Będzie lepiej
To już czwarty
kilerowy rok i tym razem nie mogę go tak pozytywnie zaintonować.
Wcześniejszy rok był krokiem milowym nie tylko w mojej górskiej działalności, ale chyba szczególnie w moje fotografii. Tym razem nie było tak różowo.
Ten rok, był jednak rokiem ważnym w moim życiu. Trochę się pozmieniało. Czy są to zmiany na dobre? Czasami tak, czasami nie, a czasami ciężko określić. Niestety wszystko stało się takie skomplikowane w porównaniu z tym co było wcześniej.
Na początku zima, która nie dała szansy , by rozwijać się w tym kierunku. Spadło parcie, spadła motywacja, jakiś cholerny marazm...
Zamiast fotogenicznej zimy, była tylko nadzieja na dobrą wiosnę, a później na szybkie lato, które nie chciało nadejść.
Bez zdjęć, bez wejść, zrezygnowany wkroczyłem w letni okres, by krzyknąć:
"Teraz motyla noga będzie się działo!". Niestety aż tak różówo nie było, ale przecież nie można narzekać aż tak, bo kilka fajnych wycieczek udało się zrobić. Cóż w miarę jedzenia apetyt rośnie.
Człowiek nabrał trochę pokory, ale niestety trzeba wziąć się w garść, więc postanowiłem zająć się promocją moich zdjęć.
W tym roku także byłem pierwszy raz w górach, które nie są Karpatami.
Udało mi się także wyciągnąć moją dziewczyną na lightową drogę wspinaczkową. Był to dla niej pierwszy off road tatrzański, więc musiało poczesać beret. Pamiętajmy sami jesteśmy niczym.
I zaczęła się zima. Wystartowałem stylem drytoolowym i mam wielkie nadzieje. Nosz kurka stepowa musi się tym razem udać.
Na koniec tradycyjnie chciałbym wszystkich, z którymi miałem przyjemność wędrować i się drapać, podziękować (chciałem wypisać, ale niestety zrobiło się tego troszkę

).
Żyć trza dalej, ważne żeby to życie było ciekawe.