Forum portalu turystyka-gorska.pl

Mnie ostatnio osłabiła baba na Wysokiej (Pieniny). Taka starsza, typowa gospodyni domowa, uparcie i ledwo dążąca do szczytu. OK – każdemu wolno, żadnych uwag, szacun jest. Ale szła z facetem (mężem?), który co krok robił jej zdjęcia (lustrzanka, a jakże). Zbieramy sie do zejścia a baba tuż przed szczytem ledwo stoi na nogach i wydziera sie do faceta – jeeeeeest tabliczkaaaaa????? jeeeeeest tabliczkaaaaa???? Facet wszedl po schodkach na wierzchołek i szuka tabliczki (nie ma). Baba załamanie na twarzy, o jezu nie ma tabliczki, nie będzie foty z tabliczką!!!!!! Na szczycie tłum ludzi, konsternacja na twarzach. Facet ją pociesza, nie ma tabliczki ale będziemy robic foty na schodkach. Baba siada po kolei na każdym schodku, albo “poza zdobywcy” a facet sieka foty. Ludzie chcą schodzić, ni ., schody zajęte, odwrót odcięty.
Ewakuujemy się po głazach obok, zanim opuściliśmy rejon baba nie doszła jeszcze do szczytu, kolejka do zejścia grzecznie czeka.

Zastanawiałem się czy to taki kaprys, czy może jakiś zakład, bo chyba wygodne to nie było.

By zasłużyć na wyróżnienie w rejonie Hali trzeba by najtrudniejszą tamtejszą drogę przejść nocą, samotnie i w kapciach. - Władysław Cywiński

Tu roztoczył ręką wokół i spytał: jak mam im to opisać?

Moja mama mawia do mnie: "Po co jedziesz w te góry znów? Przecież już byłeś tyle razy".

Moja babcia zawsze jak wyjeżdżamy w góry mówi tak "ale chyba nie będziecie znowu po tych górach chodzić? Tam tak niebezpiecznie"

Zamień się - moja od razu wyzywa od matołów, itd.

Zamień się - moja od razu wyzywa od matołów, itd.

W tym roku ją w końcu namówiłam na wyjazd z nami na weekend majowy, popatrzyła sobie trochę na góry ( z perspektywy dolin oczywiście).

ale się nie dajesz prawda?

Ej, Rohu, Rohu, nie poznałeś się zupełnie - to musiało być to:

Cytuj:
By zasłużyć na wyróżnienie w rejonie Hali trzeba by najtrudniejszą tamtejszą drogę przejść nocą, samotnie i w kapciach. - Władysław Cywiński

nocą, samotnie i w kapciach

Ale wpisu w książce wyjśc nie było?

Mazio - twoją wypowiedź nt. "miłości do gór" (ktoś taki wątek kiedyś założył i się wpisałeś) mam wydrukowaną. W pracy wisi nad biurkiem.
W dobry nastrój wprawia.

czasem znajomi mnie pytają po co ja łażę po tych górach? Tu roztoczył ręką wokół i spytał: jak mam im to opisać?

Nie od dziś wiadomo, źe aby chronić Tatry, należy je odciąć od górali.
Góry tak - górale nie.

Kiedy rano wstajesz ... nieco w duchu, że normalni ludzie jeszcze spią, a tu 3-cia w nocy, a tobie się w góry zachciało, zaspany telepiesz się często Bóg wie jak długo, żeby ze zgrozą zobaczyć w końcu docelowy parking, z którego wyruszysz na swoją kolejną katorgę, Mijając pierwsze sto metrów spojrzysz z żalem na mostek i pomyślisz - chciałbym tu być już z powrotem.

A tu pod górę, pod górę, stromiej, o kawałek w dół, cholera trzeba będzie to znowu podejść, trochę po płaskim - ufff - znowu pod górę, w końcu może jakieś gramolenie się po skałach i tylko ten moment, kiedy w końcu otwiera się widok na niewidzianą jeszcze stronę zawsze tak samo zapiera ci dech w piersiach... Potem granią, grzbietem, pod górę, trochę w dół, w oddali widać szczyt! Jeszcze pod górę, szczyt! Nie, jest przełęcz tamten jest wyższy, sprawdzasz mapę w nadziei, że to bzdura - .! Faktycznie to tamten, w dół, pod górę. Jest! Plecak ląduje na ziemi. Woda! Zdjęcia szczytowe. Siedzisz. Głodny... Jest coś do przegryzienia. Szlug zwycięstwa. O kurnaa, teraz w dół...


(tu było więcej pustych linii)


Mijasz punkt gdzie chciałeś być już rano. Masz już tego dość, nie można było posiedzieć w domu?

Wracasz do domu wy%#@#y przez Naturę. Zasłużyłeś na parę piwek lub wino... Kąpiel, browary, sen. Następnego dnia, w niedzielę, jakoś się dziwnie chodzi po schodach. Choć spało się zaskakująco dobrze! Mija dzień, wtorek. Nagle w środę coś się budzi dziwnego. Łapiesz się, że zaglądasz na stronę pogody w górach. W czwartek wybierasz trasy. W piątek wieczorem tankujesz samochód, pakujesz plecaki, sprawdzasz baterie, wyciągasz mapę i w sobotę robisz sobie to wszystko od nowa.

Czy to można nazwać takim słowem jak miłość?

Nie od dziś wiadomo, źe aby chronić Tatry, należy je odciąć od górali.
Góry tak - górale nie.

Mazio napisał...

normalni ludzie jeszcze spią, a tu 3-cia w nocy

szlugi rzucone, juz piaty tydzien

Nie od dziś wiadomo, źe aby chronić Tatry, należy je odciąć od górali.
Góry tak - górale nie.

szlugi rzucone, juz piaty tydzien