Trasa:
Obidowa – Stare Wierchy (szlak niebieski) - Obidowiec - Turbacz (szlak czerwony)
Bukowina – Klikuszowa (początkowo żółtym później przechodzi w czarny)
Czas akcji: 6/11/2010
Bohaterowie: bez znaczenia.
Akcja:
Godzina 6:20 zbiórka na RDA w Krakowie. Gdy przychodzę Sid już czeka z reklamówka (!). i w kurtce ze ślicznym futerkiem, bez czapki i rękawiczek. W sam raz na „kapuściane góry”. Dostaje ode mnie plecak, czapkę i rękawiczki. Futerko ma służyć za przebranie. Z racji drobnej postury daleko jej do niedźwiedzia ale zawsze jako Sid może śmiało robić za leniwieca
. Po chwili dołącza Artur. Bez przebrania - za to z nowymi kijkami. Mówię Wam, ale lśniły
.
W Obidowej jesteśmy ok. 8:00. Nieszczęśliwy zbieg sytuacji (zamknięta toaleta na stacji benzynowej) doprowadził do faktu, że spożyliśmy na sucho swoje śniadania; bez pomocy napoi pierwszej potrzeby.
Idziemy, idziemy, idziemy i docieramy do Starych Wierchów. Tutaj szybki posiłek, herbata i chwila odpoczynku. Marzy mi się szarlotka.... Niestety wielka dziura w zębie pozwala mi tylko poczuć jego zapach... Podobnie zapachnie mi schabowy na Turbaczu... Borowikowa niestety mnie tam nie zachwyciła... Za to piwo było ok.
Trasa przyjemna, gdzieniegdzie mokro i błotniście.
Zejście sprawne, z akcentami przygody! Znajdujemy siekierę. Niestety jest tak tępa, że nie nadaje się do użycia....
Zostawiamy ją pod drzewem
Dowiaduje się również, że z trasy widać Jezioro Czorsztyńskie. I w ogóle jest ładnie... Czwarty raz na Turbaczu i pierwszy raz dane mi było zobaczyć cokolwiek. Dotąd była to trasa na brzydką pogodę.
Poza tym jak zwykle gubimy trasę. Nie wiem jak to możliwe ale z tym Turbaczem tak mam, że zawsze przy zejściu muszę gdzieś odbić z trasy. Wszystko byłoby ok., gdyby docelowo nie była to droga przez błoto.
Schodzimy w Klikuszowej ok. 18:00. Zgodnie z prognozą pogody gdy wsiadamy do autobusu zaczyna padać...