania turystów poprzez odszukiwanie ich telefonu komórkowego. Mądre to to nie był, ale udalo się "geniusza" spacyfikować.